Rene Magritte, "Golconda"
Rene Magritte, "Golconda"
Maciej Sobiech Maciej Sobiech
530
BLOG

Smutne refleksje znad "Wykładów o filozofii dziejów" Hegla

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Kultura Obserwuj notkę 82

No tak  bo sobie zacząłem to czytać. Filozofię niemiecką ogólnie znam słabo, bo to nie moje klimaty. Tym niemniej uznałem, że właśnie dlatego tym bardziej muszę przemóc moje naturalne niechęci i spróbować jeszcze raz (człowiek musi się poszerzać).

I co?

I tzw. JEZUS MARIA.

To są KOMPLETNE brednie. 

Naprawdę, nie wiem, jak można te banialuki w ogóle traktować choć w połowie poważnie. Już początek powala: świat Orientu, dowiadujemy się, nie rozumie prawa w sensie wewnętrznym, ale wyłącznie jako siłę i przymus, inaczej (rzecz jasna) niż zachodni. Fajnie. Czyli cywilizacja, która wydała buddyzm, najbardziej bodaj humanitarną religię świata, i taoizm, który głosi, że "gdzie zaczyna się prawo, kończy się moralność" ("Wenzi") nie postrzega prawa jako czegoś wewnętrznego? I odwrotnie, cywilizacja, która wydała inkwizycje, tortury, katownie i gilotyny widzi prawo jako sprawę wewnętrzną, a nie zewnętrzną? Przecież to nawet nie jest śmieszne -- to jest tak głupie, że tego ustawa nie przewiduje i w normalnych warunkach każdy by na to machnął ręką i poszedł dalej. A jednak, Hegel "wielkim filozofem był" i nas zachwyca, a nawet jeśli nie zachwyca, to należy go traktować z szacunkiem, bo to Wielki Umysł, który porwał w swoim czasie całe Niemcy.

No cóż; spróbuję się przemęczyć przez to, ale naprawdę...

No i taka naszła mnie refleksja; ponieważ mamy te wszystkie książki naszego kulturowego kanonu, tych wszystkich "Wielkich", którzy nam urządzili życie. I z KAŻDYM jest coś nie tak. Niemal każdy wielki system filozoficzny opiera się albo na celowym pomijaniu pewnych faktów, albo na jakimś arbitralnym założeniu, albo wprost na nielogiczności (vide Kartezjusz z tym jego "powątpiewaj we wszystko, w co można zwątpić" -- no oczywiście za wyjątkiem tej zasady, która sama jest najwyraźniej niewątpliwa). A jednak, mimo wszystko, tych wszystkich filozofów ma się za Wielkich, tworzy się wokół nich kółka adoracyjne, "szkoły", wykłada się ich i, co więcej, z umiejętności powielania ich nielogicznego bełkotu bardzo często czyni się kryterium awansu kulturowego.

Czemu?

Ot -- wielka tajemnica wiary; wiary w to, że ludzka kultura ma sens, że generalnie wygrywają w niej najzdolniejsi i że w tym wszystkim chodzi o jakieś "obiektywne wartości" i "Sprawy".

Zanucę ci jednak, Czytelniku, pieśń nową: kultura ludzka nie ma sensu, życie to chaos, w którym z reguły wygrywają szumowiny i przeciętniacy, a jedyne ogniska ładu to grupy trzymające władzę, które potrzebują dla swojej zdobytej przemocą pozycji jakiegoś ideologicznego usprawiedliwienia, tak jak państwo pruskiego potrzebowało Hegla.

Smutne? Może; ale dialektyczne!

Tylko że w odróżnieniu od dialektyki Hegla -- prawdziwe.

Wesołego Halloween. Pogrążmy się w Mroku.

Maciej Sobiech

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks "People think I'm crazy, 'cause I worry all the time -- if you paid attention you' d be worried too". - Randy Newman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura