Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
1867
BLOG

Tajne rozmowy Putina z Tuskiem

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 1

Wiedza jest władzą. Właśnie dlatego w państwie demokratycznym informacje niejawne są zredukowane do niezbędnego minimum. Władza należy bowiem do obywateli.

Naczelny Sad Administracyjny potwierdził w ostatnich dniach, że nie muszą być odtajniane notatki z rozmów Władimira Putina z Donaldem Tuskiem prowadzone tuż po katastrofie smoleńskiej.

„Wyobraźcie sobie kraj, w którym wszystkie absolutnie rozmowy prowadzone przez dyplomatów wszystkich szczebli, z przywódcami państw włącznie, podlegają następnie powszechnej publikacji, ujawnieniu, omówieniu, komentarzom” – powiedziała sędzia Irena Kamińska w uzasadnieniu wyroku. Powiedziała tym samym zarówno prawdę, jak i nieprawdę, a przy okazji odsłoniła bardzo ważny dogmat, który na dobre zakorzenił się już w polskim życiu publicznym.

Konsekwencje złego (nie)działania

Nie ma nic dziwnego w stwierdzeniu, że znaczna część działań dyplomatycznych pozostaje niejawnych dla obywateli. Dyplomacja jest grą, to zaś oznacza, że prawdziwe zamiary są skrywane, słowa dobiera się starannie, a realne interesy zachowuje się dla siebie. Bismarck mówił, że z polityką jest jak z parówkami. Lepiej nie wiedzieć, jak powstaje. Dyplomacji dotyczy to jeszcze bardziej.

Ta skrytość ma jednak swoje ograniczenia. Państwo nie może być jednak wyemancypowane od obywateli, nie może ich okłamywać ani zwodzić. To obywatele w demokratycznym państwie są suwerenem, powinni zatem mieć wiedzę stosowną do wyborów, jakich dokonują. Nie muszą wiedzieć o wszystkich działaniach i nie trzeba wtajemniczać ich w techniczne szczegóły. Przejrzyste powinny być natomiast dwie sprawy: po pierwsze cele, którym kierowali się przywódcy. I po drugie, skutki, jakie zdołali osiągnąć. Czy w tym wypadku ta zasada jest zachowana? Jakie argumenty przemawiają za jawnością działań związanych z katastrofą smoleńską?

To od rzetelnej oceny działań wokół katastrofy smoleńskiej powinien zależeć dalszy byt rządów Donalda Tuska. Jeżeli bowiem rząd w jakikolwiek sposób przyczynił się albo do powstania tej tragedii, choćby przez zwykłe zaniedbania, albo nie dopełnił staranności przy jej wyjaśnianiu, powinien natychmiast ustąpić. Katastrofa, w której ginie głowa państwa, ma charakter zbyt poważny, by przejść nad nią do porządku dziennego. Rząd, który nie jest w stanie uchronić własnej elity od śmierci, traci jakiekolwiek prawo do dalszego trwania. Ostateczna decyzja należy – owszem – do obywateli. Oni mogą, pomimo tych zastrzeżeń, wybrać ponownie tę samą ekipę. Ale muszą mieć wiedzę.

Zagadka z kluczem

W przypadku Smoleńska o takiej wiedzy nie można mówić. Raport Millera sprawy nie zakończył, ale tak naprawdę dopiero zaczął. Cały czas nie znamy ani wszystkich okoliczności organizacji tego lotu, ani tego, co działo się w pierwszych chwilach po katastrofie. Nieliczne informacje, do których mamy dostęp, wskazują raczej na chaos niż zorganizowane działanie. Ujawnione pewien czas temu rozmowy Radosława Sikorskiego z Centrum Operacyjnym MSZ pokazują polskie państwo w bardzo złym świetle. Nie wiemy natomiast, w jakich okolicznościach doszło do przekazania śledztwa Rosjanom, dlaczego w badaniu katastrofy był tak mały udział Polaków, dlaczego nie tylko mieli ograniczony dostęp do miejsca katastrofy, ale nie uczestniczyli nawet w sekcjach zwłok. Mało tego: do końca nie wiedzieli, czy w trumnach wracają właściwe ciała.

To wszystko sprawia, że Smoleńsk jest wielką zagadką, a jeden z kluczy do jej rozwiązania znajduje się w kancelarii premiera. Wyrok NSA sprawia, że do tej wiedzy się nie przybliżamy. Jeśli już mówimy o racji stanu i standardach demokratycznych, to poszukajmy analogii. Dość dobrze do tego nadaje się analiza procesów decyzyjnych o natowskiej inwazji na Irak. Dyskusja co do tego, czy dokonana ona została na podstawie właściwych przesłanek, czy przywódcy nie zostali wprowadzeni w błąd informacjami służb o broni masowego rażenia – a więc informacje niezwykle wrażliwe, łączone z tym, co w Polsce nazywa się racją stanu, nie są całkowicie nieznane obywatelom USA czy Wielkiej Brytanii. Oczywiście, rządy robią wiele, aby wyszło jak najmniej, ale są ograniczone przez aktywność obywateli, media, niezależne ośrodki analityczne i wreszcie przez opozycję, która tak łatwo nie odpuszcza. To wszystko sprawia, że obywatele mają dostęp do informacji kluczowych dla decyzji wyborczych.

Wspólnota strachu

W przypadku Smoleńska trudno o czymś takim mówić, skoro nawet czwarta władza woli przychylać się do wersji rządowej, a wszelkie drążenie tej sprawy uznaje za głupie i nieodpowiedzialne. Gdy pojawił się tekst Cezarego Gmyza o trotylu na wraku tupolewa, podniósł się krzyk, że to głupie i nieodpowiedzialne, i jeszcze nie daj Boże doprowadzi do wojny z Rosją.

Zamiast wspólnoty demokratycznej mamy więc wspólnotę strachu. Strachu elit obywatelskich przed tym, co będzie, gdy prawda wyjdzie na jaw. I jeszcze większego strachu rządzących przed tym samym. Już sam ten strach jest najlepszym powodem, by sprawę smoleńską drążyć. To wszystko niszczy polską demokrację.

Być może kiedyś historycy napiszą, że Smoleńsk zamordował demokrację w Polsce. Być może.

Mateusz Matyszkowicz

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka