„Nie ma bardziej niebezpiecznej sytuacji dla człowieka , niż sytuacja pana-zwycięzcy. Oto we wnętrzu świadomości pana gnieździ się iluzja. Są przekonani, że są panami. Nie byliby jednak panami, gdyby nie masy niewolników, którzy ich za panów uznali. (...) Ich grzechem jest, że gdy już doszli do wymarzonego szczytu, stracili rozum. Rozkosz ogłupia. A największa rozkosz - rozkosz panowania - ogłupia najbardziej. Głupi nie widzi, kim jest" - te słowa ks. Jana Tischnera i Alexandre'a Kojeve'a z książki „Spowiedź rewolucjonisty" warto dziś przytoczyć, gdy rządzący układ zdaje się coraz mocniej odczuwać skutki dewiacji pana - zwycięzcy.
Można by pomyśleć, że po 18 latach praktykowania trudnej sztuki demokracji, politycy powinni odrzucić zasady dialektyki „panowania i służebności" i wyleczyć się z niszczycielskiej pasji „zwycięzcy". Nic z tego.
Przykłady z ostatnich trzech miesięcy wskazują raczej na pogłębianie się choroby.
Ale też nie może być inaczej, skoro sondaże badania opinii publicznej mówią o utrzymywaniu się 50% poparcia dla rządzącego układu. Poparcia, dla kogo i dla czego? Czym zasłużyli na to poparcie? Kto, sprawia, że oceny dla tego rządu są nadal tak wysokie?
Socjologowie, politolodzy twierdzą, że nadzieja na lepsze jutro, kredyt zaufania, forma sprzeciwu wobec rządów poprzedników. Cokolwiek by nie stanowiło owej przyczyny, nie byłoby możliwe bez udziału faktycznych sprawców tej społecznej demencji - dziennikarzy. Lub, bardziej ściśle - funkcjonariuszy medialnych.
Puczymordy, tajni i jawni, świadomi i świadomości tej pozbawieni, stanowią dla rządzącego układu nieocenione źródło wsparcia, są prawdziwymi „rycerzami Okrągłego Stołu". Bez nich rząd Tuska nie byłby możliwy, bez ich pomocy układ III RP nigdy by do władzy nie powrócił.
Czyż nie zajmują się werbowaniem obywateli tak, aby klasa polityczna mogła nimi kierować według własnego uznania? Czyż nie budują idealnego społeczeństwa przyszłości, w którym będą istnieć niewolnicy ....bez panów?
Gdybym zapytał dziś piewców tego rządu lub jego wyborców - czy czują się zniewoleni, obrzuciliby mnie pogardliwym spojrzeniem i uznali za prawicowego szaleńca. I ja im wierzę. Wierzę w ich wiarę, że ten rząd, ta III RP zapewnia im poczucie wolności.
Może nawet nigdy nie czuli się zniewoleni.
A przecież stan, kiedy zniewolony już sam swego zniewolenia nie odczuwa, broni się nawet przed uwolnieniem, jest powszechnie uważany właśnie za najwyższy stopień zniewolenia.
- „Język polityki - pisał Orwell - (...) obliczony jest na to, by kłamstwo brzmiało wiarygodnie, by morderstwo uczynić godnym szacunku, a czystym frazesom nadać pozory rzetelności i solidności".
Ten język ma dać wyborcy poczucie wyższości, oparte na przestrzeganiu demokratycznych reguł, ma wpoić mu przekonanie, że ten, którego wybrał jest „sługą", on zaś jego „panem". Liczy przede wszystkim na ludzką łatwowierność, która w polityce, wszelkiej maści demagogom, populistom, kabotynom i mitomanom, przysparza zawsze poklasku.
To język naszych mediów, najbardziej politycznej organizacji w Polsce, używającej informacji, słowa i obrazu, do osiągnięcia ściśle określonego politycznego celu. Język, który zniewala najmocniej i odurza najgłębiej, gdyż posługuje się etykietą społecznego zaufania i certyfikatem niezależności.
A przecież istniała uzasadniona nadzieja, że w wolnej Polsce społeczeństwo znajdzie w mediach swego sprzymierzeńca. Nowy ustrój wyłaniał się, bowiem w opozycji do zniewolenia, przemocy i wulgarnego kłamstwa, stanowiących realność czasów komunizmu.
Media, które w PRL- u spełniały wyłącznie rolę służebną wobec partii, pozbawione podmiotowości i wpływu na własny język, mogły pozbyć się piętna niewolnictwa i odrzucić dialektykę „panowania i służebności".
Na dodatek, demokracja, zgodnie z wypracowanymi w wolnym świecie standardami, wyznaczała mediom rolę instytucji niezależnego arbitra, gwarantującego względną higienę życia publicznego, czyli coś, co można nazwać umownie "ładem moralnym".
Mogły....
Więc, jak to się stało, że dawną indoktrynację zastąpiono ordynarną manipulacją, a miejsce cenzury zajęła poprawność polityczna i jej znacznie ohydniejsza siostra - autocenzura, nakazująca dziennikarzom „wiedzieć", co i kiedy mają komunikować społeczeństwu? Jak to się stało, że media w Polsce, zamiast roli arbitra, do którego są powołane, przyjęły dla siebie samozwańczo wyłącznie rolę władzy i udając „sługę" pełnią faktyczną rolę „pana"?
Tym groźniejszego, że nikt, kto go słucha, nie przyzna się do zniewolenia, a każdy, kto z nim podejmie walkę, będzie uznany za wroga demokracji i pluralizmu.
Czy rysujący się coraz wyraźniej podział na „my" i „wy" - nie jest kreowanym przez media systemem samoobrony przed utratą realnej władzy? Jeśli niewolnik ma poczucie bycia po stronie „pana", jeśli utożsamia się z jego opinią, działaniem, wartościami - czy będzie dążył do jego obalenia, czy potrafi mu się przeciwstawić? Pogarda dla „wroga" inaczej myślącego, poczucie wyższości, „szlif" liberalizmu, język, kodujący rzeczywistość w kilka prostych reguł - wszystko to ma zapewnić trwałość dawnej dialektyki.
Obrana, po 1989 r. idea ciągłości i włączenie w nowy ustrój struktur i ludzi Polski komunistycznej, zbiera obecnie swoje opłakane konsekwencje społeczne. Antykomunizm i próba jednoznacznej oceny minionego reżymu spotyka się z zarzutem oszołomstwa i prawicowej żądzy odwetu. "Kłamstwo antykomunistów rozliczających komunizm" jest takie samo, jak "kłamstwo komunistów rozliczających faszyzm" - oceniał największy przedstawiciel rasy panującej Adam Michnik. Znaczna część polskiej inteligencji, potulna wobec reżimu, nawet wówczas gdy już słabł i stawał się własną karykaturą, odnalazła w sobie, w nowej rzeczywistości niezwykłą potrzebę wywyższania się ponad antykomunizm i antykomunistów. Z jakichś powodów długotrwała apologia ustroju sprawiedliwości społecznej traktowana jest przez nich jako doświadczenie cywilizujące, natomiast w antykomunizmie widzą jedynie rodzaj barbarzyństwa. Znam tę apologię również na forum S24, widzę jak „wyzwoleni" płacą gorzką cenę za swoją „wolność".
Ta prosta dialektyka zdejmuje z ogromnej części społeczeństwa przykry obowiązek zmierzenia się z prawdą historyczną, poznania reguł totalitarnego państwa, zrozumienia mechanizmów manipulacji i kłamstwa. Uczestniczące w tym procederze media czynią to z pełną świadomością, że część tych mechanizmów służy dziś nadal zachowaniu status quo III RP.
Wydarzenia ostatnich tygodni, w trakcie, których media przyjmując rolę „katalizatora", skierowały uwagę społeczeństwa na niebywałe „mity i legendy", byle tylko, jak najdalej odsunąć groźbę wyjaśnienia prawdy - są konsekwencją stosowania w życiu społecznym i politycznym doskonale sterowalnego podziału na „panów" i „sługi". Oszustwo tego podziału, dokonywanego w pozorach demokratycznych reguł wyboru, polega na wmówieniu wyborcom - „panom" , że ich wybrani „słudzy" spełniają wobec społeczeństwa rolę służebną, podczas gdy faktyczny podział przebiega poza wolą i wiedzą tego społeczeństwa i nie ma nic wspólnego z zasadami państwa demokratycznego.
Lęk, jaki musi towarzyszyć funkcjonariuszom medialnym, którzy z manipulacji uczynili swoją rację istnienia i przydatności, nie opuści ich już nigdy. Oni wiedzą jak wygląda prawda o rządzących, oni wiedzą, że „król jest nagi", a sondaże mają jedynie wartość miernika ich dobrze wykonanej, propagandowej misji.
„Nie byliby jednak panami, gdyby nie masy niewolników, którzy ich za panów uznali"
Co jednak się stanie, gdy ci faktyczni „słudzy", to społeczeństwo, spełniające rolę Nietzscheańskiego „ostatniego człowieka" - godnego pogardy mieszkańca demokratycznego państwa, zechce stać się „panem" i przeciąć nici zakłamanej dialektyki? Co się stanie, gdy kiedyś zauważy mitologię III RP i pod mirażem normalności dostrzeże pospolitą gębę komunistycznego satrapy, agenta i złodzieja?
Nie pozwolono nam dobić komunistów.... To największa tragedia wolnej Polski.
I wina mojego pokolenia.
....................
Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.
...............
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka