Co więcej, socjal-liberalni apologeci komuny i innych lewackich patologii powinni również przyjąć pokorną pozycję klęczącą. To dzięki ich dyskursowi gnojącemu chrześcijańskie, konserwatywne absoluty społeczeństwo tradycyjne mogły drążyć totalitarne nowinki. Socjal-liberałowie szerząc moralny relatywizm służyli jako lodołamacz dla komunistów, anarchistów, narodowych-socjalistów i innych. A po dojściu do władzy czerwonych czy brunatnych socjalistów, tacy intelektualiści jak Martin Heidegger, stawali się apologetami systemu i piewcami kolaboracji zakamuflowanej często jako „reforma od wewnątrz.”
W tym kontekście jasne jawią się roszady Andrzeja Friszke i jemu podobnych. Friszke pisze: „Żyjemy w czasach szukania uproszczeć i schematów, które dają pozory wyjaśnień. Gigantyczny napływ informacji z różnych dziedzin utrudnia zatrzymanie się na dłużej przy jednym temacie.” Tłumaczenie na polski: Gigantyczna praca w archiwach historyków niezależnych spowodowała zalew materiałów, dokumentów i opracowań, które jednozacznie podważają wysiłki apologii ideologii i praktyki lewicowej w różnych jej postaciach, szczególnie w historii Polski. Jest to wielkie zagrożenie dla środowiska Friszkego. Najgorszym jest, że ta gigantyczna praca zaowocowała możliwością jednoznacznego opisania zjawisk patologicznych związanych z rządami komunistycznymi, a w tym z tzw. „opozycją” „demokratyczną”, które do tej pory Andrzej Friszke i towarzysze starali się starannie zakamuflować pod frazesami „demokracja”, „pluralizm”, „tolerancja”, czy „walka o prawa człowieka”, a które w rzeczywistości oznaczały post-stalinizm, maoizm, neo-trockizm i tym podobne mrożące krew w żyłach patologie totalitarne. Patologie te zawsze uderzały w esencję polskości, w to co umożliwiło – mimo wszystkich katastrof – przeżyć Polakom w warunkach ekstremalnych: wiara, rodzina, tradycja, własność prywatna i wolność jednostki.
Sam Friszke przyznaje, że te wartości były niezbędne do przetrwania: „Wiara katolicka miała zasadnicze znaczenie dla podtrzymania tradycyjnej kultury polskiej.” Ale socjał-liberał nasz jednak nie ceni tych wartości za bardzo bowiem „ani Kościół ani środowisko katolickie nie wypracowały mechanizmów wpływania na władzę w taki sposób, by prowokować ewolucję systemu i poszerzać wolność polityczną obywateli.” Ponadto, wiara miała inny mankament: „tradycyjny katolicyzm niekoniecznie był synonimem wolności i aspiracji obywatelskich, a w przeszłości bywał wsparciem dla nacjonalizmu, skrajnego konserwatyzmu, nieufności wobec współczesnej kultury.” Czyli katolicyzm tradycjonalistyczny był zagrożeniem.
Zbawieniem dla Friszkego byli ci, którzy potrafili „prowokować ewolucję systemu.” A więc dysydenci komunistyczni. „Bunt opisany w tym tomie wyrastał w obrębie środowiska, które początkowo akceptowało system.” Początkowo? System socjalistyczny to środowisko te akceptowało właściwie zawsze. Nie akceptowało natomiast z powodów taktycznych ekip nie identyfikujących się z ich wykładnią dialektyki marksistowskiej.
Friszke twierdzi, że środowisko to stało się one radykalnie lewicowe właściwie jeszcze przed wojną. I to z winy – naturalnie – endecji: „Im silniejsza, bardziej ekspansywna była endecka formuła polskości, tym silniejsze były także tendencje radykalizmu lewicowego, w tym komunizmu.” I dalej: „W polskich warunkach do komunizmu skłaniała się przed wojną część młodzieży żydowskiego pochodzenia, aspirująca do polskości, która napotykała dominujący schemat Polaka-katolika oraz liczne bariery formalne i nieformalne, jak numerus clausus, getto ławkowe itd. Pełne prawa mogło jej dać tylko przełamanie tradycyjnych schematów, w tym „endeckiego” rozumienia polskości. Toteż Polacy żydowskiego pochodzenia i asymilujący się Żydzi przeważnie sympatyzowali z ugrupowaniami lewicy, niekiedy rewolucyjnej lewicy. Powojenne wybory były konsekwencją tej sytuacji.” Co więcej, żydowscy (i inni) komuniści nie mieli rzekomo wyboru. A przecież mogli albo zostać w swojej społeczności tradycyjnej (religijnej), egzystować w ramach własnej autonomi kulturalnej (sekularnie jak marksistowski Bund), albo spolszczyć się częściowo (sekularnie ale nie socjalistycznie – libertarianizm albo piłsudczyzna w połączeniu choćby z liberalnym czy religijnym syjonizmem – Gordonia, czy Mizrachi), asymilować się w pełni (konwersja na chrześcijaństwo), asymilować się nacjonalistycznie (po endecku i katolicku), czy wybrać syjonizm i emigrację. Czyli wyborów było bardzo dużo, a nie tylko komunizm – wbrew temu co twierdzi Friszke. Bo według „logiki” tego historyka, „endecja” zmusiła komunistów żydowskiego pochodzenia do zbrodni.
Twierdzenie to jest moralnie odrażającym, ohydnym, podłym zwalaniem winy za totalitarne wybory komunistów, a w tym zbrodnie, na ofiary – tradycjonalistycznych Polaków. No bo przecież przestańmy udawać, że tylko endecja uznawała w Polsce prymat wiary, rodziny, tradycji, własności prywatnej i wolności jednostki. Ponadto, jest to też relatywizacja komunistycznych wyborów. No bo przecież nikt nie kazał nikomu donosić do NKWD, czy wstępować do UB, czy do samej partii albo w jakikolwiek inny sposób przyczyniać się do zwycięstwa czerwonego totalitaryzmu w Polsce.
Komentarze