Zacznijmy od strony internetowej „Dziennika”. O nowej piosence Lady Pank już było głośno, również w Salonie 24, dzięki Asience. Tymczasem głos w sprawie postanowił zabrać, z czego się bardzo cieszę, Tomasz Budzyński, wokalista Armii i Trupiej Czaszki. Budzy może sporo powiedzieć o kontaktach muzyków rockowych z władzą, a raczej jej „zbrojnym ramieniem”. Jego opowieści różnią się od wspomnień o morzu wódy, hotelowych ekscesach i wyjazdach zagranicznych. Zacznijmy jednak od notki z dziennik.pl
„Gwiazdy PRL bronią dziś demokracji
2007-05-09 18:56 Aktualizacja: 2007-05-09 19:36
Lady Pank, reżimowa gwiazda czy obrońca demokracji?
Tekst znanego artysty Tomasza Budzyńskiego, m.in. wokalisty zespołu Armia, który w DZIENNIKU ostro skrytykował Lady Pank za ich ostatnią piosenkę "Strach się bać", wywołał w internecie prawdziwą burzę. Budzyński zarzuca zespołowi, że to koniunkturaliści, którym w PRL żyło się jak raju, a dziś udają buntowników, bo teraz nic im za to nie grozi.
Ta demokracja to piękny stan,
Bo w niej się każdy czuje jak pan,
Bo w niej się każdy czuje jak gość,
Póki hołotą nie nazwie go ktoś,
A wolność słowa też piękna rzecz,
I możesz krzyczeć, co zechcesz lecz,
Lecz jest poza tym dobro i zło,
Prokurator wytłumaczy ci to,
Normalnie strach się bać,
Nie ma jak,
Przed demokracją zwiać...
Za te słowa piosenki ostro oberwało się Lady Pank od Tomasza Budzyńskiego. "Z utworu przeziera tęsknota za czasami PRL, w których byli megagwiazdami. Ale jak sobie przypominam, to w tamtych czasach zespołowi Lady Pank do głowy nie przyszło buntować się przeciwko komunistycznej, totalitarnej władzy. Za to było ich pełno w reżimowych mediach i na różnych Opolach. Teraz nagle los demokracji w Polsce zaczął im leżeć na sercu" - ironizuje w DZIENNIKU artysta.
I dodaje, że dziś, w demokracji, nie jest żadną sztuką protestować przeciwko władzy, bo za taką krytykę nic już nikomu nie grozi. "Taki bunt jest wprost komiczny. W czasach, kiedy Lady Pank brylował na listach przebojów, my co roku dostawaliśmy wezwania do UB" - przypomina Budzyński.
To, co napisał dawny wokalista Armii, wywołało burzę w internecie. Bo dla wielu dzisiejszych 30-40-latków Lady Pank to ikona rocka i symbol swobody. Ale dla innych piosenka "Strach się bać" jest żenującą próbą zaistnienia w mediach zakurzonych dinozaurów...”
Tyle „Dziennik”. Niedawny występ publiczny Janusza Palikota na konferencji prasowej to tylko marne naśladownictwo działalności Jana Borysewicza. Jeśli porównać pokazanie sztucznego penisa dziennikarzom z pokazaniem prawdziwego – dzieciom, do Palikota pasować zaczyna Marcinkiewiczowskie określenie „cienias”. Skoro Jan Borysewicz już dwadzieścia lat temu chciał zostać polskim Cohn-Benditem, nie dziwne, że teraz też naśladuje swojego mistrza.
Ladypanki pamiętają, na czyjej wódzie zostali wyhodowani i Borysewicz dziś, za ostatni grosz, chciałby kupić choćby cień tamtych dni, zwłszcza, ze konkurencja na rynku już większa, nie ma zaś rozdającego koncesje mecenasa. „Zostawcie Titanica, nie zatapiajcie go” trzeba zaś zaśpiewać nowymi słowami, bo czerwony Titanic już naprawdę bliski jest utonięcia
O Budzym miałem zamiar pisać w kontekście manipulacji „Gazety Wyborczej”, jednak, o ironio losu!, posłużę się tym, czego akurat Lizut z wywiadu nie wyciął.
„- Właściwie dlaczego gardziliście takimi zespołami jak Perfect, Lady Pank, czy Maanam?
- Bo puszczali ich w telewizji a telewizja jak wiadomo kłamie. Ale festiwal w Jarocinie też był takim wentylem bezpieczeństwa. Nic przecież w tym kraju nie mogło się odbyć bez zgody jakiegoś czerwonego pająka. Co roku, tuż po przyjeździe do Jarocina, na próbie dostawałem od smutnego pana taką karteczkę: "Biuro Służby Bezpieczeństwa, proszę stawić się o godzinie 17." Zadawali tam jakieś kretyńskie pytania, typu: "jak wam się, obywatelu, tu podoba?" Ale chodziło naprawdę o to, by pokazać nam, że jesteśmy pod ścisłą kontrolą, że nie ma co fikać. Często też urządzali różne prowokacje. Kiedyś milicja weszła do naszego pokoju o 5. rano i wyprowadziła mnie w kajdankach. "Teraz zobaczymy, czy będziesz taki mądry!" - krzyczeli. - "Obrabowałeś sklep!" Pobrali moje odciski palców i przesłuchiwali. Nie wiedziałem, czy w ogóle jeszcze zagram. Po kilku godzinach wypuścili mnie bez słowa. Jarocin był w jakimś sensie wygenerowany przez władzę, choć szybko się okazało, że system nie jest w stanie do końca go kontrolować.”
A ja się tylko cieszę, że w swoim czasie przestałem słuchać Lady Pank, a zaczałem słuchać Armii. Zaś sześćdziesiącioletniej młodzieży z Lady Pank pokażę, dla odmiany, okładkę pierwszej płyty Dezertera.
Inne tematy w dziale Polityka