Przeglądając internet w poszukiwaniu inspirujących komentarzy pojawiających się w trakcie żałoby narodowej, natrafiłem na
krótki tekst Piotra Stasińskiego. Zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" krytykuje w nim program Jana Pospieszalskiego. Zarzuca między innymi sprofanowanie żałoby narodowej i nienawiść. Stawiając takie mocne tezy powinno podać się silne argumenty. Niestety Stasiński nie przytacza żadnego cytatu prowadzącego program „Warto rozmawiać”, czy zaproszonych gości. Ogranicza się do opisania swoich odczuć.
Tekst Piotra Stasińskiego składa się (wraz z leadem) z dziesięciu zdań. Wśród nich obecne jest dwanaście zwrotów, charakterystycznych dla języka nienawiści. Mowa jest o:
profanacji (1), nienawiści (2), urazach (3), mrocznych pasjach (4), spiskowych domysłach (5), niedorzecznych podejrzeniach i oskarżeniach (6), piekielnej kampanii (7), obsesjach (8), znieważeniu (9), podłych myślach (10), sabacie czarownic (11).
Tekst kończy się nawołaniem do „publicznego napiętnowania” (12). Prowadzącego program? Gości? Osób przebywających pod Pałacem Prezydenckim? Stylu myślenia? Zdaje się, że wszystkich wymienionych.
Tekst jest niezwykle istotny, gdyż jak w soczewce skupia się w nim nieuczciwa narracja, stosowana w rozmaitych mediach, nie tylko w tym przypadku. Poniżej proponuje wstępną ich listę.
1. Przeciwnicy to siły zła. Mowa o „mrocznych pasjach”, „piekielnej kampanii”, „sabacie czarownic” sugeruje, że mamy do czynienia z osobami będącymi personalizacjami zła moralnego.
2. Z przeciwnikami nie dyskutujemy. Mowa o „niedorzecznych podejrzeniach i oskarżeniach”, jak i brak w tekście Stasińskiego cytatów z komentowanego programu pokazuje, że z pewnymi typami argumentów nie tylko się dyskutuje, ale samo podjęcie dyskusji może być negatywnie wartościowane.
3. Przypisanie. Autor pisząc o „podłych myślach” sugeruje, że zna ich prawdziwą treść. Mimo deklaracji, do których jako uczestnicy debaty mamy dostęp, kluczowym zabiegiem jest zdemaskowanie „myśli”, prawdziwych motywacji (nie dostępnych przecież zapewne nawet Stasińskiemu). Nawet jeśli sfera werbalna jest akceptowalna „wiadomo”, że przeciwnik ma ukryte, złe motywacje (patrz pkt. 1).
4. Medykalizacja. Przeciwnicy nie tylko błądzą, mylą się, mają niecne motywy, lecz powinni również być poddani leczeniu medycznemu. Tutaj wskazuje na to mowa o „obsesjach”, które są zaburzeniem lękowym leczonym przez psychiatrów. W III RP największą karierę zrobił inny zwrot, będący przejawem medykalizacji – „chorzy z nienawiści”. Częstym motywem w debatach o tragedii Smoleńskiej był inny zabieg medyka lizujący – fobie, z najpopularniejszą „rusofobią”. W medykalizacji znajdujemy odpowiedź, dlaczego z przeciwnikiem się nie dyskutuje (patrz pkt. 2). Jest tak dlatego, gdyż wymaga leczenia (najczęściej psychiatrycznego).
5. Wezwanie do działania. W przypadku niegodnego zachowanie przeciwników, nie można poprzestać na samym opisie ich czynów. Oburzenie musi się zmaterializować w czynach. Aby ich dyscyplinujący charakter był bardziej skuteczny należy dokonać tego publicznie. Akt ten ma być nie tylko ukaraniem winnych, ale i przestrogą dla innych, aby nie odważyli się kontynuować tego typu działań.
Ostatnie dni pokazały, jak ważna jest uczciwość mediów. Zachęcam do dyskusji nad standardami polskich dziennikarzy, publicystów, komentatorów. Stwórzmy, jako internauci, katalog dobrych praktyk w debacie publicznej. Z pewnością wszyscy byśmy na tym skorzystali.