Niektórzy myślą, że jedyną szansą Europy jest szybka integracja. Nic bardziej błędnego, szansą jest trwała integracja, a nie integracja szybka. Procesy integracyjne wymagają czasu, a by okazały się trwałe muszą przynosić korzyści wszystkim ich podmiotom i to na przestrzeni wielu pokoleń. Wszelkie szybkie integracje okazują się zwykle nietrwałe. Zmiana mentalności społeczeństw, przyzwyczajeń, zmiany kulturowe i ekonomiczne – to wszystko musi trwać.
Telewizja, tanie linie lotnicze, Internet są w stanie te procesy przyspieszyć, ale nie mogą tych procesów zastąpić. Jeżeli teraz integracja będzie wymuszana – nie będzie trwała. Przykładem niech będą terroryści którzy dokonali zamachów samobójczych w Londynie – byli to potomkowie imigrantów, którzy pomimo tego, że urodzili się Brytyjczykami nie zintegrowali się ostatecznie z nowym miejscem zamieszkania swych rodzin. A w jaki sposób mają w ciągu kilku lat zintegrować się całe kraje i narody? To niemożliwe!
Dlatego uważam, że zbyt pospieszna integracja polityczna jest ryzykowna. Integrować należy gospodarkę europejską uwalniając rynek, przepływ kapitału i ludzi (coś jak w XIX wieku), natomiast w kwestiach politycznych nie należy się spieszyć, gdyż zbytnie przyspieszanie czasochłonnych procesów integracyjnych może okazać się dla Unii Europejskiej zabójcze . Wspólne instytucje które miałyby zastąpić narodowe (konstytucja, rząd, prezydent, parlament) – tak, ale powiedzmy za 50, a jeszcze lepiej 150 lat. W tym czasie ulegnie zmianie mentalność Europejczyków, wyrównają się poziomy życia w różnych prowincjach, stopniowo będą znikać bariery kulturowe i językowe. Przy zbyt pospiesznej integracji niezadowolenie Niemców, Francuzów, Belgów czy Holendrów może okazać się bardziej niebezpieczne niż niezadowolenie Polaków, Bułgarów, czy (już niedługo) Chorwatów i to właśnie niezadowolenie mieszkańców „starej unii” może stać się jej prawdziwym rozsadnikiem.
Szybko można podbijać i kolonizować, ale Unia Europejska to nie Cesarstwo Rzymskie, a J. M. Barroso to zdecydowanie nie Juliusz Cezar. Poza tym nie dysponuje bagnetami, na których i tak siedzi się niewygodnie…
Kilka przykładów z przeszłości:
Rzeczpospolita przedrozbiorowa – Unia w Krewie miała miejsce w 1385 roku. Unia Lubelska w 1569 roku, minęło więc prawie dwa wieki, a proces integracji nie został zakończony i nawet poprawki do pogłębiającej integrację Konstytucji 3 Maja z 1791 (czyli ponad 400 lat po Unii w Krewie!) zapewniały WKL pewną odrębność.
Stany Zjednoczone były początkowo Unią 13 kolonii - Deklarację Niepodległości ogłoszono w 1776. Natomiast 84 lata później w roku 1860 wybuchła wojna domowa, która mogła na trwałe Unię podzielić.
Południowi Słowianie zjednoczyli się w 1918 roku tworząc Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców, od 1929 roku noszące nazwę Jugosławii. A ponad 70 lat później w 1991 państwo to rozpadło się rozsadzane wewnętrznymi antagonizmami.
Związek Sowiecki pomimo ponad 70 letniej historii rozleciał się jak domek z kart, a podobna przyszłość grozi Federacji Rosyjskiej, choć tu rosyjskie wpływy są szczególnie silne i sięgają czasów carskich. Bagnet nie okazał się trwałym integratorem.
Zjednoczona Republika Arabska (Egipt i Syria) przetrwała tylko 3 lata.
pozdrawiam
Bernard
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka