Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
501
BLOG

Krysztopa v.s. Wasiukiewicz. Jak satyryk z satyrykiem.

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Kultura Obserwuj notkę 3

wasiukiewicz

Cezary Krysztopa: Z czego pan się śmieje?

Jerzy Wasiukiewicz: Najczęściej z dowcipów sytuacyjnych. A tych najwięcej mam w domu, gdzie jakoś wszyscy mają talent do ich wygłaszania.

Kogo uważa pan za najlepszego twórcę rysunków satyrycznych w kraju?

W latach 80. Andrzej Mleczko i Wacław Potoczek. W latach 90. Robert Mirowski.

A teraz?

Teraz przestałem śledzić co się dzieje w satyrze rysunkowej.

Uniknął pan dyplomatycznie odpowiedzi, ale ok:) jak to się stało, że został pan rysownikiem?

A co miałem powiedzieć, że najlepszym rysownikiem jest dzisiaj Cezary Krysztopa?:) Nie śledzę po prostu w tej chwili co robi „konkurencja” i zwyczajnie mnie to przestało interesować.

Oj, no miałem po prostu nadzieję na środowiskowe ploty…:)

A jeśli chodzi o moje rysowanie…W zasadzie od małego byłem przygotowywany do zawodu. Już w przedszkolu miałem zajęcia plastyczne i jakoś tak do końca podstawówki (wówczas 8 klas) uczęszczałem na zajęcia plastyczne. Uczyła mnie przez tyle lat jedna i ta sama pani Zofia Tomicka.

O środowisku mam zdanie jak najgorsze.

Kiedyś namawiano mnie do członkostwa w Stowarzyszeniu Polskich Artystów Karykatury SPAK, ale nie bardzo widzę celowość jego istnienia czy w nim członkostwa. Pan jest jego członkiem?

Mnie z tego stowarzyszenia usunięto. Wytoczyłem zresztą sprawę cywilną temu całemu towarzystwu wzajemnej adoracji, które próbowało mnie publicznie oczernić, ale ostatecznie zrezygnowałem, kiedy okazało się, że ci ludzie, stając przed sądem po prostu albo udają, że pewnych faktów nie pamiętają, albo wprost kłamali. Ponieważ w międzyczasie nastąpiła ważna zmiana w moim życiu i inaczej na wszystko spojrzałem, odpuściłem.

A za co pana usunęli?

W zasadzie za to, że chciałem dokonać naprawy tego stowarzyszenia i żeby to było stowarzyszenie, które rzeczywiście reprezentuje środowisko.

No właśnie, bo ja dziś nie bardzo widzę sens jego istnienia. Niby czemu ma służyć? Rozumiem, że nie ma pan już co liczyć na wystawę w Muzeum Karykatury?:)

O to trzeba pytać obecnego dyrektora tego Muzeum. A stowarzyszenie nie ma nawet wpływu na to jakie wystawy się tam będą pojawiały.

No ja kiedyś zostałem wysłany przez moja ówczesna panią agent, ś.p.  Izę Wojciechowską na umówione spotkanie z ówczesnym dyrektorem, od którego usłyszałem „panie Czarek, fajne rysunki, ale pan nie masz nazwiska”. Do dziś nie wiem po co było to spotkanie. Choć nie, przez jakiś czas wysyłali zaproszenia na wernisaże ale już przestali.

Chmurzyński…

O, właśnie, Chmurzyński!

Przyszedł na stanowisko z… Muzeum Literatury.

Aha, no to wiele tłumaczy. No to są sobie panowie teoretycy w SPAKu i praktycy, poza SPAKiem, tacy jak pan. Jak pan widzi rolę praktyków w przestrzeni publicznej? Jest w niej miejsce na etykę?

Ale całe Muzeum Karykatury ma korzenie w Muzeum Literatury… A pytania o etykę nie rozumiem.

Są rysownicy, którzy za psie pieniądze narysują to co się komu zamarzy, na zawołanie będą walić w Tuska, w Kaczora czy w kogo tam sobie życzy płacący. Ja bym tego nie zrobił, kiedyś jakoś przez trzecią osobę  miałem pytanie (nie wiem na ile poważne) o współpracę z „Nie”. Nawet nie podjąłem tematu.

Pan też się trzyma jakiejś „linii”, zasad. Pytanie jak duże jest pole manewru na rynku? Ilu spośród rysowników może sobie na to pozwolić? I gdzie są nieprzekraczalne granice? Pana granice.

Z „linii” schodziłem kilka razy.

Na przykład?

Jeżeli nie mamy jasno określonego systemu wartości, a ja do końca kilka lat temu nie miałem, to schodzimy z „linii” mimo że nam się wydaje, że jest inaczej.

A dziś czego by pan na życzenie nie narysował?

Ja rzadko, o ile w ogóle, cokolwiek robiłem „na życzenie”. Robiłem w zasadzie co chciałem i posługiwałem się jakimś własnym systemem „wartości”.

Ale gdzie jest granica? Prędzej czy później się pan z jakąś skonfrontuje.

Ależ to będzie nudny wywiad… Skonfrontowałem się, czyli zmieniłem swój sposób patrzenia na świat. jak już wspomniałem, kilka lat temu nastąpiła ważna zmiana w moim życiu. To było głębokie nawrócenie. Nawrócenie, to jest bardzo poważny przewrót w życiu, bo nagle człowiek patrzy na wiele spraw zupełnie inaczej.

OK. To z innej beczki.

Nie ma innej beczki. Słucham, słucham:)

Media się zmieniły, dziś nie ma „Karuzeli”, „Szpilek”, często gazety nawet nie mają i nie czują potrzeby publikowania rysunku satyrycznego. Za to w sieci są całe strony oparte na zasadzie „zrób sobie rysunek satyryczny” np. Demotywatory.pl. Czy zawód „rysownik-satyryk” odchodzi w niepamięć?

Narzekasz Pan…

Ja nie narzekam bo sobie radze, ale zmiany trzeba widzieć żeby moc im stawiać czoło.

„Chciałbym rysować, ale nie ma gdzie” taki mniej więcej przekaz czytam z tych pytań.

Polecam „Do Reczy”. Chcę rysować i mam gdzie rysować, czy to unieważnia to co napisałem. No dobrze, odkryję się, tak naprawdę zmierzam do innego pytania: Jaka jest dziś rola rysowników satyryków? Jednego dnia machina medialna rzuca „na warsztat” taką hucpę jak ta z profesorami od Smoleńska i tego samego dnia pół internetu rechocze z tych grubych nici z których to zostało uszyte. Bogaty Goliat kontra ubogi ale pomysłowy Dawid. Może tutaj jest miejsce dla rysowników – satyryków? (niekoniecznie „ubogich” w sensie dosłownym;)).

Się Pan rozgadał…

Heheheh, no tak, przepraszam, teraz pan;)

więcej na www.blogpublika.com

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura