coryllus coryllus
4177
BLOG

O świecie duchowym, który nie jest pustynią

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 62

 Wbrew temu co napisał tu wczoraj jeden z komentatorów, Piotr Zychowicz nie poświęcił Józefowi Retingerowi trzech stron w swojej najnowszej książce „Obłęd 44”. Poświęcił mu zaledwie kilka akapitów, w końcówce rozdziału zatytułowanego „Tajna misja Retingera”. Nie ma w tym rozdziale nic nowego, nic co mogłoby nas zaskoczyć. Ale już sam fakt, że w tak powierzchowny sposób Zychowicz załatwia Retingera jest moim zdaniem znamienny.

Zanim omówię istotne z mojego punktu widzenia fragmenty książki Zychowicza, chciałbym żebyśmy pogadali chwilę o różnych czasopismach i w ogóle o działalności wydawniczej. Jak pamiętamy Józef Retinger wydawał za pieniądze odziedziczone po swoim zmarłym ojcu pismo zatytułowane „Miesięcznik literacki i artystyczny”. Pismo ukazywało się w Krakowie tuż przed I wojną światową. Retinger miał wówczas 23 lata, a drukował takich autorów jak :Andrzej Strug, Maurice Maeterlinck,  Feliks "Manggha" Jasiński, Zofia Wojnarowska, Bolesław Leśmian, Władysław Orkan, Paul Verlaine, Wacław Sieroszewski; Mieczysław Smolarski, Stanisław Pomian, Maria Szpyrkówna i inni.

To jest dość szczególna ekipa, weźmy choćby takiego Smolarskiego, prekursora literatury science fiction na polskim rynku. Ponoć jedną z jego powieści przepisał Huxley i nazwał ją „Nowy, wspaniały świat”. Nawet Pen Club zajmował się tą sprawą, ale Huxley ją zlekceważył i w ogóle nie zwracał uwagi na Smolarskiego. Albo Wacław Sieroszewski, zesłaniec skazany na osiedlenie się na Syberii, a jednocześnie protegowany Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, odbywający na koszt tegoż towarzystwa podróże na daleki wschód, zasłużony badacz kultury Ajnów. Wreszcie Maria Szpyrkówna, pisarka zainteresowana zagadnieniami parapsychologii, która opublikowała, ponoć jednocześnie z „Ilustrowanym Kurierem Codziennym” tekst przepowiedni z Tęgoborza, pochodzący jakoby z roku 1893. Jak pamiętamy tekst ten ukazał się po raz pierwszy 27 marca 1939, długo po tym jak Maria Szpyrkówna pracowała dla miesięcznika wydawanego przez Retingera. No i Andrzej Strug. Przebieg jego kariery najlepiej po prostu skopiować z wikipedii:

 

W latach 1915–1918 pełnił funkcję referenta politycznego w Polskiej Organizacji Wojskowej[3]. W Polsce niepodległej reprezentował PPS-Lewicę. W 1918 roku wziął udział w tworzeniu Rządu Ludowego i został wiceministrem propagandy. W 1920 został członkiem założycielem Wielkiej Loży Narodowej Polskiej[3]W 1928 zasiadł z listy PPS w senacie, a w 1934 stał na czele Ligi Obrony Praw Człowieka i Obywatela[3]. W latach 1924 i 1935 pełnił obowiązki prezesa Związku Zawodowego Literatów Polskich, którego był współzałożycielem.

 

Pismo „Miesięcznik literacki i artystyczny” istniało zaledwie przez rok, ponieważ później Retinger, który ponoć stracił mnóstwo pieniędzy na wydawaniu tego periodyku wyjechał do Londynu na studia ekonomiczne.

Rynek wydawniczy, podobnie jak przyroda nie znosi próżni i miejsce po tak wyśmienitym tytule, musiało zostać przez kogoś zajęte. W latach, przed I wojną światową, wypełnił je miesięcznik „Museion” wydawany przez Ludwika Hieronima Morstina, potem zaś jak to było zapowiedziane w przepowiedni z Tęgoborza, przez świat przetoczyły się kataklizmy. Kiedy zaś wszystko ucichło w miejscach, gdzie wcześniej kwitła kultura, wśród której łanów rozpoznać można było kwiaty tak egzotyczne i piękne jak dwa wymienione periodyki, rozciągała się okrutna pustynia zamieszkała przez dzikich. Dopiero po latach na tych niegościnnych obszarach zaczęły wyrastać pierwsze pędy delikatnych roślin. To taka metafora, gdyby ktoś się jeszcze nie zorientował, chodzi mi w istocie nie o rośliny, ale o wydawnictwa.

I mamy oto początek lat osiemdziesiątych, lat pod wieloma względami przypominających lata wojny, choć nikomu wtedy nie leciały bomby na głowę. I w tych latach właśnie zaczyna w Polsce ukazywać się pismo, które tytułem wprost nawiązuje do starych, dobrych, krakowskich tradycji. Nosi ono tytuł „Pismo literacko-artystyczne”, jest to miesięcznik, a tu macie link do 12 numeru tego miesięcznika, który był sprzedawany nie tak dawno na allergo http://allegro.pl/pismo-literacko-artystyczne-nr-12-z-1984-roku-i3351521024.html

Pierwszym polskim nazwiskiem, które spotykamy studiując spis treści jest nazwisko Jerzego Grundowskiego, to chyba pomyłka i chodzi o znanego swego czasu pisarza nurtu science fiction oraz fantasy Jerzego Grundkowskiego. Tak myślę, choć mogę się oczywiście mylić. Grundkowski otrzymał swego czasu nagrodę pisma „Młody technik” za debiut roku. Nie zdobył jednak takiego uznania i sławy jak Rafał Ziemkiewicz, który również od nagrody „Młodego Technika” zaczynał. Dalej mamy nazwisko Dariusza Tomasz Lebiody, pisarza i krytyka, który w początku lat dziewięćdziesiątych napisał dwie książki, prócz oczywiście innych, jakże ciekawych i licznych, dotyczące papieża Jana Pawła II. Tytuły tych książek to: „Tajemnice życia Karola Wojtyły” i „Tajemnice papieża”. Następny w kolejce jest Mirosław Piotr Jabłoński, autor książek science fiction pochodzący z Krakowa. Potem idzie Rena Marciniak, obecnie właścicielka wydawnictwa „Rea”, która jest jednocześnie redaktor naczelną miesięcznika „4 wymiar”. I tu muszę pochylić głowę i powiedzieć coś ważnego. Ja przez jakiś czas publikowałem w tym miesięczniku i z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że jest to najlepiej płacące wydawnictwo periodyczne na rynku polskim. Free lancerom płacą lepiej niż „Rzeczpospolita”, gdzie zastępcą szefa działu zagranicznego był przez długi czas wspomniany tu na początku Piotr Zychowicz. O ile pamiętam w miesięczniku „4 wymiar” bardzo często piszą o przepowiedni z Tęgoborza i o samej Marii Szpyrkównie. Następne polskie nazwisko na tej szczególnej liście płac „Pisma literacko-artystycznego” to znany wszystkim miłośnikom fantastyki Marek Oramus. I jeszcze Marian Dziwisz z Krakowa, którego nazwisko spotykamy w stopce wydawanego od roku 1998 w mieście stołecznym Krakowie, periodyku „Forum Myśli Wolnej”, które nazywane jest w wikipedii kwartalnikiem racjonalistów. Na sam już koniec wymienię Macieja Parowskiego, gwiazdę polskiej fantastyki lat osiemdziesiątych i Tadeusza Zyska. W „Piśmie literacko-artystycznym” Tadeusz Zysk zajmuje się sprawami nader poważnymi, mianowicie ychingiem, który wtedy – w roku 1984 – pisany był jeszcze inaczej, tak oto - YIJING  Cały zaś artykuł Tadeusza Zyska nosi tytuł Yijing – ku głębi psyche. W tym samym numerze znajduje się także artytkuł Carla Gustava Yunga pod tytułem „Zmagania z nieświadomością” przetłumaczony przez Tadeusza Zyska.

Skąd my znamy to nazwisko? Tadeusz Zysk - nie da się go przecież nie zapamiętać? Czy to nie jest czasem ten pan, który na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy Lebioda odkrywał przez polskim czytelnikiem tajemnice papieża, założył wraz z Tomaszem Szponderem wydawnictwo „Rebis”? Zdaje się, że tak, że chodzi o tę samą osobę. Rebis – dziwne słowo, co ono oznacza? Oto wyjaśnienie, nie mogę Was przecież trzymać w niepewności:

 

Rebis  - złożony symbol w alchemii, przedstawiający unię pierwiastków dualistycznych (przeciwstawnych). Jego elementami są kosmiczne jajosmok oraz androgen â€“ istota obojnacza o dwóch głowach (kobiety i mężczyzny). Najważniejsze jest kosmiczne jajo, oznaczające płodność, zalążek życia i jego esencję. Smok symbolizuje prawdopodobnie potęgę widzialnego świata. Dwugłowe stworzenie na jego grzbiecie trzyma w jednej ręce ekierkę lub kątownicę (symbolika kwadratu), a w drugiej kątomierz, powiązany z symboliką koła. Po męskiej, aktywnej stronie przedstawienia najczęściej występuje Słońce, a po żeńskiej, pasywnej – Księżyc

 

Dwugłowa istota adrogyne? Bardzo ciekawe. Nazwę wydawnictwa raczej zasugerował Tadeusz Zysk, który – co wnioskować możemy po tytułach publikacji w „Piśmie literacko-artystycznym” - jest specjalistą w takich sprawach. Jednak w roku 1993 Pan Zysk porzucił ten dwugłowy „Rebis” i założył własne wydawnictwo pod dużo normalniejszą nazwą „Zysk i s-ka”.

Popatrzmy jeszcze na początki i największe sukcesy „Rebisu” Oto one:

 

Pierwszym tytułem wydanym przez Rebis były Pasożyty umysłu Colina Wilsona. Najpopularniejszą książką wydawnictwa stało się Jedz, módl się, kochaj Elizabeth Gilbert (nakład 110 tysięcy egzemplarzy). Również Czysta anarchia Woody'ego Allena trafiła na listy hitów (nakład 50 tys. egzemplarzy).

Książki wydawnictwa ukazują się w szeregu serii wydawniczych takich jak np.: Biblioteczka człowieka myślącegoBiografie i powieści biograficzneHistoriaLiteratura dziecięca i młodzieżowaMity i legendyNowe Horyzonty, Polska literatura współczesna, Psychologia, Salamandra, Wodnik i inne

Ostatnim hitem Rebisu jest książka Zychowicza zatytułowana „Obłęd 44” . Oto co o tej książce napisał monachijski „Suddeutsche Zeitung”, cytat pochodzi ze strony wydawnictwa „Rebis”:

 

"Piotr Zy­cho­wicz jest jesz­cze dość młody - 33 lata, ale od­wa­gi mu nie bra­ku­je. Pol­ski hi­sto­ryk i dzien­ni­karz opu­bli­ko­wał wła­śnie książ­kę »Obłęd '44«, wy­wo­łu­jąc tym samym falę obu­rze­nia w obo­zie na­ro­do­wo-ka­to­lic­kim"

 

Ja nie wiem czy Zychowicz jest świadom tego iż wywołał oburzenie w obozie narodowo-katolickim. Może się okazać, że on w ogóle o tym nie wie. Choć pewne tropy w jego książce wskazują, że może coś jednak być na rzeczy i on z całą świadomością podjął się zadania, które można by nazwać ostatecznym rozprawieniem się z mitem Powstania.

Tak jak napisałem poświęcił bardzo mało miejsca na wyjaśnienie roli jaką w polityce okołopowstaniowej odegrał Józef Retinger były wydawca „Miesięcznika literackiego i artystycznego”, za to mnóstwo miejsca przeznaczył na kreowanie zdrajców w szeregach dowództwa AK. Wszystko to czyni Piotr Zychowicz dla naszego dobra, byśmy już nigdy nie dali się wciągnąć w jakąś awanturę, szczególnie taką, którą firmują ludzie nieodpowiedzialni, ludzie o instynktach samobójczych poprzetykani zdrajcami. Ponieważ tekst niniejszy zrobił się ciut za długi, na kontynuację wątków dotyczących książki Zychowicza, zapraszam wszystkich na jutro.

CDN.

 

Wspominamy znów Powstanie Warszawskie, zaplanowałem na sierpień wielką wakacyjną promocję. Jak pamiętacie I tom „Baśni jak niedźwiedź” zawiera 63 rozdziały, tyle ile dni, w wersji znanej i akceptowanej przez większość, trwało Powstanie. W sierpniu więc tom I Baśni oraz Audiobook kosztować będą po 25 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. Promocja dotyczy tylko strony www.coryllus.pl Na mieście książki i płyta kosztują tyle co wcześniej, ale tak jak nadmieniłem, promocja trwa tylko miesiąc.

 

Jeśli ktoś poczuł po przeczytaniu powyższego przemożną ochotę zakupienia naszych książek, zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do księgarni www.multibook.pl. Do księgarnihttp://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka