brasileirao brasileirao
425
BLOG

Dlaczego Brazylia jest przeciętna?

brasileirao brasileirao Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Santos jak przewidywałem przytaczając ponury żart z filmu Nienawiść, skończył KMŚ fatalnie. Przewidywał to Paulo Henrique Lima, który raczył zauważyć, iż cieszy się, że nie jest obrońcą bo nie będzie musiał bronić się przed atakami Barcy.

I w zasadzie tym jednym zdaniem dotykamy clou problemu. Bo w Brazylii jak w Polsce obrońcy bronią, napastnicy atakują a pomocnicy...chyba pomagają (na szczęście u nich jest wyraźnie rozróżnienie ról na volante, meia, meia-atacante, ala etc.) więc ten głupkowaty dowcipek nie zachodzi.

Od lat na równi z ligą brazylijską śledzę rozgrywki w Portugalii. Otóż, Portugalczycy namiętnie kupują brazylijskich piłkarzy kompletnie zaś olewają trenerów. Oczywiście, że dziś poza Porto i Benficą żadnego klubu na Brazylijczyka nie stać, ale też nie podejrzewam aby ktokolwiek chciał u siebie Cucę, Joela Santanę czy innego Renato Gaucho.

W Brazylii bowiem jakość przygotowania taktycznego jest mierna. Gros szkoleniowców tkwi mentalnie nadal w mata-mata  (system pucharowy) nie mogąc pogodzić się z tym, że pontos corridos (liga) wymaga innego podejścia. Skutek? Kluby, które tracą mniej wygrywają mistrzostwo! Destrukcja kosztem kreacji, oto brazylijska rzeczywistość XXI wieku.

Słusznie bowiem zauważył fenomenalny kolumbijski pomocnik sprzed lat Freddy Rincon: mistrzostwo Brazylii od paru lat wygrywa "najmniej słaby" a nie najlepszy!

Atak w Brazylii nie jest promowany. Poza Vasco, Santosem może jeszcze Sao Paulo i Botafogo były zespołami próbującymi zdominować rywala. Poza tym jak owa dominacja wygląda? Dwa najofensywniej grające zespoły Brasileirao dostały pod nosie w przeciągu dwóch tygodni: Vasco z Universidad i Santos z Barcą. W konfrontacji z najszybszymi drużynami kontynentu i świata brazylijskie teamy wypadły wprost śmiesznie.

Bo w Brazylii jak za czasów mundialu w Hiszpanii, kto ma piłkę biegnie, reszta sterczy.

Wielu piszących tutaj komentarze TOTALNIE się myli pisząc, że Brazylijczycy nie biegają! Nie jest to prawdą. ONI BIEGAJĄ BEZ SENSU!

Brazylijczycy biegają indywidualnie, Chiljczycy i prawie cała Zachodnia Europa (wyłączam Polskę) biega kolektywnie.

W Brazylii nie gra się na jeden kontakt (Socrates wykpiwał taką grę, równocześnie domagając się Guardioli...cóż, całe szczęście, że nie został jednak trenerem), w Hiszpanii czy Niemczech to podstawa! Szybkość zespołowa to właśnie kolektywne przemieszczanie i szybkie operowanie piłką. W Brazylii takie podejście do gry nie istnieje.

To dlatego gra zdaje się wolniejsza a piłkarze wydają się leniami, którzy nie biegają.

Biegają, porównanie statystyk graczy Santosu i Barcy nie wypada tragicznie. Jeśli mamy statystkę posiadania piłki: 71-29, piłkę w grze 45-18, to wydaje się, że Brazylijczycy stali. Nie, głupio się ustawiali!

W Brazylii nie praktykuje się wysokiego pressingu, tzn. Neymar i Borges zaatakują obrońców... ale to nie jest wysoki pressing tak jak świniobicie nie jest jeszcze tym samym co wspólne polowanie z Gajowym.

To dlatego Ganso może wygadywać pierdoły o tym, że żal mu kolegów. Ofensywny pomocnik nie broni! Riquelme nie broni! Ronaldinho jeśli broni to tylko ciągnąc za koszulkę zaraz po stracie piłki... to jest gra w obronie?

Wiecie który zespół w Brazylii popełnia najwięcej fauli? Dokładnie ten sam, który wykonuje najwięcej dryblingów podczas zawodów.

Jestem przekonany, że będziecie zaskoczeni jeśli napiszę, że chodzi i PALMEIRAS! Tak, tak, przeciętniak ligowy, grający paskudną, nie przystającą do nowoczesnych wymogów piłkę!

Ten to Palmeiras prowadzi trener, który zdobył z Brazylią mistrzostwo świata w 2002 roku, Luis Felipe Scolari.

POTRZEBA ZMIAN

Brazylia nie przestała szkolić dobrych piłkarzy. Przeciwnie, nadal są ich setki.

Ale w Brazylii od lat 90. nastąpiło zdarzenie, które zmiotło piłkę klubową, która powoli zaczyna się odbudowywać. Otóz, od 1994 roku kraj opuściło ok. 15 000 zawodników. To tak jakby wyjechało ok. 600 drużyn piłkarskich.

Wyjechały setki trenerów, trenerów przygotowania fizycznego, asystentów etc.Był to skutek potężnego kryzysu gospodarczego, który - co zrozumiałe - wymiata z kraju miliony ludzi chcących polepszyć swój żywot.

Zmieniono radykalnie system rozgrywek o mistrzostwo kraju.

Gra się na okrągło przez cały rok. W Brazylii do 2011 nie obowiązywały tzw. terminy FIFA. Ba, do końca 2010 okienko transferowe było tak nieokreślone, że piłkarze zmieniali kluby przez cały rok.

Do tego idiotyczny system wymiany trenera po każdej trzeciej porażce.

A jeszcze radykalnie inny niż w Europie czy nawet Argentynie i Chile sposób sędziowania, premiujący zawodników ofensywnych... co, paradoksalnie, oznacza super produkcję broniących kosztem osłabienia jakości atakujących!

Od lat 80. brak inwestycji w infrastrukturę i stadiony.

I wreszcie brak widzów na stadionach, czyli dla kogo ta gra? W Lizbonie czy Madrycie są tłumy to i grać trzeba pięknie. W większości miast Brazylii frekwencja jest trochę lepsza niż na Ekstraklasie to i poziom jest trochę lepszy niż u nas...

No i na koniec najważniejsze: kiedyś istotne było aby grać pięknie i wygrywać. Dziś poza Barcą, van Gaalem, Bielsą czy Wengerem ten "szkopół" nie jest istotny.

Bo nawet Low czy Klopp, których bardzo cenię, nieustanny atak traktują jako drogę do osiągania wyniku sportowego a nie filozofię działania: graj w piłkę czyli zawsze miej ją w posiadaniu.

Dziś pelada nie mieszka w Brazylii bo brazylijska piłka stoi w rozkroku. Brak ciągłości spowodowany eksodusem ludzi (cóż, Japonia też już nie jest stolicą judo a hokeiści Kanady nie są już takim mocarzem jak przed laty) spowodował wyrwę, którą trzeba jakoś zasypać.

Ale kto?

I to jest temat na kolejne rozważania. Chociaż moje zdanie znacie od dawna. Tak jak 100 lat temu Europejczycy szczepili futbol w Rio de Janeiro i Sao Paulo tak teraz Europejczycy muszą przynieść jego odrodzenie w Brazylii.

Nie darmo Caio Junior i Falcao przed sezonem 2012 pojechali do Hiszpanii i Włoch aby... podpatrywać europejskich trenerów i uczyć się od nich!

Falcao po spotkaniach z Mourinho, wizytach w Rzymie, Mediolanie i Barcelonie powiedział, że na nowo odkrył wiele kwestii i spojrzał także na swoją pracę zupełnie inaczej. Teraz to dopiero chcę trenować - ogłosił legendarny pomocnik Romy i Internacionalu.

A mówimy o byłym selekcjonerze, człowieku, który przez ponad dekadę był głównym ekspertem telewizyjnym od spraw taktycznych...

Trenerów z Portugalii, Niemiec, Holandii potrzeba w Brazylii od razu. Potrzeba też Argentyńczyków, bo w samej Argentynie zarabiają grosze więc szukają pracy gdzie bądź.

Trenerom trzeba dać czas na pracę, zawodnikom więcej czasu na przygotowanie do sezonu (skrócenie stanówek albo zaprzęgnięcie ich w puchar Brazylii).

Ale to wymagałoby wywalenia całych tabunów "leśnych dziadków", których pewnie mają tam wielokrotnie więcej niż u nas...

Czyli... pewnie zbyt wiele się nie wydarzy. Ale pomarzyć zawsze można.

brasileirao
O mnie brasileirao

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości