Dyżur domowy czy pod telefonem? Dziwolągi w służbie mundurowej, które funkcjonują na granicy prawa [cz.1]
Zmiany w armii, wieczne reformy oraz zwijanie przy okazji struktur uwidoczniły braki w ciągłości dowodzenia i sprawowania nadzoru nad własnym wojskiem. Plagą w instytucjach i jednostkach wojskowych, a także cywilnych firmach są dyżury w domu, poza godzinami pracy, za które pracodawca na ogół nie płaci. Jakby je nie nazywać, dyżury domowe pod telefonem czy przy komputerze mają wspólny mianownik, jest nim dalsza dyspozycyjność pracownika – po czasie pracy – wobec pracodawcy. To powszechne w cywilu zjawisko uwiązania pracownika ma swoje odzwierciedlenie w jak najgorszym wydaniu nie tylko w armii ale także we wszystkich służbach mundurowych. Problem dotyczy setek, a może i tysiące żołnierzy, funkcjonariuszy oraz pracowników. Tego obrazu nie należy mylić z czasem zamknięcia w pandemii i pracą zdalną.
Dyżur pod telefonem. Czy to współczesne niewolnictwo?
Co to oznacza w praktyce? Wracamy po służbie do domu i ... nie możemy zapomnieć o pracy, bo szef kazał nam pełnić w domu dyżur. Nie mamy prawa napić się piwa, pójść na imprezę, wyjechać za daleko i wiele innych spraw codziennego życia, bo ... czekamy na telefon. A jak zadzwoni to trzeba szybko stawić się w miejscu pracy czy służby. Niestety tak obecnie funkcjonuje społeczeństwo, gdzie uwiązanie pracownika i wygodnictwo dyspozycyjności jest powszechnie akceptowanym zjawiskiem. Czy to przypadkiem nie współczesne niewolnictwo? Na szczęście prawnicy i psychologowie dostrzegają zagrożenie i twierdzą, że to niedozwolone nękanie pracownika.
Kodeks Pracy – świadczenie finansowe za gotowość do pracy
Prawa i obowiązki obywateli podczas pracy określa ustawa z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks Pracy.
Cechą definicyjną stosunku pracy jest zobowiązanie pracownika do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonymi przez niego, a w zamian – zobowiązanie pracodawcy do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem. Zasadą jest przy tym, iż wynagrodzenie przysługuje za pracę wykonaną.
Kodeks pracy przewiduje wiele sytuacji, w których pracodawca zobowiązany jest wypłacać pracownikowi wynagrodzenie za pracę pomimo braku świadczenia wzajemnego i ekwiwalentnego (np. urlopy, zwolnienie lekarskie, przerwa, szkolenie). Chodzi o okresy niewykonywania pracy lub wykonywania pracy o niższej niż zakładana wartości z zachowaniem całości lub części wynagrodzenia za pracę przez pracownika. W doktrynie prawa pracy najczęściej sytuacje te określa się mianem ryzyka pracodawcy.
Innym przykładem w tej kwestii może być dyżur pełniony w domu pod telefonem, gdzie pracownik w dyspozycji czeka na podjęcie pracy. I z reguły bardzo rzadko i awaryjnie w szczególnych sytuacjach jest wzywany do jej podjęcia np. gdy trzeba zastąpić pracownika, który się nie stawił do pracy w wyniku choroby – czy innych zdarzeń losowych – w celu zapewnienia bezpiecznego ciągu produkcyjnego w zakładzie.
Art. 81 k.p. - wynagrodzenie za gotowość do pracy
Niekiedy trzeba zapłacić pracownikowi, mimo że nie wykonał żadnej pracy. Zgodnie z art. 81 Kodeksu Pracy pracownikowi za czas niewykonywania pracy, jeżeli był gotów do jej wykonywania, a doznał przeszkód z przyczyn dotyczących pracodawcy, przysługuje wynagrodzenie.
Gotowość do pracy to zamiar wykonywania pracy, uzewnętrzniony przejawem woli świadczenia pracy. Pracownik musi być faktycznie zdolny do wykonywania pracy oraz pozostawać w dyspozycji pracodawcy. Pracownikowi, który był gotów do wykonywania pracy, a doznał przeszkód w jej wykonywaniu przysługuje odpowiednie wynagrodzenie za czas niewykonywania pracy.
Wynagrodzenie za gotowość do pracy przysługuje w wysokości wynikającej z jego osobistego zaszeregowania, określonego stawką godzinową lub miesięczną. W przypadku, kiedy taki składnik wynagrodzenia nie został wyodrębniony pracownikowi przysługuje 60 proc. wynagrodzenia. Przepis w głównej mierze stosowany jest podczas przestoju w zakładzie a obecnie podczas niemożności podjęcia pracy np. zdalnej przez pracownika podczas pandemii.
Jak zwrócił uwagę Sąd Najwyższy wyrokiem z 11 kwietnia 2001 r., I PKN 344/00 w sprawie o zapłatę tytułem wynagrodzenia za gotowość do pracy na stanowisku „przepis art. 81 § 1 Kodeksu pracy nie stanowi, że przyczyny nieświadczenia pracy mają być zawinione przez pracodawcę albo mają polegać na jego bezprawnym zachowaniu się. Oznacza to, że ustawodawca chciał w szeroki sposób ukształtować uprawnienie pracownika do wynagrodzenia za gotowość do pracy, przerzucając na pracodawcę ryzyko związane z niemożliwością zapewnienia pracownikowi pracy zgodnie z postanowieniami umowy o pracę (treścią stosunku pracy).”
Oznacza to, że przez „przeszkodę dotycząca pracodawcy” rozumie się nie tylko taką przeszkodę, która jest zawiniona lub nawet po prostu spowodowana przez pracodawcę, ale właściwie każdą, która nie jest skutkiem działania pracownika.
W policji iluzja – dyżur domowy – bez prawa do wynagrodzenia
Niestety według mojej oceny najgorsze z możliwych rozwiązań funkcjonują w Policji. Są swego rodzaju iluzją, która miała rozwiązać problem, ustanowione prawo wcisnęło funkcjonariuszom następną formę służby – dyżur domowy – bez wynagrodzenia finansowego. Jest to niewolnictwo pełną gębą, bo za czas dyżuru domowego i tylko faktyczny za czas wykonanej w niej pracy podczas dyżuru należy się rzeczywista rekompensata w postaci zwrotu czasu wolnego od służby w tym samym wymiarze. Czyli nic nowego, za czas pracy należy się wolne a co z resztą służby – za gotowość do pracy – podczas takiego dyżuru? Tego się już nie mówi, bo sama służba w domu miała być chyba przykrywką do nieetycznego i bezprawnego narzędzia dla przełożonych, aby trzymać na dyżurach pod telefonem wszelką rzeszę funkcjonariuszy w celu m.in. zabezpieczenia formacji w przypadku niestawienia się funkcjonariusza do pracy z różnych powodów. Jest to rozwiązanie szczególnie widoczne wśród wszelkiego rodzaju techników policyjnych wzywanych w nocy do pilnych spraw zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Wolne za czas po godzinach – i to czasami nocnymi – to ma być ta rekompensata? Czas pracy jasna sprawa, ale jak to policzyć? Za wstanie z łóżka w godzinach nocnych, dojazd do pracy i jak w końcu policzyć nieprzespaną noc? Wszystko się liczy od dzwonka telefonu do późniejszego powrotu do domu, a nie tylko za czas spędzony na miejscu zdarzenia. Prawo w tym przypadku nie rekompensuje nieprzespanej nocy.
Zgodnie z § 14 obowiązującego od 11 września 2020 r. rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie czasu służby policjantów, przełożony właściwy w sprawach osobowych lub upoważniony przez niego kierownik komórki organizacyjnej może wyznaczyć policjanta do pełnienia dyżuru domowego. Do pełnienia dyżuru domowego nie można wyznaczyć policjanta bezpośrednio po zakończeniu służby nocnej. W czasie gdy policjant pełni dyżur domowy przebywa on w miejscu zamieszkania lub innym miejscu, z którego może w krótkim czasie stawić się w jednostce organizacyjnej Policji, w której pełni służbę. Przełożony lub kierownik albo wskazana przez nich osoba w każdej chwili mają możliwość nawiązania kontaktu z tym policjantem.
Policjant może pełnić dyżur domowy nie więcej niż 4 razy w miesiącu, w tym nie więcej niż raz w niedzielę lub święto. Czas trwania jednego dyżuru nie może przekroczyć 24 godzin, a w dniu, w którym policjant pełni służbę, 16 godzin. Czas trwania wszystkich dyżurów w miesiącu nie może przekroczyć łącznie 48 godzin.
Czasu dyżuru domowego nie wlicza się do czasu służby, z wyjątkiem czasu, w którym policjant wykonywał czynności służbowe na polecenie przełożonego.
Niestety przepisy tak niekorzystne dla funkcjonariusza nie rekompensują czasu dyspozycji oraz gotowości do podjęcia pracy, co jest znacząco sprzeczne z obowiązującymi przepisami. Skoro za gotowość do pracy, bez jej podjęcia z winy pracodawcy, należy się wynagrodzenie to nie rozumiem dlaczego w policji zapisano, że dyżur domowy nie wlicza się do czasu służby, skoro rozporządzenie wymienia nie więcej niż 4 razy i nie więcej jak 48 godzin w miesiącu. Nawet w dniu pracy po 8 godzinach można funkcjonariusza wyznaczyć do pełnienia dyżury domowego 16 godzinnego? A gdzie tu prawo do odpoczynku?
Powyższe przepisy mogą być niezgodne z Konstytucją RP, gdzie zapisano prawo do bezpiecznych warunków pracy, stosownego wynagrodzenia oraz zakazu pracy przymusowej. Wciskanie i obciążanie funkcjonariuszy dodatkowymi zadaniami bez rekompensaty finansowej przy ogromnej dyspozycyjności formacji do wszelkich zadań nie gwarantuje prawa do ochrony życia i zdrowia, także podczas pracy.
Linia orzecznicza nie chroni policjanta przed wyzyskiem
Niestety linia orzecznicza w polskim prawie jest jeszcze zbyt słaba i nie chroni funkcjonariusza policji przed po prostu wyzyskiem. W niebywałe osłupienie wprowadził mnie wyrok sądu administracyjnego, który wręcz stwierdził, że dyżur domowy nie ogranicza funkcjonariusza co do możliwości normalnego funkcjonowania i załatwiania spraw rodzinnych, osobistych w takim zakresie, że wymagałoby to rekompensaty pieniężnej. W policji dyżur domowy, jak to określił sąd, to czas wolny.
Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z 10 grudnia 2019 r. IV SA/Wr 441/19 dotyczy dyżuru domowego a czasu wolnego funkcjonariusza. Sąd oddalił skargę w całości w przedmiocie odmowy wypłaty świadczenia pieniężnego za ponadnormatywne dyżury domowe.
Funkcjonariusz policji do skargi dołączył fotokopię przykładowego grafiku służb z sierpnia 2016 r., wywodząc o nieprawidłowościach w ustaleniu liczby dni wolnych oraz o wykorzystywaniu psychicznym i fizycznym w czasie pełnionych dyżurów domowych. Np. w sierpniu 2016 r. łącznie miał 160 godzin takiego dyżuru. Sąd stwierdził kwestię sporną, czy za ponadnormatywne dyżury domowe, w trakcie których skarżący nie wykonywał obowiązków służbowych, przysługiwały mu dni wolne od służby. W odpowiedzi podtrzymał argumentację, że pełnienie dyżuru domowego nie jest przedłużonym czasem służby.
Skarżący powołał się na przypadek strażaka belgijskiego, który złożył skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ( C-518/15 z 21 lutego 2018 r.). Trybunał uznał, że czas gotowości pracownika, który jest zobowiązany do szybkiej reakcji na telefon przełożonego, winien być traktowany jako czas pracy, ponieważ pozostawanie w gotowości w domu z obowiązkiem reakcji na wezwanie, znacząco ogranicza możliwości innych aktywności, musi więc być traktowany jako czas pracy.
Z kolei w uzasadnieniu faktycznym WSA we Wrocławiu przeczytamy: czas pełnionego dyżuru domowego, w trakcie którego nie są wykonywane czynności służbowe należy uznać za czas wolny. W czasie dyżurów domowych policjanci nie są ograniczani co do możliwości normalnego funkcjonowania i załatwiania spraw rodzinnych, osobistych w takim zakresie, że wymagałoby to rekompensaty pieniężnej. Bezsporny pozostaje fakt, iż grafiki dyżurów domowych we wnioskowanym przez Skarżącego okresie były tworzone niezgodnie z obowiązującymi przepisami, co prowadziło do sytuacji, w której pełnił on dyżury w wymiarze przekraczającym normę. Powyższe zostało stwierdzone w toku przeprowadzonego postępowania administracyjnego przez Komendanta Powiatowego Policji. Mimo jednak powyższych uchybień, zdaniem organu odwoławczego, nie ma podstaw do wypłaty ekwiwalentu za czas służby przekraczający normę w sytuacji, kiedy policjant pełni dyżur domowy nawet w wymiarze przekraczającym dozwoloną przepisami normę, gdyż w tym czasie nie wykonywał on czynności służbowych. Natomiast za faktyczne wykonywanie czynności służbowych w czasie dyżuru domowego udziela się czasu wolnego.
W przekonaniu skarżącego, nie została w ogóle wyjaśniona kwestia wszystkich godzin nadliczbowych za dyżury domowe ponad te dopuszczalne 48 godzin określone w rozporządzeniu oraz kwestia dni wolnych w miesiącu, kiedy od piątku do poniedziałku pełnił dyżur domowy w pełnej i nieustającej gotowości do podjęcia czynności służbowych.
Co ciekawe, czy jest to jakaś złośliwość? W zamian za czas służby przekraczający normę policjantowi udziela się czasu wolnego od służby w tym samym wymiarze albo może mu być przyznana rekompensata pieniężna. Przepisu tego nie stosuje się do policjanta uprawnionego do dodatku funkcyjnego. Z ekonomicznego punktu widzenia najlepiej byłoby jakby funkcjonariusze, którzy mają dodatek funkcyjny pełnili służby, wtedy policję by to nic nie kosztowało. Co ma dodatek funkcyjny do przepracowanego ponad normę czasu? Kuriozalny zapis co ma niby przynieść oszczędności formacji?
Pole do popisu dla związkowców
W mojej ocenie tym rozporządzeniem powinien zainteresować się rzecznik praw obywatelskich, bo to jak dla mnie za daleko idącą dyspozycyjność, traktującą raczej policjanta jak niewolnika. Samo rozporządzenie kojarzy mi się z psem na łańcuchu, bo można z przyczyn służbowych wydłużyć pracę, niewiadomo nawet na jak długo. Kto przeczyta ten bubel prawny - według mojej oceny - zrozumie o czym tu piszę. Ten niby porządek w uregulowaniu niby każdej kwestii służby i czasu pracy policjanta jest raczej przykrywką do eskalacji wyzysku służbowego na funkcjonariuszu. Te przepisy w powiązaniu z obecnymi brakami kadrowymi w formacji nie umożliwią sporządzenia racjonalnego i prawidłowego grafiku służby. Przekroczenie czasu służby jest bolączką tej formacji i było poruszane w skardze do sądu przez policjanta, bez dalszego rozpoznania sprawy. Szkoda tylko, że związkowcy nie podpisują się pod takimi inicjatywami i nie wspierają policjantów, którzy walczą przed sądami o poprawę warunków pracy i służby. Niestety do szarpaniny przed sądem dochodzi z reguły dopiero wtedy kiedy policjant odchodzi na emeryturę.
Tymczasem znowelizowane rozporządzenie, oprócz dyżurów domowych, sankcjonuje również przypadki przedłużenia czasu służby policjantów ponad ustaloną normę oraz wymusza pracę policjanta w niedziele i święta. Można mu nawet powierzyć dziesięć służb nocnych, podczas gdy już po pięciu z rzędu należy ci się 48 godzin błogiego czasu wolnego. Ciekawostek jest co nie miara. Żołnierz może tylko o tym „pomarzyć”, bo nie zazna takiego stanu.
Artur Kolski
Inne tematy w dziale Polityka