coryllus coryllus
1391
BLOG

O sposobach na pisanie książek

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 5

 Nie tak dawno rozpoczęły się i zakończyły kolejne targi książki w Warszawie. Byłem tam przez chwilę, ale nie wystawiałem swoich wydawnictw, bo targi te są dla mnie za drogie. Nawet na mniejszych imprezach wykupuję zwykle stoisko wspólne lub po prostu kawałek podłogi, na którym ustawiam stolik.

Kiedy tak sobie szedłem przez te sale ekspozycyjne rzuciło mi się w oczy jedno – portrety pisarzy współczesnych. Polskich pisarzy. To jest materiał na jakieś głębsze studium, na które ja nie mam czasu, rzucę więc tu jedynie kilka uwag. Domy mediowe, które przygotowują te prezentacje muszą mieć jakichś szalenie ubogich duchowo copywriterów. Nie może być inaczej. Pisarze polscy bowiem dzielą na na trzy grupy: podobnych do Nicka Cave'a, podobnych do Wiliama Whatrona i podobnych do Tomasza Terlikowskiego. Obecności innych wariantów fizjonomicznych nie stwierdziłem.

Twarz bowiem autora stała się elementem promocji dzieła. Dodałbym nawet, że im głupsze, płytsze i bardziej kompromitujące dzieło, tym bardziej uduchowiona, myśląca i poorana zmarszczkami twarz. Celowy ten zabieg ponoć podnosi sprzedaż. W myśl znanej już od dawna zasady, że w Polsce wszystko musi być wtórne, inaczej się nie znajdzie nabywcy

Wtórna była literatura renesansowa, wtórne były popisy autorów XVIII wiecznych, wtórna była i jest awangarda. I to jest w Polsce właśnie poczytywane za zasługę i jakość – te naśladownictwa, ta nędza. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem. Przypuszczam, że bierze się to z jakiejś czarodziejskiej wiary w to, że można awansować w hierarchii bytów poprzez naśladownictwo.

Rzeczy oryginalne: rycerskie pieśni, pamiętniki Paska, listy i opisy podróży nie cieszą się odpowiednim szacunkiem i są znane jedynie specjalistom. Dzieci w szkołach dręczone są „Odprawą posłów greckich” oraz „Monachomachią”. Bo to jest literatura korespondująca z dziełami formatu światowego. Tak to zaplanowano w programach szkolnych i uczelnianych. Ja myślę jednak, że ta skaza jest w nas od początku, od kiedy zaczęto pisać po polsku. To zupełnie jak z tymi gębami pisarzy na targach – trzeba było pokazać coś, co się będzie odbiorcy kojarzyło. Niech będzie nędzne, wtórne i słabe, ale musi „nawiązywać”. Nie było bowiem krytyki, w XIX wiecznym rozumieniu, krytyki której nie ma także dziś. Tak zwany walor estetyczny pełnił w czasach dawnych i dziś jedynie rolę listka figowego. Wtedy chodziło o załatwianie spraw politycznych za pomocą poezji, a dziś chodzi o sprzedaż i propagandę.

Ponieważ nie ma krytyki, a tak zwane elity podążają w kierunku absolutnej intelektualnej katastrofy na rynku książki można robić co się chce. To znaczy każda bzdura, byle miała z tyłu zdjęcia faceta przypominającego Nicka Cave będzie lansowana. Logika sprzedaży nakazuje bowiem wierzyć, że ludzie podobni do Cave' a są tacy jak on. Logika sprzedaży nakazuje wierzyć, że zespół „Żuki” to polscy The Beatles, a Jan Kochanowski to prawie Homer.

Czy to są oznaki jakiegoś kryzysu? Nie sądzę. Kryzys prawdziwy zacznie się od branży filmowej i muzycznej. To znaczy kiedy okaże się, że bohaterowie seriali i gwiazdy sceny pop, są wszyscy jak jeden analfabetami, wtedy upadnie rynek książki, bo ogłupiali copywriterzy nie będą mieli sposobu na promocję autorów. Na kogo ucharakteryzować autora, kiedy aktorzy i muzycy to analfabeci, którzy się tym w dodatku szczycą?!

Na razie jednak nie jest źle. Podobny do Cave'a konkuruje z podobnym do Whartona, a obaj starają się zepchnąć z rynku podobnego do Terlikowskiego.

I kiedy tak szedłem wśród tych stoisk na targach książki uświadomiłem sobie, że Toyah i ja nie jesteśmy w ogóle podobni do nikogo. - Z twarzy podobni całkiem do nikogo – że polecę klasykiem. I jeśli się już komuś z czymś kojarzymy to na pewno nie z książkami. - Dramat – myślę – jak tu się promować? Toyah ma przynajmniej okulary i taki pulower nauczycielski. Od biedy obleci za intelektualistę i pisarza, ale ja? Mowy nie ma.

Pomyślałem więc, że opowiem wam trochę o nowym tomie „Baśni jak niedźwiedź”, który właśnie kończę i niedługo będziemy go drukować. To będzie, a właściwie już jest, zupełnie inna książka. Jeśli więc ktoś spodziewa się, że znajdzie tam kilka luźnych historii, które trzymają konwencję pieśni o czynach, to może się rozczarować. Książka jest dużo bardziej zwarta i bardzo gęsta. Można ją oczywiście czytać po kawałku, zaczynając z dowolnego miejsca. Wszystkie jednak rozdziały są bardzo mocno ze sobą połączone. Niektóre z łączących je nitek są wyraźnie widoczne, a niektóre są głęboko ukryte.

Nowa Baśń zaczyna się w roku 1461 a kończy w 1575. Obejmuje więc epizody z czasów dawnych, które, co udało mi się zaznaczyć i co poczytuję sobie za zasługę, mają bardzo silne umocowanie we współczesności.

Podstawą do rozważań snutych na kartach drugiego tomu „Baśni” jest gospodarka i historia gospodarcza. Jest tam także sporo miejsca poświęconego magii i alchemii. Pierwotnie miałem zamiar napisać książkę, która zaczynałaby się w roku 1461 a kończyła w 1976. Tom taki miałby jednak ponad 600 stron i byłby dużo droższy. Postanowiłem więc rozbić tę fascynującą opowieść o przemyśle, wydobyciu, alchemii i polityce na dwa tomy. Myślę, że zmienię także zakończenie. Będą to po prostu dwa tomy Baśni – XVI IXVII wieczny. Potem zaś napiszę tom z historiami powojennymi. O ile znajdzie się budżet rzecz jasna.

Pisanie rozpocząłem na początku marca. Dziś zamierzam napisać ostatni rozdział. Potem trzeba będzie zrobić porządek ze zdjęciami, potem jeszcze raz to przeczytać i w przyszłym tygodniu, mam nadzieję, oddać do druku. No, a później po jakiejś dwutygodniowej przerwie brać się za tom następny.

Jeszcze raz lojalnie uprzedzam, że ta książka jest całkiem inna niż poprzednia. O ile tom pierwszy służył pokrzepieniu serc to drugi i trzeci służy raczej przebudzeniu umysłów. Ja, jak się domyślacie, nie cofam się przed żadną kontrowersyjną myślą i przed żadną kontrowersyjną teorią. Sądzę więc, że II tom Baśni podniesie trochę ciśnienie i temperaturę naszych dyskusji. Sądzę nawet, że podniesie ją bardzo mocno. Pozostaje więc uzbroić się w cierpliwość i czekać. Już niedługo będziemy ją wystawiać – Baśń jak niedźwiedź tom II. Polskie historie.

 

Ponieważ reklamuję tu swoje książki codziennie, zrobię to i tym razem. Www.coryllus.pl Przypominam że książka Toyaha niedługo będzie droższa, oraz że zostało mi jeszcze kilkanaście egzemplarzy tomu I Baśni jak niedźwiedź. Nie wiem, kiedy będzie dodruk, bo z budżetami słabo. Tom II będzie w sprzedaży na początku czerwca.

Informuję także, że 30 maja, godz. 19, dziedziniec Muzeum Archeologicznego w Poznaniu; odbędzie się wieczór
autorski o. Antoniego Rachmajdy ocd, pt "PUSTELNIK PÓŁNOCNEGO OGRODU W
LETNICH PORACH". Pory jak wszyscy wiemy to po "poznańsku" spodnie. Warto więc tam przyjść i zobaczyć co zaprezentuje naczelny "Zeszytów karmelitańskich". 

 

Książki są także do kupienia w księgarni Tarabuk – Browarna 6, oraz w księgokawiarni „Ukryte miasto” Noakowskiego 16, w bramie. No i oczywiście w sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura