Marek Jurek poczuł się zle na duszy i poszedł do kościoła św.Aleksandra przy placu Trzech Krzyży. Uciekł z posiedzenia sejmu i nie chciał nikogo widzieć. Trzeba podjąć wreszcie tę decyzję o rozstaniu z PiSem. Trzeba udowodnić Jarosławowi, że nie można traktować ważnych spraw w ten sposób czyli politycznie. W kościele nie bylo nikogo. Pachniało knotami spalającymi resztki świec i ludzmi, którzy w tych ławach wysiedzieli wiele godzin swojego życia. Muszę być z nimi - pomyslał Jurek - oni modlili się o idealną Polskę i ja ten kraj im wywalczę. Nawet jak opuszczę partię dla której tyle się napracowałem. Gdy tak trwał w nirwanie modlitwy drzwiami wejściowymi wkroczył wysoki, potężny mężczyzna w okularach. Rozmodlona babcia schowana w pobliżu konfesjonału, o skórze niewidocznej i w szatach maskujących westchnęła pod nosem...RaZ...! i skryła się jeszcze bardziej znikając niepotrzebnym obserwatorom.
RaZ był wyraznie załamany ostatnimi wydarzeniami rodzinnymi i finansowymi oraz zbliżającym się kryzysem wiary w sens życia. Postanowił wzorem pokolenia JPII znalezć spokój duszy w pustym kościele. Wymodlić u Niewidzialnego siły do walki z sobą samym i wrogami. Gdy zobaczył postać w szóstej ławce od ołtarza chciał zawrócić na pięcie i wyjść, jednak siwe włosy i ledwo widzialny profil wydały mu się znajome. Poznał Marszałka i siadł za nim. Jurek skonfundowany obecnością obcego za plecami odwrócił się. Jakież było jego zdziwienie gdy ujrzał Białego Anioła z czarnymi skrzydłami sięgającymi parę metrów. Przeżegnał się i rzekł doń - Aniele Boży, Stróżu Mój! ... gdy to powiedział Anioł wzleciał w górę pod kopułę i potem roztrzaskał się na posadzce przed ołtarzem. Jezus Maria! krzyknął Marszałek i wybiegł z ławy. Czym oszalał, czy to mi się śni?!
Gdy zbliżył się do leżącego połamanego Anioła uklęknął. Czemu Stróżu mój tak się roztrzaskałeś? Przecież masz mi pomagać, a nie ja tobie...Zręcznym ruchem rąk wyprostował wygięte skrzydła i złożył na powrót do właściwej pozycji. Poczuł, że Anioł żyje. Nie możesz teraz ode mnie odejść. Pomogę ci wrócić do zdrowia i pomodlę się o moc dla ciebie. Jeśli ty odzyskasz siły to z pewnością wynagrodzisz mi to w dwójnasób. Będę musiał zadzwonić do Niesiołowskiego. On się zna na ptakach więc może mi doradzi jak postępować, po starej ZCHN-owskiej przyjazni...
Tymczasem RaZ poczuł się jak bohater Dziadów rzucony w wir mocy niepojetych na próbę. Będę musiał przeczytać jeszcze raz tego Mickiewicza choć Michnik tak mi go obrzydził. Muszę też podziękować Jurkowi. Fajny z niego chłop i żołnierz Kościoła. Trzeba to docenić. Trzeba mi pokuty od grzechu pychy. Tak to czuję. Ale widać zasługuję na taki los.
Dobrze się czuł na rękach Jurka. Ważył tyle co kulawy, mazurski bocian.
Czytam Mandelsztama. Słucham Dave Matthews Band.
Szanuję Kantora. Oglądam Nicolasa Roega i Mike'a Figgisa
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka