Proszę zwrócić uwagę na ułożenie członów poszczególnych podzespołów Tupolewa, który siadł na płycie lotniska w wyniku awaryjnego lądowania.
Z opisów wynika, że samolot o masie ok. 90 ton opadał lotem ślizgowym a piloci nie mieli bezpośredniej widoczności lotniska – ani optycznej ani za pośrednictwem urządzeń pokładowych. Szczątki samolotu zdecydowanie nie rozprysnęły się, chociaż samolot uderzył w płytę lotniska.
Tupolew z polskimi pasażerami nie miał tyle szczęścia, o ile wcześniej uznano, że był błędnie prowadzony przez pilotów, to teraz mówi się o wadliwym naprowadzaniu samolotu na pas. I nawet, kiedy samolot „ślizgał się” po koronach drzew, w bardzo ciekawy sposób poszczególne części „jakby rozbiegły się” po okolicy lądowania.
Poza tym w polskim TU-154... kadłub nikomu nie służył za ochronę życia. Ten „dagestański” był samolotem rejsowym, ten „polski” – samolotem na służbie wojskowej...
Zastanawiam się, dlaczego, mimo miękkiego podłoża, rozprysnął się niczym szklanka na betonie, kiedy ten „dagestański” – mimo betonu płyty lotniska – w jakiś sposób jedynie nie wytrzymał w elementach konstrukcji...
223 940, 06.12.2010, 16.10
Komentarze