Pál Szinyei Merse (1845–1920), "Skowronek", 1882.
Pál Szinyei Merse (1845–1920), "Skowronek", 1882.
Maciej Sobiech Maciej Sobiech
276
BLOG

Ornitologia romantyczna

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

"Hail to thee, blithe Spirit!

Bird thou never wert,

That from Heaven, or near it,

Pourest thy full heart

In profuse strains of unpremeditated art.


Higher still and higher

From the earth thou springest

Like a cloud of fire;

The blue deep thou wingest,

And singing still dost soar, and soaring ever singest".

-- Percy Bysshe Shelley, "To a Skylark" ("Do skowronka")

Ptaki stanowiły dla poetów romantycznych jeden z najulubieńszych przedmiotów kontemplacji -- by wspomnieć tutaj choćby tylko to, że Coleridge, Wordsworth i Keats wszyscy trzej napisali wiersz poświęcony pochwale słowika. Najwybitniejszym chyba jednak lirykiem poświęconym tematyce "ptasiej" jest właśnie ten, który zacytowaliśmy wyżej -- przepiękne dzieło Percyego Bysshe Shelleya, dedykowane nie szlachetnemu i klasycystycznemu niemal słowikowi, ale małej, niepozornej, rustykalnej postaci skowronka.

"Bądź pozdrowiony, beztroski Duchu, ptaku nieistniejący, za to, że zlatując z nieba (czy pod nie wzlatując?) całe swe serce dajesz nam w melodycznych kaskadach, dziełach twej niewyuczonej sztuki". Nic dziwnego, że starzy poeci i krytycy klasycystyczni uznawali romantyk za pomyleńców. Co ma duch do skowronka, a skowronek do sztuki? A jednak, ogromna wartość zrywu romantycznego leży dokładnie w tym, co można nazwać odkryciem faktu, że wszystkie te rzeczy istotnie SĄ ze sobą w pewien sposób powiązane i pieśń skowronka oddaje to, co dzieje się w ludzkiej duszy, ludzka dusza zaś -- odnajduje się w obserwacji skowronka, który śpiewa pod niebem. Oczywiście nie w sensie dosłownym, czy zmysłowym -- ale dlatego, że wszystkie byty ostatecznie biorą się z Ducha -- tego Ducha, którego tak trudno uchwycić i zdefiniować, ale który przenika wszystko, i którego obecność dojrzały, obity przez życie i pamiętający arogancki (acz też z psychologicznego puntu widzenia potrzebny) ateizm swojej wczesnej młodości Shelley tak wyraźnie wyczuwał. Chodzi zatem o duchowość -- o poznanie i doświadczenie duchowej strony rzeczywistości, dla siebie samej przejrzystej i wewnętrznie nieskończenie powiązanej.

W swoim traktacie teoretycznym "Obrona poezji" angielski poeta nazywał to zjawisko "analogią bytów". I istotnie, nie jest to myśl nowa. Przekazywali nam ją nie tylko romantycy, ale cała klasyczna filozofia europejska, przede wszystkim -- scholastyka, w swych najlepszych formach. Tym niemniej, różnica polega tutaj na tym, że to, co w scholastyce było ledwie pewnym intelektualnym wnioskiem, uzyskiwanym na drodze rozumowania sylogistycznego, w romantyzmie, dzięki niespotykanej w historii emancypacji podmiotu ludzkiego we wszystkich wymiarach jego funkcjonowania, staje się przeżyciem -- egzystencjalnym "przyswojeniem sobie", "odzwierciedleniem" jak gdyby w najgłębszych głębiach własnego bytu, tego, o czym się mówi. To zatem, co był kiedyś kwestią autorytetu Szkoły, poddanej zewnętrznej kontroli dogmatów Kościoła, dla Shelleya i innych romantyków staje się poniekąd przedmiotem "badania", swobodnych i osobistych poszukiwań.

Tradycję tę podjęły potem najlepsze wątki europejskiej tradycji "ezoterycznej". Nie ma wątpliwości, że to właśnie w romantyzmie stoimy na progu nowoczesnego myślenia. To również ta epoka zawiera w sobie wciąż najzdrowsze intuicje, zdolne przywrócić owemu myśleniu jego prawdziwą istotę.

Maciej Sobiech

Tekst pierwotnie opublikowany na facebookowej stronie "Kultura romantyczna": https://www.facebook.com/Kultura-romantyczna-104138705258025 

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura