classical_blueslover classical_blueslover
444
BLOG

"Eroica"

classical_blueslover classical_blueslover Kultura Obserwuj notkę 1

Lato 1802 roku Ludwik van Beethoven spędził w Heiligenstadt, wiosce niedaleko od Wiednia. Poszedł za radą lekarza Johanna Schmidta, który potwierdził u Beethovena nieuleczalną chorobę słuchu. Te kilka miesięcy spędzone w Heiligenstadt były pewnym przełomem w życiu Beethovena. Nastrój nie był dobry. Beethovenowi trudno było się pogodzić z nieuchronną utratę słuchu. Wiele też rozmyślał nad dalszym swoim losem i swoją twórczością. Dał temu wyraz w liście do swoich braci, Carla i Johanna, który dzisiaj znany jest jako Testament z Heiligenstadt. (W innej notce może szerzej o nim napiszę). Beethoven nigdy nie wysłał tego listu. Znaleziono go dopiero po jego śmierci.

 

Na jesień wrócił do Wiednia. Otrzymał od Emanuela Schikanedera (librecisty i producenta Czarodziejskiego Fletu Mozarta) zamówienie na napisanie opery. Otrzymał mieszkanie i lożę dla siebie i brata Carla. Beethoven wprowadził się do teatru w styczniu 1803 roku. Zabrał się do pracy, jednak szybko musiał ją przerwać. Schikaneder nie wywiązał się z obietnicy dostarczenia libretta. Gdy pogoda się ociepliła Beethoven wyjechał do Baden, a stamtąd do Döbling, miejscowości oddalonej o półtorej godziny jazdy od Heiligenstadt.

Alexander Thayer, autor biografii „Life of Beethoven” opisywał warunku pobytu jako bardzo miłe i przychylne do pracy twórczej. Mały domek w Döbling, w którym mieszkał Beethoven stał się miejscem komponowania przez całe lato i jesień.

 

Powstawała tamEroica. Nikt nie zdawał sobie sprawy, być może poza samym autorem, że powstaje dzieło rewolucyjne, jedna z najważniejszych symfonii w historii muzyki.

Znany powszechnie przydomek "Eroica" oryginalnie nie miał być przypisany symfonii; początkowo Beethoven zamierzał bowiem zadedykować ją Napoleonowi Bonapartemu. Jednak gdy kończąc swoje dzieło w 1804 roku dowiedział się, że Napoleon koronował się na Cesarza Francuzów, wpadł w furię. Następnie są dwie wersje wydarzeń. Pierwsza mówi, że kompozytor tak mocno zaczął wycierać gumką tytuł, iż zrobił dziurę w pierwszej stronie rękopisu. Druga z kolei, że z takim impetem zamazywał tytuł, aż złamał pióro.

Wiadomo, że wielki wpływ na Beethovena, a warto zauważyć, bardzo interesował się polityką – miały humanistyczne, republikańskie i demokratyczne ideały Oświecenia i Rewolucji Francuskiej. Człowiekiem, w którym Beethoven pokładał wielkie nadzieje, jeśli chodzi o urzeczywistnienie i rozpowszechnienie tych ideałów, był Napoleon Bonaparte - ale tylko do czasu. Gdy dotarła do niego wiadomość, że dotychczasowy I Konsul Republiki koronował się na cesarza, wykrzyknął w wielkim gniewie: „I ten jest też zwykłym człowiekiem? Teraz i on podepcze wszystkie prawa ludzkie, aby zaspokoić swe ambicje…Stanie się tyranem!”

Te słowa miał wypowiedzieć Beethoven w obecności swojego przyjaciela i ucznia Ferdynanda Riesa. To właśnie Ries miał powiadomić mistrza o koronacji Napoleona. Relacja pojawiła się w książce F.Wegelera i F.Riesa „Biographische Notizen über Beethoven”, z 1838 roku. Przyjęto na wiarę, że tak właśnie było. Czy odpowiada to prawdzie ? Pewności nie ma.

Skąd miał się wziąć pomysł o dedykacji III Symfonii dla Napoleona ? Inny biograf Beethovena Anton Schindler (“Beethoven As I Knew Him”, 1860) tak pisał: “Ambasadorem Republiki Francuskiej przy Austriackim Dworze był Generał Bernadotte, który później został królem Szwecji. Jego salon był odwiedzany przez wiele znanych osobistości, wśród których bywał i Beethoven wyrażający wielką admirację do I Konsula republiki. To generał zasugerował Beethovenowi by uczcił największego bohatera kompozycją muzyczną. Ta idea wkrótce stała się rzeczywistością przez mistrza, toczącego walkę z swoimi politycznymi skrupułami, w postaci Symfonii Eroica.” Taką opinię miał słyszeć Schindler od wielu przyjaciół Beethovena.

Schindler pisze też, że była już przygotowana kopia z dedykacją, a na stronie tytułowej były dwa słowa Napoleon Bonaparte., którą Bernadotte miał zawieźć do Paryża. Nie doszło do tego po wieści o koronacji Napoleona na Cesarza Francuzów.

 

Szkopuł w tym, że Bernadotte na pewno nie był w Wiedniu w latach 1802- 04. Przebywał w Wiedniu w roku 1798. Nie wydaje się możliwe by to on podsunął Beethovenowi ideę nazwy i dedykacji dla Napoleona. Tym bardziej, że ludzie znający generała twierdzili, że był on żołnierzem, nie przywiązującym żadnej wagi do muzyki.

Rok przed początkiem pracy nad Eroiką wydawca Franz Hoffmeister zaproponował Beethovenowi, by napisał sonatę na cześć Napoleona i Rewolucji. Beethoven odpowiedział szorstko – „zostaw mnie w spokoju, nie chciej nic ode mnie”. Była to reakcja na toczące się rokowania Napoleona z Papieżem. Jak widać stosunek Beethovena do Napoleona był raczej ambiwalentny.

 

Wydaje się, że bardziej zbliżone do prawdy są koncepcje wyrażone np. przez M. Solomona, w książce „Beethoven”. Napisał on, że „ Beethoven projektował podróż do Paryża. Przyświecał mu prosty motyw – Symfonia Bonaparte, jak również Sonata op.47 dedykowana Kreurtzerowi, miały zapewnić przychylne przyjęcie w francuskiej stolicy.”

Może wygląda to przyziemnie, ale bardzo racjonalnie. Dedykowanie wielkiego dzieła wrogowi Austrii nie byłoby chyba rozsądnym gestem, mieszkając w Wiedniu. Kiedy okazało się, że z podróży do Paryża trzeba było zrezygnować dedykacja został wycofana. Koronacja mogła być bardzo dobrym pretekstem i nadarzyła się w odpowiedniej chwili.

 

To praktyczne wyjaśnienie potwierdza także list Ferdynanda Riesa do Simrocka, wydawcy muzycznego, z 22 października 1803 roku, w którym pisał: „On sprzeda ci tę symfonię za 100 guldenów. To jest w jego ocenie największe dzieło z jego dotychczasowych utworów. Beethoven zagrał to dla mnie niedawno i ja wierzę, że niebo i ziemia musi zadrżeć przy wykonywaniu tego dzieła. On chce bardzo nadać dedykację Napoleonowi; Lobkowitz chce kupić tę symfonię za 400 guldenów na wyłączność na pół roku.”

 

Książę Lobkowitz dostał swoją półroczną wyłączność. Ries podaje, że wypłata następowała w ratach, po to by Beethoven często odwiedzał pałac księcia i przygotował orkiestrę. Sam Beethoven był zadowolony z takiego obrotu sprawy – mógł cyzelować brzmienie orkiestry, mając ją do swojej dyspozycji bez ograniczeń. Dokonywał rewizji i wprowadzał poprawki, głównie w pierwszej części symfonii. (Ciekawostka – w 1998 roku na Uniwersytecie Oxfordzkim ukazał się esej Bahia Churgin pt. Exploring the Eroica: Aspects of the New Critical Edition, w którym autor twierdzi, że współcześnie wydane partytury Eroiki zawierają mnóstwo błędów).

Franz Josef Max, książe Lobkowitz

 

Ferdynand Ries był obecny na próbie na dworze Lobkowitza. W biografii umieścił i takie wyznanie – „Beethoven miał szelmowską sztuczkę dla rogu; kilka taktów przed całkowitym wybrzmieniem tematu Beethoven kazał wchodzić waltorniście z tematem, mimo że skrzypce grały jeszcze akord sekundowy. Dla tych, którzy nie znają partytury to zawsze sprawia wrażenie, że gracz na rogu wszedł w złym miejscu. Waltornista jednak zagrał prawidłowo. Stałem tuż za Beethovenem i powiedziałem: ‘Przeklęty waltornista, czy on nie umie liczyć ? To brzmi hańbiąco źle.’ Myślę, że lepiej mogłem zatkać sobie uszy. Beethoven nie wybaczył mi tego przez długi czas”.



Pałac Lobkowitza w Wiedniu

 

W tamtym czasie nie tylko ten fragment mógł wydawać się sprzeczny z harmonią. Prawdopodobnie późniejsi wydawcy „poprawiali błędy” w partyturze. Przekonał się o tym np. Richard Wagner, który znalazł takie poprawki w partyturze otrzymanej do dyrygowania Eroiką.

 

O premierze u Lobkowitza istnieje relacja w liście Georga Griesingera do swoich przyjaciół z 13 lutego 1805 roku. Griesinger nie był obecny na koncercie co wynika z treści listu: „ta symfonia była słuchana w Akademii Księcia Lobkowitza i według miłośnika muzyki o nazwisku Wirth, przyjęta z niezwykłym aplauzem. To dzieło geniusza – słyszałem to i od wielbicieli i niechętnych Beethovenowi. Niektórzy ludzie mówią, że jest w tym znacznie więcej niż u Mozarta i Haendla, że ta symfonia-poemat wzniosła się na niespotykaną wysokość, to kolosalne idee.”

 

Koncert u Lobkowitza odbył się w styczniu 1805. Dyrygował Würth. Mimo iż był to koncert prywatny w lutym ukazała się recenzja w Allgemeine Musikalische Zeitung opisująca Eroikę tak: „odwaga, dzikość, fantazja, niespotykana długość, ekstremalna trudność wykonania… piękne pasaże, których siła i talent autora są oczywiste.”

 

Publiczna premiera miała miejsce 7 kwietnia 1805 roku w Theatre an der Wien. Dyrygował sam kompozytor. Afisze zapowiadały „Wielką Symfonię w Dis (Es)”. Jak należało się spodziewać, odbiór tak mocnego, nowego dzieła był mieszany. Eroica była dłuższa niż jakakolwiek przedtem słyszana symfonia. Długi koncert plus długa symfonia to było zbyt dużo jak na wrażliwość niektórych słuchaczy.

 



Theatre An Der Wien, Jakob Alt

Allgemeine Musikalische Zeitung w recenzji z 1 maja chwalił nowe idee i siłę utworu. Jednocześnie krytykował formę, długość i niedostosowanie do percepcji odbiorców. Proponował skrócenie dwóch pierwszych części i więcej lekkości w muzyki. Jedynie mniejszość melomanów naprawdę pokochała tę symfonię.

 

W następnych latach, za życia Beethovena, Eroika w Wiedniu została wykonana jeszcze tylko 3 razy. Jedną z poważnych przyczyn był antagonizm między Beethovenem a publicznością wiedeńską. Periodyk Der Freimüthige wskazywał to jako powód w sumie nienajlepszego przyjęcia Eroiki tuż po premierze. Znacznie lepiej symfonia była odbierana poza Wiedniem. Korespondent tego samego Der Freimüthige donosił z Lipska trzy lata później: „kiedy symfonia została przyniesiona do sławnej Gewandhaus w styczniu 1807 roku pod dyrekcją Schichta…istniała niezwykła harmonia między publicznością a muzykami; głębokie zainteresowanie, pełna cisza trwała podczas grania; entuzjazm po zakończeniu. Dyrekcja zamówiła powtórzenie koncertu pięć dni później; ponownie w listopadzie tego roku – trzy wykonania w miesiącu.”

Oficjalnie III Symfonia posiada tytuł "Sinfonia eroica, composta per festeggiare il sovvenire d'un grand'Uomo", czyli "Symfonia bohaterska, napisana ku uczczeniu pamięci wielkiego Człowieka". Warto jednak wiedzieć, że tytuł ten był uzupełniony o „e dedicata A Sua Altezza Serenissima il Principe di Lobkowitz da Luigi van Beethoven, Op. 55.

Składa się z czterech części:

  1. Allegro con brio
  2. Marcia funebre: Adagio assai
  3. Scherzo: Allegro vivace
  4. Finale: Allegro molto

Orkiestracja: 2 flety, 2 oboje, 2 klarnety, 2 fagoty, 3 rogi, 2 trąbki, kotły i kwintet smyczkowy.

Sama forma była już nowatorstwem. Druga część Marsz Żałobny była zastosowana po raz pierwszy. Charakter tego marszu przypomina mimo smutnego wydźwięku marsz wojskowy. Dwie następne części są za to radosne, w dużym kontraście do drugiej. Część czwarta zamiast tradycyjnej formy ronda miała kształt wariacji. Ale największe wrażenie robi ta wydłużona część pierwsza. Poza wspomnianą wyżej dysharmonią rogu w głównym temacie występuje w niej wiele innych jakby nieprawidłowych akordów. Całkowitym zaskoczeniem dla publiczności mogło być wystąpienie nowego motywu, jakby trzeciego tematu, w przetworzeniu i w końcowym fragmencie, kodzie.

Symphony No.3, Part IGłówny temat I Części  Symphony No.3, Part IITemat z II Części   

Ta symfonia odeszła od tradycyjnego kanonu budowy klasycznej symfonii, której Beethoven hołdował jeszcze w dwóch symfoniach poprzednich. Nie tylko o formę jednak chodziło. Całość brzmi zupełnie inaczej niż wszystko co dotychczas w muzyce słyszano. To była rewolucja.

Nic dziwnego, że Eroica została określona przez następne pokolenia jako kamień milowy, zdecydowany krok wychodzący poza epokę klasyczną i zapowiadający nową – romantyczną. Jest to utwór, któremu poświęcono ogromną ilość analiz i interpretacji. Do dzisiaj, dwieście lat po premierze, budzi żywe zainteresowanie i przyciąga uwagę muzykologów i zawsze może liczyć na komplet publiczności.

 

Hektor Berlioz po wysłuchaniu Eroiki zwrócił się do jednego z przyjaciół tymi słowy: „Wierz mi, że ten, kto to napisał, nie był zwykłym człowiekiem.”

 


Beethoven z okresu 1804-1805, Joseph Mähler

 

W music boxie trzy różne wykonania. Ponieważ zdobyłem niedawno zbiór bardzo starych nagrań, niektóre jeszcze z XIX wieku, prezentuję nagranie z 1929 roku Berlin Philharmonic. Według opisu wzorowane było na interpretacji Wagnera i Mahlera.

 

 

 

Blog o bluesie i pochodnych znajduje się tu: BLUES IS THE BEST

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura