Obóz III RP w panice. Z każdym sondażem utrwala się przewaga PIS. Niesiołowski przestrzega przed końcem demokracji, to znaczy końcem rządów Platformy. Lis panicznie szuka alternatywy. Newsweek chce rzucać do boju rezerwy, ostatnie rezerwy - Jerzego Owsiaka.
Kuczyński widzi oczyma wyobraźni płonące „smoleńskie stosy”. Chyba już najbardziej zagorzeli zwolennicy rządu nie wierzą w reaktywację premiera Tuska, zwłaszcza, że każdy dzień przynosi kolejne kompromitacje ministrów Muchy, Nowaka, czy minister Szumilas - „edukatorki” prawie pokonującej test dla 6-klasistów.
Pojawienie się szczelin w medialnym monolicie w postaci niezależnych mediów wymusiło na mainstreamie nieśmiałe zauważanie „niedociągnięć” ekipy rządowej.
Po odwołaniu prezydenta Elbląga, porażce w wyborach uzupełniających w Rybniku, czy obecnej utracie zarządu województwa podkarpackiego widać, że watr w samorządach nie wieje dziś dla koalicji rządowej.
Biorąc pod uwagę, że wiceprzewodnicząca Platformy, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz Waltz swym przywiązaniem do 5 złotówki postanowiła wydatnie pomóc zbierającym podpisy pod jej odwołaniem, pole manewru obozu rządowego zawęża się.
Na premiera nie ma co liczyć, bo sondaże pokazują, że premier nie jest już wartością dodaną dla rządu.
Sytuacja gospodarcza rysuje się w coraz czarniejszych barwach. Wszystko to spędza sen z powiek salonów III RP, przybliżając wizję Budapesztu w Warszawie, przed którą przestrzega prof. Czapliński.
W tym momencie dla Czerskiej i innych ośrodków mężem opatrznościowym jawi się Bronisław Komorowski, który zachował spory potencjał sondażowy. Nie wiedzieć, czemu Polacy przypisują mu inteligencję i przywiązanie do tradycji, które w jego wykonaniu sprowadza się raczej do bigosu i zawodzenia harcerskich piosenek.
Dla obozu władzy może być cennym kapitałem pod skrzydłami, którego skleci się jakąś koalicję wszystkich przeciw zwycięskiemu PIS, być może ze Schetyną, jako premierem, który raczej sam tłumów nie porwie.
W wariancie drugim mniej korzystnym dla władzy, w którym nie udałoby się zapobiec przejęciu steru rządów przez Kaczyńskiego, Prezydent mógłby skutecznie paraliżować działania rządu poprzez stosowanie weta, co przy wsparciu medialnego walca miałoby doprowadzić do upadku takiego gabinetu.
Aby odegrać tę rolę musi się spełnić jeden warunek: trzeba dowieźć poparcie Bronisława Komorowskiego do wyborów, by przeszedł próbę drugiej kadencji.
Tak więc w najbliższych miesiącach czeka nas nieustanny festiwal Bronisława Komorowskiego; ta akcja już się rozpoczęła. Trzeba się przygotować, że codziennie w telewizji i gazetach i wszędzie gdzie się da, będzie nas witał Bronisław Komorowski.
I chyba znów stanie się aktualny stary dowcip z PRL-u „Z pamiętnika komunisty”:
Pierwszy dzień: włączam radio - Lenin
drugi dzień: włączam telewizor - Lenin
trzeci dzień: czytam gazetę - Lenin
czwarty dzień: oglądam plakaty - Lenin
piąty dzień: boję się otworzyć konserwę.
Inne tematy w dziale Polityka