Sąd skazał Zbigniewa Siemiątkowskiego na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata, za zatrzymanie w 2002 r. ówczesnego szefa Orlenu, Andrzeja Modrzejewskiego. Wyrok nie jest prawomocny. "Przed sądem powinni stanąć również ówczesny prezydent" - komentuje sprawę Antoni Macierewicz.
W lutym 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP i otrzymał prokuratorskie zarzuty. Następnego dnia, Modrzejewski nie był już prezesem Orlenu. Prokuratura badała, czy w tę sprawę nie byli zamieszani ówczesny premier Leszek Miller oraz prezydent Aleksander Kwaśniewski.
"Mam nadzieję, że wymiar sprawiedliwości dosięgnie inne osoby, wyżej postawione, w sprawie afery orlenowskiej" - mówi Antoni Macierewicz.
Z kolei Leszek Miller uznał ten wyrok za pomyłkę sądów. Zasugerował również, że decyzja mogła być motywowana politycznie - informuje TVN24.
Siemiątkowski został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Sąd również skazał w tej sprawie byłego szefa zarządu śledczego UOP Ryszarda Bieszyńskiego, na 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Wyrok jest nieprawomocny.
W swoim uzasadnieniu sąd uznał zatrzymanie za niezgodne z prawem, motywowane wyłącznie chęcią niedopuszczenia do podpisania przez niego kontraktu paliwowego ze spółką J&S - czytamy na niezależnej.pl.
Inne tematy w dziale Polityka
