Męczy mnie ta żałoba narodowa. Nie lubię obłudy, nie lubię okazywać smutku na komendę. Nie ukrywam, na wieść o wypadku pod Smoleńskiem pomyślałam przede wszystkim chłodno, jak to wpłynie na sytuację polityczną. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że zginęli ludzie. Zrobiło to na mnie większe wrażenie niż śmierć setek anonimowych ofiar trzęsienia ziemi w Chinach, bo część pasażerów Tupolewa nie była dla mnie zupełnie nieznana. Potrafię jednak odróżnić celebrytów od mojej rodziny czy bliskich znajomych. I pod tym względem wydaję się należeć do mniejszości społeczeństwa.
Irytuje mnie odmiana słowa "tragedia" przez wszystkie przypadki. Owszem, stała się tragedia - tylko nie moja i nie Twoja. To tragedia Marty Kaczyńskiej, która straciła oboje rodziców i wszystkich innych osób, które były blisko z ofiarami tragedii. I TYLKO ich. Nie Twoja, bo nawet tych ofiar nie znałeś osobiście.
Mówisz do kamery, że stało się coś strasznego, że przeżyłeś wstrząs? Przez kilka godzin czekasz w kolejce, żeby "złożyć hołd" parze prezydenckiej? Zmieniłeś swój awatar na fejsbuku na czarną wstążkę i wstąpiłeś do grupy "Tak dla Kaczyńskich na Wawelu!!!"? I twierdzisz, że przeżywasz tragedię...
A tak naprawdę czujesz potrzebę udziału w wielkim wydarzeniu. Wiesz, że ludzie na ulicy wiedzą, że ty wiesz. I patrzą, jak zareagujesz. Więc mówisz frazesy i nawet nie próbujesz poznać swoich uczuć. "Przeżywasz tragedię", a przecież apetyt Ci dopisuje, chodzisz w czerni albo z flagą w klapie, a przecież się śmiejesz. Nie przywłaszczaj tego słowa, które należy do rodzin i przyjaciół ofiar. Jeśli to jest dla Ciebie tragedia, nie starczy Ci słów, jeśli kiedykolwiek spotka Cię coś złego.
Jestem osobą, która zapija wódkę sokiem do ogórków :) P.S. usuwam komentarze trolli, a obraźliwe zgłaszam. Nie bawi mnie wzajemne obrzucanie się błotem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka