Księgarnia w średniej wielkości mieście, dawnej siedzibie województwa, na zachodzie Polski. W Zielonej Górze po prostu. Na półkach książki, a w głębi lokalu kawiarnia, czyli połączenie funkcji, które w umyśle każdego aspirującego do ilorazu mieszkańca miasta kojarzy się dobrze, wręcz świetnie i działa jak magnes. W środku mimo lata i ogórków tłumek. Trudno powiedzieć – tłum, ale tłumek jest to z pewnością. Miła pani podaje książki i gotowa jest pomagać każdemu. Jej koleżanka podaje kawę i również przychyliła by wszystkim nieba. Ta druga ma więcej roboty niż ta pierwsza, bo kawa cieszy się tu większym wzięciem niż książki. Dlaczego? Rozglądamy się po półkach. Okładki – nie wiem dlaczego akurat to rzuciło mi się w oczy – pełne są pomarszczonych męskich twarzy, okolonych siwym zarostem. To zdjęcia autorów lub bohaterów tych książek, albo jednych i drugich naraz, bo często autor bywa bohaterem tego co pisze. Wszyscy ci panowie w białych, rozchełstanych koszulach chcą nam powiedzieć coś mądrego, wyjątkowego i bardzo ciekawego. Już pobieżny przegląd tych okładek daje nam niejakie rozeznanie w owej mądrości. Chodzi mianowicie o to, by iść własną drogą, a niebezpieczeństwa rozstąpią się przed nami same. I chodzi także o to, by mieć serce i patrzeć w serce lub coś koło tego. Niestety zdjęcia siwych panów jakoś m nie nie przekonują, a to ze względu na wielkość czcionki na stronach książek, na ilość zdjęć i cenę na końcu, wybitą małym druczkiem, na dole pośrodku strony. Dziękuję, ale nie skorzystam. Większość ludzi myśli podobnie, wolą kawę.
Na półkach po drugiej stronie – poradniki. Wśród nich nieśmiertelne „Siedem nawyków skutecznego działania”, które już 10 lat temu biło rekordy sprzedaży w Empiku. I dziś leży sobie spokojnie na półeczce i czeka na swojego frajera, który wierzy, że po przeczytaniu tej książeczki odniesie natychmiastowy sukces.
No i oczywiście poradniki kobiece i kobieca literatura, która drukowana jest jeszcze większą czcionką niż mądrości siwych guru. Zaczynam się zastanawiać czy tu w ogóle nie ma normalnych książek? Oczywiście, że są. Tyrmand na przykład. Leży sobie gdzieś z boczku i czeka na czytelnika. Jest to kolejne już wydanie Tyrmanda, tym razem zbiór wszystkich, ale to wszystkich opowiadań. Trochę kurzu na tym Tyrmandzie, ale może ktoś go kupi. Kawa schodzi cały czas. Przed księgarnią stoisko z tanią książką. Co za widok. Same gwiazdy. Majewski po 5 złotych, Hołownia po 7, Ktoś tak jeszcze z TVN także po 5, aż miło popatrzeć. Cała ta dęta makulatura z tymi rzekomymi przemyśleniami i przygodami powoli zmierza do kadzi z pulpą, próbując się ratować na wszelkie sposoby. Ratunku jednak nie ma, bo „Ten który nigdy nie omija żadnych okazji” postawił na kogoś innego – na siwych w koszulach i na Tyrmanda, którego trzyma w rezerwie. Gwiazdy TVN muszą iść do śmieci i nie ma na to rady. Przed pulpą jednak czeka je jeszcze czyściec taniej książki. I można się oczywiście pocieszać, że to przecież tylko książka, element promocji programu w TV, nic wielkiego, bez wpływu na apanaże, ale takie pocieszenie jest niestety bardzo nędzne.
Miasto Zielona Góra jest naprawdę ładne i warto tu zajrzeć, a także przespacerować się po deptaku. Tutaj dopiero, na tle tej fantastycznej i dobrej wilhelmińskiej architektury widać jak nędznie wyglądają te emanacje kulturalne na bilbordach, te aspiracje za pomocą których świat sprzedaje kremy, perfumy i jedzenie. I nie sposób nie dostrzec jak bardzo plakaty te podobne są do okładek książek w tym lokalu gdzie podają kawę i można nawdychać się kurzu unoszącego się przy każdym otwarciu drzwi z okładek na półkach. Zajrzyjcie tu kiedyś. W Warszawie nie ma aż takiego kontrastu.
Ja zaś jak codziennie zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl i do księgarni warszawskich: „Tarabuk”, Browarna 6, „Ukryte Miasto” – Noakowskiego 16, w bramie, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni multibook, a także do księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim i do księgarni „Biały Kruk” w Kartuzach przy ul. Dworcowej. No i oczywiście do księgarni inetrnetowej „Książki przy herbacie” i do księgarni Karmelitów przy Działowej 25 w Poznaniu. Przypominam także, że 19 sierpnia jesteśmy z Toyahem gośćmi pod namiotem Solidarnych 2010 w Warszawie. Udało mi się odzyskać z drukarni trochę tych uszkodzonych książek. One są dobre, bo brakuje w nich tylko tych ornamentów roślinnych zdobiących każdy rozdział. Czytać je można bez przeszkód. Pomyślałem więc, że pierwszych czterdziestu czytelników odwiedzających namiot Solidarnych otrzyma ten I tom, z błędem – niczym znaczek pocztowy – za darmo. Zapraszam.
Inne tematy w dziale Polityka