Aton Aton
206
BLOG

Krzyż przed Pałacem Prezydenckim

Aton Aton Polityka Obserwuj notkę 16


Krzyż przez Pałacem Prezydenckim stał się obiektem już kilku akcji ze strony zarówno zwolenników jak i jego przeciwników.

Katolicy znaleźli sobie w krzyżu wygodne źródło wywierania nacisków. Obiektem świętym można się dowolnie zasłaniać i wyczyniać z nim wszystko - a nikt nie będzie mógł się temu przeciwstawić, "bo to obiekt święty".
Kościół i katolicy nadużywając świętości krzyża sprofanowali go i sprawili, że teraz mimo ich protestom, ludzie zaczną robić z krzyżem też, co im się podoba - a co dla katolików będzie "obrazą uczuć religijnych". Niestety - ale wciskanie obiektu uznanego za święty gdzie popadnie i zasłanianie się nim przy byle okazji, odbiera mu całą świętość.

Obrońcy krzyża mówili, że będą go bronić dopóki nie zostanie w inny sposób upamiętniona katastrofa smoleńska. Tablica została przed pałacem umieszczona, obrońcy krzyża zaś zamiast spełnić swoje zapewnienia, dalej postanowili bronić obecności krzyża w tamtym miejscu - zaczęli domagać się by rząd wyjaśnił przyczyny katastrofy oraz by upamiętnić ten incydent w bardziej wyrazisty sposób tzn. pomnikiem.
Jeżeli chodzi o wyjaśnienie, to chodzi tu głównie o to by rząd wyjaśnił sprawę z odgórnie oczekiwanym przez katolików wynikiem - czyli by okazało się, że był to zamach, za którym stoi opozycja.
Co do upamiętnienia - dla obrońców krzyża każda forma upamiętnienia będzie niewłaściwa. Miała być tablica - jest tablica, więc jest źle, bo ma być pomnik. Będzie pomnik, to okaże się, że jest postawiony nie w tym miejscu to trzeba, ma nieodpowiedni kształt, czy jest za mały.

Sprawa upamiętnienia to tylko wymówka. Jak stwierdził w telewizji jeden z obrońców krzyża, pozwolą przenieść go tylko wtedy, gdy przyjdą po niego sami arcybiskupi i przeniosą go na własnych plecach.
Stawiając takie warunki, czy ciągle twierdząc, że upamiętnienie ofiar smoleńskich jest nieodpowiednie, lobbować krzyżem będzie można w nieskończoność. Widać zaś jak na dłoni, że chodzi głównie nie o upamiętnienie, a o pewne efekty polityczne.

Po raz kolejny widać, że katolicyzm to religia kłamstwa, bezczelności i chciwości. Tak jak z Kościołem tak i z katolikami nie powinno się przeprowadzać takich porozumień. Zawsze bowiem ustalenia porozumienia będą przez nich łamane. Katolicy stawiają żądanie, gdy zostanie ono spełnione - stawiają kolejne. W ten sposób w nieskończoność mogą stawiać kolejne żądania, samemu nawet na trochę nie wypełniając swoich obietnic.
To powszechna metoda wśród katolików. Wystarczy porównać choćby obecną sytuację z lekcjami religii w szkole z początkowymi oczekiwaniami Kościoła. Najpierw państwo miało tylko dać możliwość wykładania religii a katecheci uczyć mieli nawet za darmo. Dziś katecheci są opłacani przez państwo, religia w szkole jest przedmiotem wręcz obligatoryjnym (nie ma realnej alternatywy) a ocena z niej mieści się na świadectwie i wlicza do średniej ocen.

Co więc następne? Może wybudować na miejscu pomnika kościół? Może w ogóle znieść wolność wyznania i światopoglądu? Przecież domagać się tak można czegoś w nieskończoność a żądań opartych na katolicyzmie nikt nie powinien negować?

Rząd PO niestety, choć nie tak klerykalny jak np. PiS, to jednak również składa się z marionetek Kościoła. Boi się zareagować właściwie na sytuację. W ten sposób państwo pokazuje swoją bezradność. Na dodatek szef Kancelarii Prezydenta, Jacek Michałowski stwierdził po odsłonięciu tablicy pamiątkowej, że powstaną dwie kolejne tablice, w tym jedna poświęcona całkowicie prezydenckiemu kapelanowi ks. Romanowi Indrzejczykowi, ukazując tym samym, że PO służy jak PiS przede wszystkim Kościołowi i będzie mu się podlizywać do granic możliwości. Samo ponadto wyróżnienie kapelana - nad innych obywateli w tym Prezydenta, stanowi, że w Polsce najważniejszy jest kler, stanowiący wyższą kastę. Kapelan prezydencki ważniejszy jest niż sam Prezydent - ten drugi bowiem nie ma osobistej tablicy. Widać tu więc znowu, że PO tak jak PiS to marionetki Watykanu.

Krzyż powinien zostać usunięty przez policję. Państwo pokazało na razie katolikom, że stoją ponad prawem i wszelkimi zasadami. ZHP jako organizacja o faszystowskim charakterze, która przyczyniła się do tego sporu powinna również zostać pociągnięta do odpowiedzialności. Niestety - nie żyjemy w państwie prawa a w państwie w którym panuje zasada "kto się podlizuje Kościołowi, ten może więcej".

Problemem jest tu też prawna ochrona obiektów kultu religijnego. Dzięki takiemu prawu, można naruszać wszelkie zasady i prawa, jeżeli czyni się to za pomocą obiektu kultu. Wychodzi na to, że za pomocą obiektu kultu można by było nawet legalnie dewastować różne miejsca a skutków dewastacji nikt by nie mógł usunąć - bo nie można usuwać obiektów kultu, ponieważ jest to obrazą uczuć katolickich.

Kościół odcina się od konfliktu bojąc się całkowitej kompromitacji. Twierdzi, że nie jest stroną. Jest to kłamstwo! Niedługo przed sporem o krzyż Episkopat opublikował list, namawiający wszystkich katolików do obrony krzyża w miejscach publicznych - a więc i do obrony krzyża przez pałacem. To właśnie na ten dokument odpowiedziałem poprzez mój "List do Episkopatu w sprawie krzyży w miejscach publicznych".
To Kościół wpajał wiernym fanatyczną konieczność potrzeby obrony i narzucania krzyża. Teraz zaś umywa od tego ręce, gdy sprawa zaczyna być niewygodna.

Pozytywną stroną tego wszystkiego jest to, że sprawa krzyża pod Pałacem Prezydenckim mocno zaszkodziła Kościołowi.
Z jednej strony przeciwnicy Kościoła i przeciwnicy krzyża pod pałacem, zobaczyli, że Kościół boi się przyjęcia jednoznacznej postawy i nie panuje nad swoimi wiernymi ośmieszając się.

Z drugiej strony są katolicy, obrońcy krzyża. Oni czują się zawiedzeni brakiem oczekiwanej pomocy ze strony Kościoła. Zwykle w podobnych sytuacjach Kościół zaczyna się oburzać krzycząc "to atak na Kościół... to atak na Boga" apelując do państwa o uciszenie ludzi "obrażających uczucia religijne". Tutaj na sprawę patrzy cała Polska. Gdyby Kościół sprawę tego krzyża a za tym sprawę upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego oraz kwestię śledztwa ukazał stanowczo jako "atak na Boga" i obrazę uczuć religijnych, ośmieszyłby się całkowicie w oczach większość Polaków (i nie tylko).

Krzyż przez Pałacem Prezydenckim wywołał nie tylko spór o samego siebie. Odświeżył też potrzebę publicznej dyskusji na temat wszystkich krzyży w miejscach publicznych i miejscu Kościoła w państwie.
Pojawiły się kolejne antyklerykalne postulaty o konieczności zmniejszenia wpływu Kościoła w Polsce.

Krzyż, który miał być narzędziem walki politycznej Kościoła i katolików, stanie się więc powodem upadku autorytetu Kościoła i zmniejszenia jego wpływów.

Kto krzyżem wojuje, od niego upadnie.

 

Aton
O mnie Aton

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka