ataknaprawde.pl ataknaprawde.pl
2471
BLOG

Byłem nauczycielem

ataknaprawde.pl ataknaprawde.pl Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

To będzie bardzo osobisty wpis.

Zbliża się koniec roku szkolnego i tym samym mojej przygody z zawodem nauczyciela. Po 13 latach kończy się pewien etap. Rok temu zamknęli moją szkołę, rodzice w przypływie oburzenia zawiązali stowarzyszenie i powstała szkoła niepubliczna. Warunki pracy już nie te, płaca pod psem, stara kadra się posypała - ja zostałem. Teraz dzieci już co raz mniej i propozycje płacowe już kompletnie nieakceptowalne - klamka zapadła - the end. Formalnie zatrudniony jestem do końca sierpnia ale już powoli zaczynam podsumowywać to wszystko co przeżyłem w tej szkole.

Gdy patrzę na te 13 lat nie mogę się oprzeć wrażeniu powolnego ale jednak konsekwentnego upadku polskiej edukacji.

Mała wiejska szkółka 10 km od 100 tysięcznego miasta powiatowego i ja świeżo upieczony absolwent studiów matematycznych rozpoczynający pracę jako nauczyciel matmy i informy. Był to okres powstawania gimnazjów i wielkiego exodusu wielu nauczycieli z szkół podstawowych do tych nowych tworów i tym samym powstały wolne etaty. Od początku traktowałem tę prace jako tymczasową i mówiłem sobie - za chwile znajdziesz sobie coś lepszego - i jak to zwykle bywa tymczasowość przerodziła się w stały etat.

Pełen zapału i pomysłów zostałem szybko sprowadzony na ziemię. Biurokracja - wszechobecne papierki, papierki i jeszcze raz papierki. Gdy zaczynałem pracę wydawało mi się, że gorzej już w tej kwestii być nie może - myliłem się - to co jest dzisiaj to absurd w pełnej krasie. Sprawozdania, raporty, analizy, ewaluacje i ostatnia perełka - pomoc psychologiczno - pedaogiczna w rozbiciu na każdego ucznia słabego i zdolnego czyli praktycznie dla każdego ucznia z osobna !!! Papier jest cierpli i przyjmie wszystko. Przez te wszystkie lata nauczyłem się produkować odpowiednie papierki z których wiele nie miało nic wspólnego z rzeczywistością - nie wyobrażam sobie nauczyciela który jest wstanie w pełni spełniać oczekiwania wynikające z tych biurokratycznych bzdur i jednocześnie rzetelnie nauczać - to jest nierealne. Taki nauczyciel poświęcając pracy cały wolny czas bo inaczej nie dał by rady szybko się zamęczył i najprawdopodobniej by zwariował (tajemnicą poliszynela jest to, ze co raz większa rzesza nauczycieli by funkcjonować w pracy wspomaga się farmakologicznie ).

Szczególnym przykładem biurokratycznej bzdury - jest ewaluacja - chciałbym osobiście poznać osobę która to wymyśliła. System mający pomóc ocenić szkole jakość jej pracy w efekcie dezorganizujący jej pracę i zmuszający nauczycieli do tworzenia masy papierów, ankiet i analiz prowadzących do raportu który można by napisać w pół godziny na posiedzeniu rady pedagogicznej bez tego całego zamieszania. Miałem okazję przeżyć ewaluacje zewnętrzną - przez dwa tygodnie szkoła praktycznie przestała działać bo nauczyciele skupiali się na tym by dobrze wypaść. Cyrk na kółkach.

Od początku zastanawiałem się czy ten rozmiar tego całego biurokratycznego "dodatku" do pracy nauczyciela jest planowany z rozmysłem czy jest kwestią przypadku.

Myślę, że jedno i drugie. Masa urzędników na wszelkich szczeblach systemu edukacji poczynając od ODNu przez Kuratoria, OKE i kończąc na MENie od czasu do czasu uszczęśliwia grono nauczycieli kolejnym rozporządzeniem, ankietą, analizą czy szkoleniem - czy naprawdę potrzebują od nas tych wszystkich informacji???? Tak szczerze? Podejrzewam, że mają do gdzieś tylko odwieczny odruch krycia własnego tyłka nakazuje im pokazanie przełożonym, że pracują, analizują, gromadzą informacje i przetwarzają - jednym słowem oni i ich stanowisko jest potrzebne. Wszystkie te działania pozornie przypadkowe w efekcie doprowadzają do jednego smutnego finału - nauczyciel zawalony papierkową robotą nie ma czasu na rzetelne zajęcie się tym co najważniejsze - nauczaniem dzieciaków. Czy to tylko przypadek - uważam, że nie - to element większej układanki.

Lata mijały i w świecie nauczycieli wiele się działo. Nagle powstał system awansu nauczycieli - masa egzaminatorów z kuratoriów dostało okazje by dorobić, a w szkołach zaczął się wyścig szczurów. Koleżanki tworzyły masowo papierki do swych teczek awansu i wymyślały co raz dziwniejsze konkursy i wycieczki by tylko się wykazać - wszystko na pokaz. Wszyscy jak oszalali się dyplomowali ja stanąłem na mianowaniu i nie miałem zamiaru brać w tym cyrku udziału. Najsmutniejsze, że okres awansu nauczyciela wcale nie owocował poprawą jakości nauczania tylko zmuszał do pajacowania i wodotrysków - wielu nauczycieli zapomniało o szarej zwykłej rzeczywistości nauczania i skupiło się na tym by to co robią dobrze wyglądało w sprawozdaniu z awansu - efekt nauczyciele przez 3 lata awansu skupiali się na sobie, a nie na dzieciach. I to wszystko za 300zł do pensji.

Zaraz potem powstał system sprawdzania wiedzy uczniów po każdym etapie edukacji. Powstał CKE i kilka OKE i jednocześnie potrzebna była cała armia egzaminatorów - chętnych nie brakowało. Sprawdzian po podstawówce i egzamin po gimnazjum miał nie być batem na nauczycieli tylko służyć pomocą w badaniu jakości nauczania. W rzeczywistości po tych sprawdzianach wójt brał dyrektorów na dywanik i rozliczał z słabego wyniku. Dyrektor wracał do szkoły i objeżdżał nauczycieli nakazując tworzenie planów naprawczych - kompletna bzdura w realiach małej wiejskiej szkoły - narzędzie przydatne jedynie w wielkich molochach po trzy i więcej oddziałów w roczniku. Nie ważne, że ci sami nauczyciele rok wcześniej zrobili wynik powyżej średniej bo mieli akurat w tym roczniku zdolnych uczniów, a teraz pięciu w klasie miało opinie poradni i wynik słaby był do przewidzenia - plan naprawczy musi być. Nauczanie uczniów szczególnie szóstej klasy ukierunkowane na zrobienie testu, a nie koniecznie zdobycie wiedzy. Stres dla uczniów nikogo nie odstraszył by pójść na całości i wprowadzić początkowo pilotażowo OBUT - sprawdzianu dla klas trzecich.

Ostatnie lata to już masowe zamykanie szkół będące owocem obniżenia subwencji oświatowej która zmusza organy prowadzące do szukania oszczędności. Efekt -  powstają duże szkoły molochy - małe wioski podupadają bo zamknięta szkoła była jedynym miejscem organizującym życie małej społeczności - została remiza i sklepik z piwem przy niej.

Edukacja się zwija, a ludzie co raz mniej widza potrzebę by ich dziecko było dobrze wykształcone. Co drugi ojciec dziecka z mojej szkoły jest formalnie bezrobotnym, a faktycznie siedzi w  Holandii lub Niemczech. Dzieciaki bardziej przykładają się do nauki niemieckiego, niż polskiego bo widzą wyraźnie co im się w przyszłości bardziej może przydać.

A na deser. Nie ma tygodnia by jakaś gazeta czy portal internetowy nie wyprodukował newsa wyraźnie ukierunkowanego na skłócenie nauczycieli z resztą społeczeństwa. A to kolejna podwyżka dla nauczycieli, a to znowu sprawa rocznych urlopów na poratowanie zdrowia, a to wolne wakacje - kij się zawsze znajdzie.

Starach myśleć dokąd to zmierza. Dziś ten kto decyduje się być nauczycielem w mojej ocenie jest trochę masochistą.

Ja odchodzę, zmęczony, wypalony i ...pokonany. 

 

p.s. więcej na ataknaprawde.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Technologie