Hejka
Już po końskim kursie. Poszło dobrze, 2 tygodnie odskoczni od tego co mam na co dzień-bardzo się przydało, z dala od domu domowych spraw i zwierzaków. Legitymacja instruktora już wczoraj przyszła poleconym i bardzo się cieszę! Mója cała nadzieja i trud sie opłaciły-ech jak fajnie!
W domu jak tylko wróciłam -początek maja-było sadzenie ziemniaków i oranie ogrodu i sianie nawozów na łąki i żyto i tyle, tyle rzeczy trzeba było dojrzeć!!
Najpierw jednak jeździłam na naszej Pasterce żeby sprawdzić jak sie ma ta cała końska teoria i praktyka do naszych "myszy" czyli koników polskich-poszło mi nieźle, trochę łbem rzuca ta nasza Pasterka ale nie trzeba jej pozwolić zabierać wodzy -trochę stanowczości i śmiga! Promil po wycięciu jajek- jak z innej bajki-jakby nam konika podmienili-nie gryzie nie napada na ludzi-miła odmiana, przychodzi na głos i do ręki i jeszcze bardziej wyładniał jakoś po tej mojej nieobecności!
Krowa ocieliła się nam na pastwisku-Młoda i ma cielaczka Przecinka-taki śliczny...Oczywiście były cieżkie chwile bo niestety urodził sie z syndromem słabego cielaczka-i weterynarz musiał zadziałać! Antybiotyk witaminki. Z cielaka lecącego przez ręce i nie majacego siły podnieść łba zrobił się taki brykuś i rozrabiaka! Musiałam zakupić wiaderko z cyckiem ale straszna twarda ta guma i właściwie to już nauczył sie pić prosto z wiadra no czasem po palcu(już mam ponadgryzane palce -ząbki coraz ostrzejsze mu sie robią!).
Zieleń zwarjowała, wróciłam z kursu a cały dom w zieleni i podwórko....no tak ślicznie-zawsze w ten czas gdzieś na obczyźnie-czytaj u Niemców, teraz wreszcie mogę sie cieszyć tą całą ferią barw wiosennych świergotów i zapachów...fajnie!
Pomidory w folii już kwitną -czyli świetnie-aby przetrwać zimną Zośkę i Ogrodników , bo naprawdę ozimniło się sporaśno.
Czego w życiu wciąż szukam?-nie znajdę , każdy dzień niespodzianką dla duszy, biegnę sobie przez łąkę zieloną a śpiew ptaków wiatr mi zagłuszył...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości