Kuracja psychiatryczna za sterami Airbusa

W ramach polityki poprawnościowej niemieccy lekarze umożliwiają pilotom z rozmaitymi odchyłkami m.in. wykonywanie lotów samolotami pasażerskimi, a nawet prowadzenie przez nich naziemnej kontroli ruchu lotniczego w stanach ciężkiej depresji. Podobnie postępują w przypadku osób, które maja kłopoty z samoidentyfikacją seksualną, powierzając im w szkołach klasy z dziećmi, a w przedszkolach grupy.

Praktyka ta poszerzona została w przypadku osób o skłonnościach pedofilskich o oddziały w żłobkach, gdzie chorzy mogą uczyć się prawidłowego rozpoznawania narządów. I nie tylko. Praktyka potwierdza, że ludzie ci świetnie sprawdzają się również w roli opiekunów dzieci w placówkach adopcyjnych, a także jako kelnerzy i kucharze w restauracjach. Od niedawna trwają przygotowania do warsztatów terapeutycznych dla sprawców zabójstw, które odbywałyby się  w rzeźniach miejskich i alternatywnie - na oddziałach pogotowia ratunkowego przy składaniu złamań otwartych.

Prawda to czy nie?

- Słyszałaś coś o tym? – zapytałem dzisiaj rano moją siostrę, która mieszka w Coesfeld, miasteczku sąsiadujących z Haltern, gdzie uczyło się 16 uczniów, którzy zginęli podczas lotu z Barcelony do Dusseldorfu. – Skądże, wczoraj mówiono w niemieckiej telewizji,  że takie sprawy objęte są tajemnicą lekarską.

Odpowiedź siostry to autentyk.

Pewnie dzieje się tak m.In. dlatego, że od pilota nawet tanich linii można wyrwać więcej kasy niż od człowieka na zasiłku. Wsobny rynek pracy w Niemczech przeżywa poważne kłopoty. Lęk przez zatrudnieniem cudzoziemców, zwłaszcza o ciemnej karnacji, w sytuacji powszechnej antyterrorystycznej psychozy przynosi i takie owoce.

Nie potwierdza się tym samym alternatywna teza naszego zajebitnego eksperta lotniskowego, jakich mało, b. majora Dziewulskiego, że katastrofa została spowodowana przez islamskich „śpiochów”.

Niestety, to tylko pacjent. Ale bądźmy czujni.

ORMO czuwa. :)