Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
4468
BLOG

Jak z poziomu "tania siła robocza" awansować na level "Obywatel"

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 121

Tak sobie pomyślałem co mogę dać w prezencie na Nowy Rok, szczególnie tym spośród naszych czytelników, którzy niespecjalnie się zgadzają ani z naszymi krytycznymi wobec obecnej władzy analizami, ani z naszymi propozycjami naprawy tego stanu rzeczy. I doszedłem do wniosku, że wyjaśnię, co mam na myśli, kiedy mówię, że powinniśmy być obywatelami we własnym kraju. Jaki to ma sens, skoro rzekomo już nimi jesteśmy?

Niestety jesteśmy wyłącznie w sensie nominalnym. W sensie faktycznym jako suweren władzy obywatelami nie jesteśmy, nie jesteśmy podmiotem systemu politycznego, jesteśmy jego przedmiotem. No może nie wszyscy, są również tacy, którzy się szarpią, pyskują i usiłują na ten stan rzeczy wpłynąć, ale nawet oni (my?) niestety giną w masie urobionej do konsystencji odbiornika suflowanych od 25 lat przez Gazetę Wyborczą prawd wiary.

A jakie to prawdy? Ano na przykład takie, że nie możemy domagać się własnych praw. Domagać się mogą zagraniczni przedsiębiorcy, którzy nawet nie muszą tego robić obsypani na dzień dobry zwolnieniami i przywilejami, dzięki którym płacone przez nich podatki mają wysokość śmieszną wobec zysków (absolutnie nie dotyczy to z nielicznymi wyjątkami przedsiębiorców polskich, wiadomo przecież, że poważny kapitał z natury jest zagraniczny). Domagać się mogą wysocy urzędnicy, którym należą się gargantuiczne pensje, trzynastki i nagrody, należą im się żeby nie byli podatni na korupcję (czy nie są niech każdy sam oceni w cichości ducha, żeby nie być posądzonym o faszyzm i oszołomstwo). Domagać się mogą również politycy. Na swój sposób oczywiście, chociaż na co dzień wciska nam się do głowy, że „polityka jest be” to przecież nie jest powód, żeby politykom „miało być be” (za wyjątkiem opozycyjnych rzecz jasna), to w ogóle nie o to chodzi. Chodzi o to żebyśmy politykę, która jest be, zostawili większym chłopcom, którzy w naszym maluczkim imieniu zajmą się przerastającymi nas sprawami. I tylko TY szary Polaku nie możesz się domagać swoich praw, ponieważ w przeciwnym wypadku zostaniesz okrzyknięty roszczeniowym leniem.

Inną prawdą jest to, że nie wolno za nic kojarzyć faktów. Taki proces myślowy, który od zarania dziejów był fundamentem cywilizacji przeszedł do historii jako zamiłowanie do teorii spiskowych. Otóż za żadne skarby, szary Polaku, nie wolno ci dodawać dwa do dwóch, za żadne skarby nie wolno pytać jak to możliwe, że dzisiejszy Putler, był kochanym i wiarygodnym Putinkiem podczas wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, jak to możliwe, że w środku Europy jest 18 proc głosów nieważnych w wyborach, a partia która ma w sondażach pięć procent prawie wygrywa wybory. Odpowiednich „analiz” mogą dokonywać wyłącznie koncesjonowani analizatorzy. Swoją drogą dziwne, że np. w przypadku fenomenu nagłego wzrostu poparcia dla PSL nie dokonują.

Jeszcze inną prawdą jest to, że to co mogłoby się wydawać fundamentem demokracji w innych krajach, akurat w naszej jest jej zagrożeniem. Np. prawo do demonstracji, którego perfidnie nadużywa opozycja po to by głosić przy okazji bezwstydnie, że nie zgadza się z rządzącymi, albo wolność słowa, która jak raz, przecież należy się wyłącznie tym mediom, które popierają władzę. Na szczęście odpowiednie służby stoją na posterunku i zabiorą zawsze kamerę lub aresztują kogo trzeba. Takich prawd jest oczywiście znacznie więcej.

Masę urobioną za ich pomocą, nasi rządzący, którzy aspirują już do pozycji lokajów „demokratycznego świata”, mogą już spokojnie handlować na zachodzie mówiąc: „Popatrzcie Państwo, to są te Polaczki, 25 lat ich urabialiśmy, no durne toto, wiemy, ale proste prace wykonywać umie, glazurę położy, samochód naprawi. Możecie Państwo być spokojni, żadnych praw się toto domagać nie będzie, nauczone jest, że nie należy (w dodatku tutaj ma taki specjalny przycisk, który jak się włączy to zaatakuje toto dowolnego wskazanego przez Państwo niewygodnego człowieka, wystarczy temu wyjaśnić, że tak trzeba i że jeśli tego nie zrobi to cały świat się będzie śmiał). Tanie toto w utrzymaniu i proste w obsłudze. Oddamy za pół darmo. Albo i za darmo, wystarczy jakaś posada w Brukseli. Ile trzeba? Trzy miliony?”

Nie podoba wam się taka pozycja? Mnie też nie. Jak awansować na level „Obywatel”? W bardzo prosty sposób, trzeba wrócić do źródeł i postarać się przypomnieć sobie „w czym leży mój interes”? Oczywiście nie ten interes suflowany, tylko prawdziwy. Zajrzeć do portfela, spojrzeć na Żonę, na Dzieci, rozejrzeć się dookoła siebie, solidnie się wkurwić i pomyśleć np. (to tylko propozycja, niech każdy pomyśli swoje): „Zaraz zaraz, ale podwojenie długu publicznego to nie jest rozwiązanie żadnego problemu, przeciwnie, to jest tworzenie gigantycznego problemu dla moich dzieci, które będą musiały to spłacić. Chwileczkę, ale wypychanie milionów Polaków za granicę jest tylko chwilową ulgą w statystyce bezrobocia, bo kto ma płacić podatki? Momencik, może dzięki likwidacji OFE ukryto część zadłużenia, ale jaki ja mam zysk z tego, że wydano pieniądze, które odłożyłem sobie na emeryturę?”. A kiedy już uda wam się zdefiniować własny interes, kto wie, może dojdziecie do wniosku, że łatwiej go realizować we wspólnocie, i to najlepiej we wspólnocie posiadającej podmiotowość i umiejącej wyciągać, a co za tym idzie znać, wnioski z historii?

Proste? No niby proste, ale dla niektórych jednak nieosiągalne. Mimo wszystko, bądźmy dobrej myśli, może w Nowym Roku wszyscy będziemy mieli więcej szczęścia niż rozumu?

http://blogpublika.com/2015/01/01/moj-noworoczny-prezent-jak-z-poziomu-tania-sila-robocza-wskoczyc-na-level-obywatel/

 

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka