"Partia lewicowa powinna domagać się tego, żeby Polacy dłużej pracowali. Jeśli będziemy pracować tak krótko jak teraz toi zbankrutujemy jak Grecja" Monika Olejnik w TVN 24
Nie mam w zwyczaju mówić o kimś, na podstawie uzyskanego wykształcenia, ale tutaj widać, że nie jest to nikt związany choć trochę z ekonomią i rynkiem pracy, a ktoś „z poza” - tu, dziennikarka. Przy okazji swoja wypowiedzią, Pani Monika dała kolejny dowód „lewicowości” SLD i organizacji do partii przywierających. Rzecz jasna, co by nie było wątpliwości, „lewicowość” fikcyjną i będącą nią tylko z nazwy.
Bo czy rzeczywiście, wydłużony czas pracy przyniesie nam same korzyści? Sprawdźmy pokrótce i dość pobieżnie – w końcu ani miejsce, ani czas na rozwlekłe analizy, które ostatecznie mogą i tak się rozminąć zupełnie z rzeczywistością – tu ukłon w stronę zwolenników PKB, które jest nci nie warte. Jednak do rzeczy.
Dłuższy czas pracy, to przede wszystkim likwidacja części etatów. Albo przynajmniej redukcja części z nich. W końcu jeżeli pracownik w pracy zostanie dłużej, to przecież sam zrobi więcej, a jeżeli nie jest to pracownik fizyczny (np. taki co rowy kopie, czy kopie węgiel), to przecież zrobi część pracy innego pracownika – a więc po co nam dwóch dublujących się pracowników? I tak oto, pracodawca chcący ciąć koszty – przypominam, pracownik pracując dłużej, będzie musiał otrzymać większe wynagrodzenie – zacznie bliżej i uważniej przyglądać się pracy swoich podwładnych i jej sensowności. Dzięki temu właśnie, powiększy nam się rynek bezrobotnych i wypłacanych świadczeń. Czemu? Przecież prawo do zasiłków itd. otrzymuje się dopiero po zwolnieniu z pracy i przepracowaniu pewnego okresu. A właśnie takich, już będących jakiś czas zatrudnionych, będzie się zwalniać.
W wielu miejscach, może to równocześnie bardzo mało dać/zmienić – w końcu co za różnica z tego tytułu wychodzi pracodawcy, który zatrudnia na umowę o zlecenie za pośrednictwem agencji? Żadna. W końcu każda agencja ma masę studentów i nie tylko, którzy będą pracować ile będzie trzeba, bez względu na wszystko – w końcu tu nie ma normowanego czasu pracy.
A jak już o czasie pracy mowa – wydłużając tydzień pracy, skraca się czas na wypoczynek dla pracownika. W konsekwencji, pracownik może być pracownikiem jeszcze bardziej praca znużonym. A dla zawodów mocno stresujących i wymagających najwyższej czujności (kierowcy, maszyniści, ratownicy, lekarze), odpowiedni czas na wypoczynek, jest niezbędny.
Tak więc czy rzeczywiście „lewica” powinna dążyć do wydłużenia czasu pracy? Nie. Nie powinna – chociażby z moralnych względów bezpieczeństwa i poczucia, że jest się partią pro-społeczną. Czyli partią, myślącą o ludziach, czego w SLD ciężko uraczyć.