Pierwszy raz tak uroczyście, tak licznie i w tak wielu miejscach Polski obchodziliśmy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ustanowiony w rocznicę męczeństwa IV Komendy WIN. To zaledwie trzyletnie święto z roku na rok zyskuje na znaczeniu.
Obchody organizowane jako oddolne inicjatywy, skupiające bardzo często środowiska młodych ludzi, stają się ważnym czynnikiem kształtującym postawy społeczeństwa obywatelskiego.
Oddawanie należnej czci Niezłomnym; nie godzącym się na zniewolenie, poległym w walce z NKWD, UB, KBW, zamordowanym w katowniach, stało się dla wielu po prostu poczuciem obowiązku wobec zmarłych.
A jednak u znacznej części elity wyczuwalna jest irytacja. W Gazecie Wyborczej napastliwe artykuły, w radiu historyk z UW opisując zjawisko powojennego oporu, odwołuje się do bandytyzmu, powielając klisze komunistycznej propagandy.
W latach 90-tych nawet część dawnej opozycji starała się sprawę przemilczeć, ale nie było na to zgody.
Inicjatywy i publikacje Ligi Republikańskiej, Jerzego Ślaskiego - byłego żołnierza z oddziału „ Orlika” , historyka Leszka Żebrowskiego, a wreszcie po powstaniu IPN, wielu historyków z tej Instytucji, przełamały zmowę milczenia.
Dziś Żołnierzy Wyklętych nie da się już wymazać z pamięci. Prawda jest taka, że pamięć o Wyklętych była niewygodna nie tylko dla postkomunistów, ale i dla części wpływowych środowisk wywodzących się z opozycji. Tej części opozycji, która starała się zawłaszczać monopol na rząd dusz w III RP. Zaczynała swą drogę ku opozycji w okolicach przemian październikowych lat 50, a na ogół w 1968r. Jest to środowisko wywodzące się z tradycji komunistycznych, często sięgających jeszcze KPP, a także rodzin tych, którzy w najbardziej zbrodniczym okresie stalinowskim, czynnie wprowadzali w Polsce totalitarną władzę. Z tego samego środowiska, ale z wcześniejszych roczników, w różny sposób angażowali się w komunizm. Młodsi często od razu trafiali do opozycji, ale opowiadali się jedynie za reformą idei komunistycznych, a nie za niepodległą Polską.
Wiele osób uchodzących dziś za autorytety, jak choćby fetowany dziś na polskich uczelniach Zygmunt Bauman, było członkami organizacji przestępczych - różnych formacji tzw. bezpieczeństwa. Wciąż jeszcze są czynni profesorowie polskich uczelni, którzy przed laty chodzili niejednokrotnie z bronią. Stali na straży reżimu wbijającego gwoździe pod paznokcie. Jeszcze więcej tzw. autorytetów pisało teksty mające zohydzić walczących o niepodległą Polskę. „Wyklęci” stają się wyrzutem sumienia. Wskazują, że czynne zaangażowanie w tamten system, było po prostu aktem pospolitej zdrady.
Wbrew propagandzie PRL , „Wyklęci” nie byli bandytami, tyko sumieniem zniewolonego narodu, który nie godził się na obcą przemoc. To byli Ci sami, którzy podjęli trud walki z niemieckim okupantem.
Z tej perspektywy nie da się wytłumaczyć „błędów młodości” osób chcących uchodzić dziś za autorytety. To co obciąża te osoby, to nie tylko zaangażowanie w system, ale przede wszystkim umniejszanie współcześnie i bagatelizowanie własnej winy i relatywizowanie zbrodni systemu.
Komunizm w Polsce funkcjonował tylko dzięki stacjonującym wojskom sowieckim, co na początku tej władzy przyznawał sam Władysław Gomułka. Ta władza nikogo nie „wyzwalała”. Polski chłop i robotnik w 1920r. rozstrzygnął ten spór z bronią w ręku. Wiedział też, że komunizm to kolektywizacja, represje i głód, jakie były w Sowietach. Polskie społeczeństwo go rozstrzygnęło.
Byliśmy jedynym krajem, gdzie podczas okupacji, to nie komuniści byli najliczniejszą organizacją oporu. Wpływy komunistów w Polsce oddaje marginalna skala AL w porównaniu z liczebnością AK, BCh czy NSZ.
Jaką agresję wywołują Niezłomni widać najlepiej w Internecie we wpisach tworzonych najczęściej przez dzieci i wnuki dawnych oprawców. Dewastacja krakowskiego pomnika „Inki” nie była odosobnionym incydentem.
Ale tegoroczne Święto, to zwycięstwo ludzi. Kolejne zwycięstwo po obchodach Powstania Styczniowego. Pokazanie, że nie mogą nam niczego narzucić, a z każdym rokiem będzie nas więcej. Ich media tracą odbiorców, ich słowa są coraz słabiej słyszalne. Wbrew intencjom lewicowych mediów, nie są w stanie narzucić nam swoich autorytetów, nie mnogą zmusić nas jak mamy myśleć.
My będziemy czcili własnych bohaterów.
Chwała bohaterom!
Inne tematy w dziale Polityka