Koniec roku i... koniec Leppera, koniec Giertycha...

Wczoraj wprawdzie Trybunał Konstytucyjny podjął decyzję, że nie warto zajmować się wekslami w partii Andrzeja Leppera, ale mi tym bardziej towarzyszy uczucie, że dobrze się stało, iż nie ma już w głównym nurcie polskiej polityki Andrzeja Leppera i Romana Giertycha. To właśnie w mijającym roku wyborcy podjęli mądrą decyzję, że nie chcą widzieć w parlamencie ani szefa Samoobrony, ani przewodniczącego Ligi Polskich Rodzin.

Na Lepperze ciąży wiele zarzutów i podejrzeń. Te najbardziej spektakularne wiążą się z korumpowaniem kandydatów na posłów wekslami i seksualnym wykorzystywaniem pracownic biur poselskich Samoobrony przez jej działaczy. Święty jednak nie jest też Giertych, który jako minister edukacji narodowej polską szkołę chciał przekształcić w zideologizowany obóz karny. Giertych w młodości reaktywował jednak skrajnie nacjonalistyczną i ksenofobiczną Młodzież Wszechpolską, której członkowie wsławili się m.in. "zamawianiem piwa" gestem hitlerowskiego pozdrawiania. To oczywiście żenada, ale... dobrze, ze Giertycha nie ma już w głównym nurcie polskiego życia politycznego, dzięki czemu jego młodzi poplecznicy nie czują się już tak mocni.

Nie jestem zwolennikiem PO i Donalda Tuska, ale dla mnie obecna ekipa rządowa stanowi mniejsze zło i wiem, że za obecnie sprawujących władzę nie będę musiał wstydzić się poza granicami mojego kraju. Nie muszę jednak zgadzać sie z premierem Tuskiem i jego ministrami. Mogę mieć zupełnie inne wyobrażenie o przyszłości Polski, niż ma je Platforma Obywatelska. Jestem bowiem człowiekiem liberalnej lewicy i nie ukrywam, że nie podobają mi się wszelkie narzucania konserwatywnej aksjologii. W Nowym Roku życzę jednak premierowi Tuskowi wszystkiego dobrego! Był to o tyle dobry rok, o ile... nie ma już Leppera i Giertycha. Zobaczymy, co będzie dalej...