Wojtek Wojtek
42
BLOG

stymulacja produktywności gminy

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 1

Wynagrodzenie uzyskuje się tylko za produkt sprzedany.

Ta prawda znana jest każdemu przedsiębiorcy, który w ramach własnej działalności gospodarczej świadczy swoją pracę.

Weźmy na przykład gospodarstwo rolne. Rolnik jest posiadaczem areału, na którym mogą rosnąć rośliny, których plon jest poszukiwany na rynku. To jest zrozumiałe. Ale najpierw trzeba kupić odpowiednią ilość paliwa i dokonać zabiegów z uprawą polową. Trzeba przeciągnąć pług skiba za skibą, trzeba wyrównać zaorane "w sztorc" pole. 

Tak przygotowana powierzchnia wymaga obsiania. Trzeba zakupić odpowiednią ilość nasion lub sadzonej, trzeba to umieścić na polu i nie można czekać z zakasanymi rękoma. Ktoś musi przeprowadzić wykonanie zabiegów pielęgnacyjnych. Każdego dnia należy wyrywać chwasty pojawiające się na plantacji.

To jeszcze nie koniec. Z chwilą, gdy rośliny uzyskają dojrzałość technologiczną, trzeba je po prostu zebrać. Trzeba oczyścić plony ze zbędnych części, posegregować i oddać do punktu skupu.

Kolejnym etapem jest odczekanie, aż na rachunek gospodarza spłynie wynagrodzenie za jego pracę. Tyle tylko, że od rozpoczęcia prac polowych minął rok... Czy posłowie opozycji rozumieją, co znaczy pracować rok bez wynagrodzenia i dopiero po sprzedaży płodów uzyskać wynagrodzenie za pracę ?

A wcześniej trzeba zapłacić podatki, niezbędne ubezpieczenia i pokryć koszt wykonania prac pielęgnacyjnych...


Nieco inaczej wygląda praca w sklepie. Właściciel musi na czas przewidzieć potrzeby klientów i kpić towar. Owszem, czasem odbiera się towar z odroczonym terminem płatności. Ale - jeżeli towar stoi na półkach a termin zapłaty jest coraz bliżej - to sprzedawca tym nie martwi się, Pracownik czeka na wypłatę podobnie, jak i ten kto dostarczył towar do sklepu. Trzeba opłacić czynsze, zusy, podatki... a jak będą zaległości, komornik wyniesie ze sklepu co tylko uda się mu spieniężyć i wcale nie dba o uzyskanie właściwej ceny...


A jak wygląda praca w zakładzie produkcyjnym ?

Pół biedy, jeżeli mamy  do czynienia z produktem, który już posiada certyfikat. Inaczej, kiedy jest to produkt prototypowy - bo i tak się zdarza. Nowe rozwiązania, nowe mody, nowe rozwiązania podzespołów. Pracownicy to wszystko montują do kupy i co miesiąc trzeba odprowadzić stosowne podatki z uwagi na prowadzoną działalność produkcyjną.

Pensje - to zmora przedsiębiorcy. Ile jeszcze trzeba zapłacić za surowce, z zobowiązania podatkowe - a pieniądze za produkt wydany hurtownikom jeszcze nie zeszły... Czy nadal kontynuować produkcję tego wyrobu, czy przejść na inny asortyment - to trudno jest rozstrzygnąć a za błędy płaci się...


Stymulacja obrotu gospodarczego może być prowadzona na szczeblu gminy. Gmina najlepiej wie, co jest produkowane na jej terenie i jakie ilości są tu społecznie potrzebne. Gdyby tak gmina zechciała chociaż częściowo partycypować w obrocie społeczno gospodarczym na terenie gminy - wtedy można by wprowadzić własną, lokalną walutę gminną.

Myślę tu o zobowiązaniach przedsiębiorców na terenie gminy na rzecz tej gminy. Gdyby gmina zechciała przyjąć "w naturze" zobowiązanie na rzecz gminy - wtedy przedsiębiorca nie byłby w zwłoce a gmina dysponowałaby produktem, ktory może przekazać w ramach udzielonej pomocy...

Nie jest to system bankowy, chociaż działa podobnie. Ale trzeba podejmować decyzje...

Produkt społecznie potrzebny zawsze znajdzie nabywcę, więc można mówić o wzajemnej wymianie - lokalnej waluty gminnej i pieniądza państwowego. Tu różnica kursu wymiany byłaby zyskiem nadzwyczajnym gminy. A społeczność gminna mogłaby w tym trudnym okresie za wytwarzany produkt na swoim terenie uzyskać deficytowe dobro sprowadzone z terenu innej gminy -  i to być może w korzystnej relacji przeliczeniowej...


Spróbujmy, do odważnych świat należy...






Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka