coryllus coryllus
5115
BLOG

Mucha i aksamitka czyli triumf pozorów

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 29

Omawialiśmy wczoraj jedną z najbardziej ponurych i fałszywych figur polskich mediów, byłego dyrektora liceum Bednarska – Jana Wróbla. Pan ów od samego początku swojej kariery zaskakiwał tym, że nosił muszki. Ja znam chyba ze sześć osób, które wpadły na ten sam pomysł, w tym samym czasie co Wróbel, ale kariery podobnej jemu nie zrobiły. Coś jednak łączy tych ludzi i nie chodzi tylko o upodobanie do noszenia muchy. Łączy ich przekonanie, że jak założą muchę to zyskają w oczach obserwatorów i będą mieli bardziej wyrazistą osobowość. Dokładnie tak. Ludzie pozbawieni jednej oryginalnej myśli byli przekonani – w dodatku mieli rację – że jak założą muchę, wszyscy będą uważali, że oni mają wyraziste poglądy. No i są oryginalni przy tym, to jasne. Mamy bowiem w kraju wypracowane standardy oryginalności, które wystrugał nam pracowicie pan Janusz Korwin Mikke, a reszta tylko za nim powtarza. Charakterystyczny był także oczywiście cynizm tych osób, którym nie chciało się ani myśleć, ani pracować, ani nawet przeżywać niczego z właściwą ludziom młodym intensywnością. Oni sądzili, że wystarczy mucha. Do muchy w pakiecie dołączony jest zestaw poglądów, określanych jako konserwatywne.

Zanim przejdę do ich omówienia chciałbym tylko wspomnieć, że pomysł z muchą jest wtórny. Tak naprawdę pierwszą hucpę związaną z modą męską jako wyznacznikiem poglądów wyreżyserował Wojciech Siemion. Nie wiem czy go pamiętacie, bo już nie żyje. Zginął w wypadku samochodowym. Pan Siemion, syna nauczycieli z Krzczonowa pod Lublinem, przez całe życie udawał małorolnego chłopa, który nadludzkim wysiłkiem woli zrobił karierę i został aktorem. Na dowód swojego chłopskiego pochodzenia i tradycyjnych poglądów wiejskich nosił Siemion pod szyją czerwoną aksamitkę. Najpierw ludzie się z tego podśmiewali, ale z czasem zaczęli traktować go z szacunkiem i słuchali jego słów z uwagą. Choć przecież Wojciech Siemion ani na moment nie zmienił treści swoich wypowiedzi, były to takie same płaskie, czerwone agitki, jak w początkach jego kariery. Do końca opowiadał, że kultura polska wszystko zawdzięcza wsi i ludowi, a czasem mówił jeszcze gorsze rzeczy. Wojciech Siemion był komunistą z przekonania, ideowcem, ale nie gardził też przywilejami i pieniędzmi. No i miał aksamitkę, która wywoływała w ludziach refleksje i podziw. Nie każdy bowiem – takie opinie słyszałem – ma taką odwagę, by w dzisiejszym świecie nosić aksamitkę.

Z muchą jest podobnie. Nie każdy ma odwagę nosić muchę, a jeśli już ktoś ją założy trzeba go słuchać z uwagą, bo może ma coś ciekawego do powiedzenia. Posiadacze, albo, że się tak wyrażę nosiciele much, odbierają w biurze centralnego cybernetyka pakiet z poglądami, jednoznacznie konserwatywnymi. Siemion swoje poglądy odebrał w innym okienku i on nawet nie stał przy tych wszystkich konserwatystach z muchami, co nie znaczy, że się czymś w praktyce od nich różnił.

Wczoraj jeden z komentatorów powiedział mi, że on czytał kiedyś Wróbla i podobały mu się jego poglądy. I to jest właśnie clou naszej biedy – poglądy. Poglądy konserwatywne dotyczą wszystkich absolutnie dziedzin aktywności ludzkiej, ale ich nośnik czyli posiadacz muchy zawsze jest tak sprofilowany, żeby w ani jednym punkcie nie potwierdzać ich słuszności. Tak więc kurwiarze opowiadają o zaletach życia domowego, złodzieje o poszanowaniu własności, a kanciarze-zawodowcy o umowach dżentelmeńskich. To musi tak wyglądać, bo misją głosicieli jest odwrócenie uwagi od rzeczy istotnych.

Kiedyś, gdy byliśmy dziećmi wszyscy wiedzieli jaki jest test na rzetelność kolegów z podwórka, co dużo opowiadają i mają zawsze ostatnie słowo. Trzeba było iść do takiego, do domu i powiedzieć – pokaż zabawki. Po demonstracji wszystko było jasne. Pokaż mi swoje zabawki, a powiem ci kim jesteś. Ten zdrowy instynkt przemija z wiekiem i zamiast zabawek ważne są poglądy. Te zaś – jak nadmieniłem – odbiera się w pakietach.

Poglądy Wróbla są niezmiennie konserwatywne, podobnie jest z poglądami Ziemkiewicza i Korwina. To są wszystko szczerzy konserwatyści, co ani na milimetr od swoich poglądów nie odstąpią, no chyba, że na horyzoncie pojawi się jakaś sympatyczna pani gotowa za niedużą cenę odstąpić im coś ze swych wdzięków. Wtedy konserwatyzm się wyłącza i włącza się machismo. Jednym to wychodzi lepiej, a innym gorzej, ale – zwróćcie uwagę – jest to element konieczny, by podkreślić malowniczość osobowości posiadacza muchy.

Wróćmy jednak do poglądów. One są w Polsce szyte na miarę. Zostały skrojone tuż po roku 1989, wtedy powstała ta masa różnych partii, których członkowie od razu zaczęli udawać kogoś im w istocie nie byli. Zboczeńcy konserwatystów, pajace liberałów, durnie myślicieli, złodzieje moralistów. Ludzie zaś, wychowani w siermiędze komunizmu sądzili, że tak po prostu wygląda prawdziwy świat, prawdziwe życie, które przyszło do nas z zachodu i brali w tym cyrku żywy udział. No i biorą do dziś. Stąd oceniają różnych aktywistów sekt wszelakich po poglądach właśnie. A ja to będę głosował na tego, bo on ma podobne poglądy, a ja na tamtego, bo on ma z kolei trochę inne poglądy. Ja zaś nie pójdę głosować, bo nie widzę nikogo, kto miałby poglądy podobne do moich. A jakie ty masz Kaziu poglądy? Konserwatywne. O kurcze, naprawdę?! A gdzie twoja mucha? Żona zabrania mi nosić, bo się boi, że dziewczyny będą na mnie za bardzo lecieć i mruczeć przy tym.

I tak się to kręci....Nie ma na to siły Kochani. To jest nie do zwalczenia. Dowodem zaś na prawdziwość moich słów jest zawrotna kariera Kukiza, który w oczach niektórych już prawie został prezydentem i sojusznikiem Kaczyńskiego w parlamencie. Zaleczony, ciężki alkoholik, muzykant z remizy, człowiek którego kariera rozpoczęła się z łaski ludowego wojska polskiego. Ale to wszystko nic, najważniejsze, że ma on poglądy i poglądy te są słuszne, że trafiają we właściwe struny, że właśnie o taką Polskę trzeba walczyć, taką jaką sobie wymarzył Kukiz.

Cechą charakterystyczną poglądów jest to, że nie są one w ani jednym punkcie kompatybilne z rzeczywistością. Przekonujemy się o tym kiedy zaczynamy robić coś naprawdę, a nie tylko o tym opowiadać. Dotyczy ta prawidłowość nie tylko poglądów, ale także każdej serio prowadzonej działalności. Kiedy zaczynamy coś robić naprawdę to tak, jakbyśmy kupowali sobie za ciężkie pieniądze bardzo dobre zabawki, które potem możemy pokazywać kolegom. Tak więc stary, dziecinny test pozostaje nadal w mocy. Piewcom poglądów, posiadaczom takowych, gawędziarzom rozmaitym co kokietują muszką, aksamitką, krawatem w węzeł oksfordzki zadzierzgniętym, mówię wprost – pokażcie zabawki chłopaki. Pokażcie co tam kisicie w pudłach pod łóżkiem, czy to się nadaje do jakiejkolwiek konfrontacji, czy tylko do śmieci. Czy sami coś zrobiliście, czy może coś wam tam matka z papieru powycinała i teraz chcecie tym szpanować. No już....nie ma co czekać.

Poglądy, nawet te konserwatywne są wynalazkiem ustroju demokratycznego czyli władzy tajnej. W czasie kiedy rządziła władza święta, nie było mowy o czymś tak idiotycznym jak poglądy, każdy zajmował się konkretami, czyli zabawkami. Nie było poglądów, były osoby, które można było popierać albo zwalczać – ręką i gębą – jak powiedział pewien gość. Dziś osoby i zasoby nie mają żadnego znaczenia, bo do jednych nie ma bezpośredniego dostępu, a drugie zostały rozkradzione. Pozostają więc poglądy. A te produkuje się w laboratoriach cybernetycznych. Ktoś powie, że ta interpretacja jest powierzchowna, a są takie poglądy, które zalegają głęboko w sercach i umysłach, niczym pokłady antracytu. Może i są, ale potęga iluzji dociera do nich z łatwością. Jeśli nie wierzycie popatrzcie na pierwszego człowieka, który w widowiskowy sposób zdemaskował cybernetykę. Na hrabiego Jana Potockiego, autora książki „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Jeśli komuś się zdaje, że to jest czcza zabawka, że to są właśnie owe manipulacje treścią, za którą nie kryje się nic, ten myli się głęboko. I właśnie wygłaszając te tezy daje dowód, że dał się złapać na głupstwo, na błystkę, jak jakiś śledź...

O cóż chodzi w tym wyjątkowym i wybitnym dziele? Mamy tam kapitana gwardii walońskiej Alfonsa van Vorden, który przeżywa – we śnie i na jawie – rozmaite przygody. One prowadzą go wprost ku granicy życia i śmierci, albo jak kto woli ku granicom poznania....Trutu tutu pęczek drutu....Lenno Vorden, które ten człowiek odziedziczył po ojcu, położone jest w Ardenach, te zaś szykuje się zająć król Francji i przez ów fakt zmienić się może poważnie sytuacja w całej Europie. Dobrze jest więc przechwycić ten majątek zawczasu. Każdy kto poważnie zajmował się handlem, albo choćby tylko grał w trzy karty wie, że gwarancją sukcesu jest zaaranżowanie całych, czasem bardzo złożonych sytuacji, które w oczach klienta wyglądać mają na przypadkowe. I tak jest również w tej książce. Mamy tam poważną ekipę graczy, którzy przed oczami zdumionego dziedzica kawałka ardeńskiego lasu, odgrywają rozmaite przedstawienia. Alfons najpierw dowiaduje się, że jest potomkiem Gomelezów, starożytnego rodu mauretańskiego wygnanego z Hiszpanii, mówi mu o tym szejk, stręczący dlań dwie dziewczyny, rzekomo ostatnie, żeńskie latorośle tegoż klanu. Hiszpan ma je zapłodnić i tym samym zapewnić ciągłość plemieniu.

Potem przed oczami zdumionego Alfonsa pojawia się stary pustelnik, który opowiada mu historię obłąkanego Paszeko, człowieka, co to nie panował nad swoimi instynktami i poprzez rozwiązłość stracił wszystko, także szacunek ludzki. Z jednej strony mamy więc radość życia i pogańskie rytuały, z drugiej siermięgę chrześcijańskiej pokuty. I trzeba być doprawdy ciężko doświadczonym konserwatywnymi poglądami człowiekiem, albo wielkim admiratorem literatury, by nie dostrzec, że zarówno szejk, jak i pustelnik to jest ciągle ten sam Żyd z Grenady, który chce przejąć zamek Vorden, za pomocą swoich córek, co to je Alfons zapłodnił, jemu zaś samemu pozostawić drogę wyjścia niekłopotliwą i prostą – klasztor. Jeśli zaś będzie się bronił zawsze znajdą się ludzie, którzy powieszą go na starej szubienicy braci Zota oskarżając wcześniej o rozbój albo herezję.

I to jest właśnie cybernetyka, jeśli ktoś by jak raz potrzebował zwięzłej i malowniczej jednocześnie definicji.

 

Na tym kończę na dziś i życzę miłej dyskusji o poglądach poszczególnych kandydatów. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy i na debatę prezydencką w Opolu, która odbędzie się 7 maja, o 18.00, w sali braci Kowalczyków na terenie uniwersytetu.

 

Dołączam jeszcze trailer naszego nowego albumu i extra czołówkę ulubionego filmu Jana Wróbla, który – jak to posiadacz muszki – zupełnie nie ma pojęcia, o czym opowiada to dzieło.

 

https://youtu.be/K9XKiM1xeQo

 

https://www.youtube.com/watch?v=SaGJvwbkeqg

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka