Zgodnie
z publikacją Rzeczpospolitej, warszawski sąd nakazał wszczęcie śledztwa w sprawie stenogramów z podsłuchów dziennikarzy Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego. Jak pisze dziennik: „ABW podsłuchiwało rozmowy dziennikarzy z informatorem, stenogramy tych rozmów prokurator przekazał na prywatny użytek Jacka Mąki, wiceszefa ABW”. Sąd musiał interweniować, gdyż poznańska prokuratura nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości.
Sprawa budzi liczne wątpliwości. Po pierwsze, jeśli rzeczywiście wiceszef ABW – Jacek Mąka - złamał prawo, który z prokuratorów będzie na tyle odważny, żeby postawić mu zarzuty i doprowadzić sprawę do końca? Nie wydaje się, aby prokuratura była na tyle silna i niezależna, aby móc wejść w konflikt z największą w Polsce tajną służbą. W praktyce oznacza to, że wysocy urzędnicy państwowi mogą mieć poczucie bezkarności i używać swoich stanowisk do prywatnych celów.
Po drugie, pojawia się pytanie dotyczące powszechności podsłuchów w życiu publicznym. Straszono nimi za PiS-u, tymczasem za rządów PO sprawa przybiera postać rzeczywistego problemu. Okazuje się, jak wskazuje w jednym
ze swoich tekstów Ziemkiewicz, że podsłuch można założyć w zasadzie każdemu obywatelowi. Tym samym w demokratycznym państwie prawnym, jak w „Procesie” Kafki, każdy z obywateli może być podejrzany. Bójcie się niesforni obywatele, obywatelki, prokuratorzy…
Aby strach nie rozlał się po społeczeństwie, prewencję zastosował wicepremier Pawlak, goszcząc w programie Moniki Olejnik. W jego przekonaniu, z podsłuchami musimy nauczyć się żyć. "Ci, którzy nie są podsłuchiwani, to się dzisiaj nie liczą". Uspokajanie jednym, ale trzeba też pokazać silną rękę władzy. Jak twierdzi Waldemar Pawlak sam "zamówiłby na kilku dziennikarzy podsłuch". Co go powstrzymuje? Zapewne jego nieposzlakowane poczucie sprawiedliwości. Gdyby tak nie było można by pomyśleć, że w Polsce dziennikarze są podsłuchiwani na zlecenie premiera i ministra gospodarki.
Jestem na tyle odważny, żeby powiedzieć - "Król jest nagi". Lubię podróże - ta obecna prowadzi szlakami standardów. Miejmy nadzieję, że zakończy się raczej na Polach Elizejskich, czy Speakers' Corner, niż na Placu Czerwonym.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka