coryllus coryllus
1493
BLOG

Bardzo dobry tekst Kamiuszka

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 16

 Mój kolega kamiuszek napisał fantastyczny zupełnie tekst historyczny, który jest znakomitym uzupełnieniem II tomu Baśni jak niedźwiedź. Zamieszczam go więc, bo oczywiście przepadł w powodzi salonowych "mundrości" .

O Łukaszu z pomysłem i Albrechcie bez przyszłości

 

Chyba jedyną klarowną ideą przyświecającą Zygmuntowi Staremu było podporządkowanie sobie wyboru biskupów. I to jest jedyna rzecz, która mu się rzeczywiście udała. Przynajmniej w pewnym biskupstwie.

Oto mamy początek XVI wieku. Zakon Krzyżacki jest w tęgim kryzysie. Przede wszystkim doktrynalnym. Jego misja skończyła się definitywnie przed wiekiem. Ma do wyboru: albo się rozwiązać, albo przenieść na rubieże chrześcijaństwa. Pierwsze nie wchodzi w grę ze względu na zbyt ważną rolę, jaką pełni w polityce niemieckich książąt i cesarza względem Polski. Drugie też nie bardzo jest możliwe – wszak nikt nie lubi przeprowadzek. W dodatku takich, które wiążą się z nadstawianiem karku. Zakon utracił już militarną sprawność. Z Krzyżakami radzi sobie bez szczególnego trudu biskup warmiński Łukasz Watzenrode.

A radzi sobie przede wszystkim pokojowo. W oparciu o prawo, które jest atrakcyjniejsze dla poddanych niż quasi-kolonialne urządzenie Krzyżaków. Niebagatelne znaczenie ma to, że prawo chełmińskie stosowane na Warmii, pozwala na dziedziczenie przez kobiety, a prawo pruskie nie. Zresztą nie może być inaczej, tak z powodów oczywistych, jak i charakterologicznych - Krzyżacy to szczególny typ samców, których nawet własne matki nie chciały oglądać na oczy, więc przepędzano ich z domu. A że nie nadawali się do żadnego pożytecznego zakonu, to szli robić karierę w biznesie zbójeckim.

Stąd częste napaście na Bogu ducha winnych mieszkańców Warmii. Łukasz Watzenrode i na to znalazł sposób. Nakazywał chłopom osiedlać się w gromadach, a nie osobno, aby łatwiej z takich obozów bronić się przed krzyżackimi wycieczkami.

Politycznie Łukasz Watzenrode wspiera się na tradycji Związku Pruskiego, czyli naturalnym ciążeniu mieszkańców Pomorza do atrakcyjniejszej niż niemiecka cywilizacji polskiej. Wiązało się to geograficznie oczywistym z układem szlaków handlowych. O znaczeniu Polski dla pomyślności Gdańska mieszkańcy tego miasta przekonają się, gdy Polska zniknie. Bezpośrednio w wyniku rozbioru Rzeczypospolitej pogłowie gdańszczan zmniejszy się z tysięcy 80 do 47. Ciekawe, prawda?

Łukasz Watzenrode wspiera się o interesy lokalnej szlachty, kupców i chłopów. Prowadzi ożywioną politykę zagraniczną. Jego przedstawicielem w Rzymie jest Bernard Sculteti - kaszub, który osiągnie pozycję kapelana i szambelana papieża Leona X. Niezła kariera jak na prostego kanonika. Inni kanonicy warmińscy też pokazują, co potrafią. Aleksander Sculteti (raczej nie spokrewniony z Bernardem) pisze pierwsze w Europie kalendarium historyczne i poczet władców świata w jednym. Rzecz nazywa sięChronographia sive Annales omnium fere regum... . No i jest jeszcze Mikołaj Kopernik, siostrzeniec Watzenrodego. Przykład Mikołaja najlepiej pokazuje, że działanie kościoła warmińskiego było zbieżne z interesem Polski. Kopernik przez wiele lat żądał podporządkowania działalności menniczej w obu ziemiach pruskich Królowi Zygmuntowi. Trudno w czasach złota o doskonalszy dowód wierności Koronie.

Watzenrode potrzebuje dwóch rzeczy, aby ostatecznie poddusić państwo Krzyżaków. Chce utworzenia metropolii warmińskiej, która osłabiłaby opanowaną przez Hohenzollernów metropolię ryską. Potrzebuje również polskiego uniwersytetu. Chce go założyć w Elblągu (tym zapasowym Gdańsku). Są to projekty piękne. Zostałby rozbity Hohenzollernowy monopol na handel odpustami, ów jakże zgubny dla całego Kościoła proceder. Zaś utworzenie elbląskiego uniwersytetu - siostrzanego dla krakowskiego - doprowadziłoby do cywilizacyjnego opanowania całego szlaku wiślanego i spojenia Pomorza z Koroną raz a dobrze. Realizacja tych planów była korzystna dla Kościoła i dla Polski. I trudno zrozumieć, dlaczego króla Zygmunt polecił bojkotować w Rzymie te pomysły.

Fiasko marzeń Watzenrodego ułatwiło wewnętrznej opozycji powołanie następnego biskupa, tym razem o nastawieniu prokrzyżackim. I tu dziwna sprawa. Biskup Fabian Luzjański w krótkim czasie stanie się zwolennikiem Polski. Zresztą podobnie jak Łukasz Watzenrode, który na początku swojej biskupiej kariery miał na pieńku z Kazimierzem Jagiellończykiem, a później pogodził się z Koroną. Tak jakby wzięcie na barki odpowiedzialności za pomyślność Warmii skłaniało do sensownej, propolskiej polityki. To przecież za Luzjańskiego kanonik Mikołaj, zdawałoby się zapatrzony w gwiazdy, popisze się zdolnościami wojskowymi skutecznie broniąc Olsztyna przed Albrechtem.

Biskupi Watzenrode i Luzjański zostali wybrani wbrew woli Króla. Następni obejmują urząd przynajmniej z królewskim przyzwoleniem. Ich polityka nie ma już szansy doprowadzić do rozmycia Zakonu, bo Zakonu Krzyżackiego już nie ma. Przekształcił się w protestanckie państwo świeckie. Byt tylko nominalnie uzależniony od polskiego króla prawem lenna - średniowiecznym i nieadekwatnym do renesansowych stosuneczków. Państwo Pruskie jest samodzielne, zaopatrzone w wyrazistą doktrynę i energiczną propagandę promieniującą w głąb Polski i Litwy. 

Biskup Maurycy Faber będzie starał się odbudować gospodarczą pomyślność Warmii, którą mocno nadwątliły do dziś ukochane przez rewolucjonistów eventy przeprowadzane pod hasłem "rabujta klasztory i mordujta zakonnice". 

Po Maurycym nastanie Jan Dantyszek - ten będzie kontynuował politykę poprzednika, czyli wywalał luteran z Prus Królewskich. Czy była to sensowna działanie, nie wiem. Myślę, że bez praktycznego znaczenia, a nawet na korzyść księcia Albrechta. Taka strategia izolacjonistyczna była zaprzeczeniem łagodnej ekspansji Watzenrodego. To tak jakby w chrześcijańskim uniwersum pomagać heretykowi umacniać ze swojej strony mur strzegący granic jego włości.

Jan Dantyszek - rasowy renesansowy humanista oraz najwybitniejszy przedstawiciel oźralców i opilców - postarał się o rozmontowanie dorobku Watzenrodego w dziedzinie kultury. Dzięki rozpętaniu "afery na babę" pozbawił kanonika historyka Aleksandra Scultetiego środków do życia. Identycznie i prawie tak samo skutecznie będzie próbował postąpić z Mikołajem Kopernikiem. Natomiast do głowy Dantyszkowi nie przyszła myśl, aby utworzyć warmiński uniwersytet. Bo gdyby taki powstał, planowana przez Albrechta protestancka Albertyna nie miałaby praktycznego sensu.

Widzimy więc, jak źle dla interesu Polski skończył się koncept podporządkowania biskupów warmińskich Królowi Polski. I to Królowi, który objął tron u szczytu potęgi swojej rodziny. Zaraz za tym szczytem otwarła się przepaść głęboka jak sam niebyt, więc rzekoma (a niech tam nawet będzie, że prawdziwa) wielkość polityki ostatnich Jagiellonów przepadła w niej z łatwością.

Ciekawe czasy i inspirujące. Proszę posłuchać jak, przepytywani przez panią Dagmarę Siemińską, rozmawiają o XVI wieku panowie Grzegorz Braun i Gabriel Maciejewski. 

 

Tyle kamiuszek, a ja jak zwykle zapraszam na stronę www.coryllus.pl 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka