Zawsze lubiłam wyśrodkowane pisanie w edytorach. Czy to ma jakieś głębsze znaczenie? Może psychologowie stwierdzą, że to ma związek z tym, że jestem rozdarta emocjonalnie (bo jestem, mam na to papiery) i jako, że w życiu prywatnym, realnym tudzież osobistym jestem jak rozbujane wahadło, to chociaż w edytorze tekstowym mogę zachować równowagę wyśrodkowania?
W dzisiejszych czasach coraz mniej osób jest spokojnych, zrównoważonych, pewnych swego jutra. Nawet zatwardziałe zodiakalne Panny i Koziorożce zaczynają drżeć o byt swój, swojej rodziny i przyjaciół. Mamy kryzys. Nie tylko my go mamy, co zresztą widać w telewizji i słychać w radiu, ale bardziej martwimy się naszym losem, niż jakichś tam Greków, Hiszpanów, Niemców czy Ukraińców. W sumie to dobrze, martwimy się o to, co mamy najbliżej.
Smęty? Nie lubię o tym pisać, rzadko zajmuję się tematyką kryzysu, polityki, finansów publicznych. Nie znam się na tym za dobrze, więc uważam, że nie powinnam się ośmieszać, wywalając swoje żale na forum publicznym i wystawiając swoją niewiedzę i płytkość na ośmieszenie.
No to może przejdę do szarej codzienności?
Jestem korepetytorką języka polskiego dla podstawówkowiczów, gimnazjalistów, licealistów, uczniów techników, zawodówek i innych potrzebujących. Co zauważyłam? Powoli zaczyna do mnei docierać, że rośnie nam społeczeństwo młodych analfabetów, młodzież lepiej zna język angielski, niemiecki, rosyjski, włoski czy hiszpański aniżeli własny język, którym posługuje się na co dzień. Przykładem jest jedna moja uczennica, nazwijmy ją Ania.
Ania jest w pierwszej gimnazjum. Cicha, spokojna dziewczyna, która słucha rapu. Cóż, o gustach się nie dyskutuje, muzyka łagodzi obyczaje, nawet jeżeli jest to hardrockheavyffullmetal. Mama Ani zadzwoniła do mnie w połowie zeszłego semestru. Ze zgrozą wysłuchałam opowieści o tym, jak to Ania ma już pięć jedynek i jedną dwójkę, a semestr kończy się za dwa miesiące i trzeba to poprawić.
Matko jedyna, myślę sobie, co trzeba robić, żeby dostać aż pięć jedynek z polskiego w pierwszej klasie gimnazjum?! A właściwie czego NIE robić?! Pewnie dyslektyczka, dysortograficzka, dysfunkcje pełną gębą, albo woli malować paznokietki i bawić się maminymi kosmetykami, lejąc przy okazji na jakąkolwiek naukę! Umówiłam się na pierwsze spotkanie z Anią, pojechałam. Spodziewałam się różowej czternastoletniej landrynki z postawą roszczeniową pt.: "To babsko się na mnie uwzięło, ja przecież taka mądra jestem, nie wiem, o co tej starej k*** chodzi!".
Cóż. Przeliczyłam się. Naprzeciw mnie stała najnormalniejsza w świecie dziewczynka. Bez makijażu, w dżinsach i szerokiej bluzie. Spokojna, trochę jakby nieśmiała. Po krótkiej rozmowie wyszło: nie, nie ma dysfunkcji, nie, nie wagaruje, nie, nie ma ADHD, nie, nie lubi czytać, chociaż lektury czyta w całości, nie lubi pisać, lubi tylko muzykę rapową. Tak, prowadzi sumiennie zeszyt od polskiego, tak, robi wszystkie prace domowe.
Z ciekawości zapytałam ją o oceny z innych języków. Szczęka opadła mi do pasa. Ania z niemieckiego ma piątki, z angielskiego czwórki. Nosz cholera! A z polskiego?! Z polskiego jedynki, dziewczynka nie potrafi wysłowić się po polsku, ma problem z objaśnieniem najprostszych terminów literackich, nie wie, jak opisać jakiś przedmiot bądź zjawisko. Nie słyszała o wielu rzeczach, telewizji prawie nie ogląda. To przerażające. Nie, to nie jest jedyny taki przypadek, kiedy dziecko zna lepiej język obcy, niż własny. Mój drugi uczeń, również gimnazjalista, pierwsza klasa (tak jak Ania) także z polskiego ma bardzo słabe stopnie. Z angielskiego natomiast ma trójki i czwórki. Poglądowo nazwijmy chłopca Maćkiem. Maciek to także spokojny dzieciak, chociaż na wskroś przesiąknięty subkulturą hipster+emo. Non stop używa slangu. Również nie lubi czytać, chociaż lektury czyta w całości. Czyta, ale ich nie rozumie, dla niego wszystko jest dziwne, wszystko poza... rapem. Omawianie z nim czegokolwiek kończy się stwierdzeniami: "To jest za długie... (tekst ma dwie strony) To jest dziwne, czemu ich jara śmierć?! (Tak, omawialiśmy barok)". Omawialiśmy fragment Harry'ego Pottera, który miał w podręczniku. W zadaniu pod tekstem było pytanie: "Wyobraź sobie, że jesteś Harrym Potterem. Opisz bądź opowiedz, jakie emocje towarzyszyłyby tobie, gdybyś dowiedział się, że twój ojciec chrzestny Syriusz Black nie żyje i nie powróci już jako duch."
Odpowiedź Maćka: "Pewnie snułbym się po korytarzach jak jakiś no-life... A poza tym to dziwne jest, dlaczego mam opisywać jakieś głupie uczucia, przecież to, kurde, normalne, żebym nie był zadowolony!"
Ręce mi opadły.
Cała nadzieja w licealistach, chociaż tu też miałabym parę ciekawych anegdotek, które by opisywały podejście niektórych moich uczniów z tej grupy wiekowej do nauki języka ojczystego.
Czasami czuję się jak zawodowa malkontentka, ale staram się szukać pozytywów w tym, co robię. Cieszę się, że mogę im pomagać odkrywać przyjemność w czytaniu książek, pomagam im w efektywnym zapamiętywaniu informacji, pokazuję, jak można ciekawie napisać wypracowanie chociaż na trójkę (z czasem będę ich uczyć na wyższe oceny, a to trochę potrwa).
Mam nadzieję, że za parę lat będą wspominać mnie pozytywnie, ciesząc się, że na ich drodze stanął ktoś, kto pokazał im, że język polski jest łatwiejszy, niż na przykład niemiecki...
Uwielbiam pisać, czytać, słuchac muzyki, znęcać się nad korektą tekstów wszelkiej maści. Jestem czasami nerwowa, ale ogólnie zawsze pomocna, zawsze ciepła, zawsze staram się być dla kogoś. Niestety, z racji nerwowości czasami bywam nieprzyjemną egoistką, często też niepotrzebnie panikuję, przez co znajomi śmieją się, że jestem pAnikaRa :D kocham koty, chociaż mam na nie uczulenie. Jeśli ktoś chce wiedzieć o mnie więcej, to niech napisze do mnie, bo uważam, że niektórych rzeczy nie wywala się na forum publicznym. :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości