Przeczytałem książkę Ewy Egejskiej "Czarodziejki.com" (Octopus Centre, Wroclaw 2007), która jest znakomicie napisanym reportażem z życia trzech młodziutkich dziewczyn do towarzystwa, które na co dzień pracują w jednej z warszawskich agencji towarzyskich. Książka jest pełna wulgaryzmów i obsceniczności. Czyta się ją jednak znakomicie, gdyż widzimy w niej kawałek prawdy z otaczającej nas rzeczywistości.
Książkę Egejskiej czyta się dobrze. Czytając ją, poznajemy młodziutkie dziewczyny, które z własnej woli trafiły do pracy w burdelu. Doskonale poznajemy je od wewnątrz, a także ich motywacje, które sprawiły, że zdecydowały się pracować jako prostytutki. Poznajemy jednak też klientów tych dziewczyn, którzy tak naprawdę rekrutują się z dość szerokich warstw społecznych.
Przez książkę Egejskiej przelewa się sperma w burdelowym życiu panienek. Klienci wylizują w podnieceniu ich cipki. Jerzy Urban jest zachwycony książką Egejskiej i pisze, że "reprezentuje realizm edukacyjny". Faktem jest jednak, że te dziewczyny same zdecydowały się sprzedawać własne ciało. Uważam, że mają do tego święte prawo i nic nikomu do tego. Gorzej, jeżeli dziewczyna z Ukrainy trafia do domu publicznego w Hamburgu wbrew własnej woli, co już jest przestępstwem i z czym należałoby bezwględnie walczyć.
Dziewczyny, które opisała Egejska, nawet nie są z początku całkiem złe. Decydują się jednak pracować jako prostytuki, gdyż myślą przede wszystkim o łatwo dających się zarobić pieniądzach. Często bywa, że w prawie każdym swoim kliencie widzą jedynie dające wyciągnąć się od niego pieniądze. Nie ze wszystkimi mają prawdziwe orgazmy, często udając i czarując, jak najlepiej tylko umieją. Na tym w końcu polega ich praca.
Do 31 grudnia 2007 pracowałem jako urzędnik. Mogę jednak już śmiało powiedzieć, że jestem bezrobotnym. Aktywnie szukam więc pracy... Mam jednak czas, żeby napisać parę rzeczy, na które wcześniej ciągle mi go brakowało, niestety...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka