.::Obserwator::. .::Obserwator::.
225
BLOG

Czy wydawanie gazet jeszcze ma sens ?

.::Obserwator::. .::Obserwator::. Polityka Obserwuj notkę 4
     Nie tak dawno, moja dorastająca córka sprawiła nam(mnie i mojej żonie) fajny prezent. Kupiła nam odtwarzacz DVD. Do tego czasu mieliśmy tylko rozklekotane video w standardzie VHS, które i tak od wielu lat stało nie używane. Nie wiem nawet, czy jakieś kasety teraz można by kupić. Standard VHS skonał powoli, w kąciku, tak, że niewielu to chyba spostrzegło. No chyba, że ja jestem taki gapowaty.
     Wiele lat temu mieć video to było coś. Było toto drogie jak cholera, a ktoś, kto nie miał w domu tego urządzenia był traktowany w towarzystwie z lekceważeniem, jako osoba, która nie idzie z duchem czasu. Bo przecież do obowiązku należało filmowanie wszelakich uroczystości rodzinnych, nagrywanie filmów i programów kabaretowych, puszczanych w telewizji. Kilkanaście lat temu też poddałem się presji otoczenia i wziąwszy pożyczkę z kasy zapomogowej kupiłem sobie to cudo, które po krótkim okresie fascynacji stało sobie nieużywane przez lata, do czasu, kiedy nad moim domem przeszła burza. Piorun z gatunku chyba kulistych wpadłszy przez komin wentylacyjny do wnętrza spowodował totalną kasację wszelkich urządzeń elektronicznych, jakie miałem w domu.
     No cóż, idąc za radą premiera Cimoszewicza mogłem się ubezpieczyć. A tak musiałem kupić sobie nowy telewizor.
     Spalone video poszło na złom. Nowego nie kupiłem, bo po co i tak go nie używałem. Mając tuner znanej platformy cyfrowej i tak miałem więcej programów, niż byłem w stanie obejrzeć.
     Do czasu, aż w domu znalazł się nowiutki odtwarzacz DVD. Wstyd się przyznać, ale nie miałem w domu żadnego filmu na srebrnym dysku. Szczerze powiem, że nawet niespecjalnie się ostatnio tym interesowałem, jako maniak komputerowy spędzając wieczory przed ekranem domowego peceta.
Wiadomościami z Polski i ze świata karmię zmysły za pośrednictwem internetu, tak więc dysponentem pilota telewizyjnego została moja małżonka, której globalna sieć nie wciągnęła ze szczętem.
      Z koleżanką żoną, doszliśmy do wniosku, że skoro już mamy w domu odtwarzacz DVD, to wypadałoby się zaopatrzyć w parę filmów, co by się zorientować jak to urządzenie działa. Wypożyczalnie video w moim miasteczku już dawno zbankrutowały. Młodzież zaopatruje się w filmy ciągnąc je nielegalnie z sieci. W zasadzie nie można nic ciekawego dostać.
      Poza jednym wyjątkiem. Zwykle nie zwracałem uwagi na filmy widoczne na witrynach kiosków z gazetami. Większość była o treściach cokolwiek frywolnych.
Nie licząc tygodnika, kupuję od czasu do czasu miejscową gazetę, bardziej z przyzwyczajenia do tradycji, bowiem ma ona również swoje internetowe wydanie, a w sobotę ukazuje się dodatek telewizyjny z programem na nadchodzący tydzień. Zatem prościej jest korzystając z kanałów RSS przeglądarki internetowej, zrobić sobie przy porannej kawie przegląd najciekawszych rzeczy we wszelakich dziennikach od lewa do prawa. Od „Gazety Wyborczej” przez „Rzeczpospolitą”, „Dziennik”, „Gazetę Polską”, na „Naszym Dzienniku” skończywszy.
      Pewnego dnia przechodząc koło kiosku z gazetami zwróciłem uwagę na tytuły filmów, których pudełka leżały sobie za wystawową szybą. Osłupiałem. Za szybą leżał sobie przegląd klasyki światowego kina. Filmy, co prawda nie najnowsze, ale znaczące w światowej kinematografii. I tak, przegląd filmów sensacyjnych, komedii romantycznych,. Od Polańskiego do Coppoli. Seria filmów Tarantino. A to wszystko jako dodatki do najpoczytniejszych polskich dzienników. Jako, że mój sąsiad prowadzi kiosk nieopodal, uciąłem sobie z nim pogawędkę. Powiedział, że większość jego klientów kupujących gazety kazało sobie założyć w kiosku teczki. Do teczek tych odkłada im gazety, ale tylko w dniach, kiedy ukazują się z filmami. Klienci przychodzą, patrzą, jaki film w danym dniu się ukazał i w zależności od tytułu filmu, podejmują decyzję o zakupie konkretnego dziennika. Praca dziennikarzy włożona w zapełnione drukiem szpalty dla większości klientów ma drugorzędne znaczenie, bowiem kupujący, albo nie biorą gazet z kiosku w ogóle, albo zabierają i wyrzucają do stojącego nieopodal śmietnika.
      Po tej rozmowie odszedłem od kiosku nieco zdegustowany. Czyżby dla naczelnych „Dziennika”, „Rzeczpospolitej” i „Gazety Wyborczej” konkurencja na rynku wolnych mediów przeniosła się na pole kinematografii ? A gdzie ich opiniotwórczość ? Gdzie żarliwe wstępniaki? Manifesty? Czyżby praca ich zespołów redakcyjnych miała taką niską ocenę, że naczelni zaczęli podpierać się filmami? A może to już nie filmy sprzedaje się z gazetami, tylko gazety stanowią ledwie dodatek do pudełka z płytą DVD, które klient niejako przy okazji przeczyta, zanim wyrzuci do kosza? Czy w dobie nowych mediów, drukowanie gazet jeszcze ma sens ? Czy to są jeszcze gazety? Wiele pytań błąka się po głowie. Zwłaszcza, że w internecie, najbardziej wolnym przekazie informacji można znaleźć wszystko, czego potrzebuje przeciętny odbiorca. To przykre, ale może jest symptomem nadejścia nowych czasów.
      Obecnie cała sfera będąca onegdaj domeną gazet, czyli aktualność informacji, ich dostępność i łatwość pozyskania przeniosła się do internetu i telewizji. Gazeta, która ukaże się rano, zawiera wiadomości najczęściej już przestarzałe, o których wiem już od poprzedniego wieczora. Ranek przynosi nowe wiadomości, które mogę przeczytać na biurowym komputerze, ba nawet obejrzeć krótkie migawki filmowe. W gazecie przeczytam o nich jak już się zdezaktualizują.
       Sprzedaż filmów z gazetami, to chyba ostatnia deska ratunku największych dzienników i jedyny sposób na utrzymanie się na rynku. Ciekawe kiedy zaczną do prenumeraty dokładać odtwarzacz DVD gratis ?

Nie mam poglądów politycznych, tylko ekonomiczne, nie należę do żadnej partii, nie znoszę ludzi nawiedzonych. Aha ! I jeszcze jedno, nie dyskutuję z trollami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka