doku doku
325
BLOG

Ograniczenie praw wyborczych

doku doku Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Wszyscy pewnie rozumieją, że w demokracji obowiązuje wolność wyborów czyli równość praw wyborczych. Jak niektórzy z was rozumieją, przynajmniej ci co mnie znają i czytają, że zarówno z Wolności, jak i z Równości można wyprowadzić wszystkie prawa. Wolność oznacza, że każdemu wolno wybierać i być wybieranym, czyli każdemu wolno uczestniczyć w sprawowaniu władzy. Równość oznacza, że każdy głos waży tyle samo i każdy może kandydować. Ale jak każde prawo, także prawa wyborcze mają ograniczenia. Nie będę mówić o wszystkich ograniczeniach (np. o wieku dojrzałości do bycia podmiotem prawa: 18 lat do głosowania, 21 na posła, 30 lat na senatora), skupię się w tej notce na jednym ograniczeniu, bo jak każda moja notka, także i ta jest jedną propozycją programową naszej partii.

Prawa wyborcze mają naturalne ograniczenie wynikające z wolności i równości - podmiotem tych praw są wszyscy obywatele (mający zdolność podmiotową). Oznacza to, że prawa wyborcze mają charakter powszechny (krajowy lub lokalny) i nie dotyczą małych organizacji, np. stowarzyszeń czy instytucji. Każde stowarzyszenie (instytucja) ma swój własny statut (regulamin), który określa prawa wyborcze członków (np. zarządu). Oczywiście musi to być zgodne z powszechnym prawem (np. o stowarzyszeniach), ale to już inna kwestia. Jeżeli w stowarzyszeniu odbywają się jakieś wybory, np. wybór prezesa spośród wybranych członków zarządu, to jest to już kwestia czysto organizacyjna i techniczna - wybory prezesa nie są zgodne z zasadami wolnych wyborów powszechnych.

Naturalna ociężałość i bezwładność myślenia skutkuje często tym, że kopiujemy (zwykle słusznie) wzorce, które niekoniecznie pasują. W tym punkcie naszego programu chcę zwrócić uwagę na zasady głosowania w parlamencie. Lenistwo umysłowe przyzwyczaiło nas do myślenia o głosowaniu w parlamencie w taki sposób, jak myślimy o głosowaniu do parlamentu, które jest głosowaniem powszechnym, więc musi być wolne i równe. Ale co się okaże, kiedy pozwolimy sobie na uruchomienie myślenia w tej kwestii. Czy zasady głosowania w parlamencie nie powinny być inne? I nagle olśnienie! Są inne. Przecież każdy wie, że wybory nie są tajne. Parlamentarzyści głosują imiennie. To jest wystarczający dowód na to, że wybory w parlamencie nie są wolne. A to znaczy, że nie ma uzasadnienia, aby stosować w parlamencie jakiekolwiek zasady wyborów powszechnych. Trzeba te zasady przemyśleć i racjonalnie ułożyć, żeby parlament dobrze funkcjonował.

Pierwsze pytanie, które się narzuca od razu jest najważniejsze - czy każdy parlamentarzysta powinien mieć (równe) prawo głosu w głosowaniach, np. czy każdy poseł w Sejmie powinien głosować? Odpowiedź znów jest oczywista: to zależy. Jeśli głosowanie dotyczy wyników pracy komisji sejmowej, to głosują tylko członkowie komisji. Najprostsze wniosek, jaki się narzuca, to wątpliwość: jest sens poddawać jeszcze raz pod głosowanie całego Sejmu wszystkich decyzji komisji? Wiemy jak jest, to nie ma sensu i nie wszystko, co robi komisja, podlega głosowaniu przez Sejm.

Mamy więc już jasność, że posłów nie dotyczy prawo wyborcze, że wybory w Sejmie nie są demokratyczne, wolne ani równe. Wybory w Sejmie są racjonalne... ale nie w każdej kwestii. Wciąż jeszcze mamy wady wynikające z lenistwa umysłowego - wciąż mamy zbyt wiele zasad skopiowanych z wyborów powszechnych. Udowodnię tutaj, że prawo każdego posła do głosowania w Sejmie jest prawem głupim i sformułuję punkt naszego programu racjonalnego - oto on:

Zasada Kompetentnego Zainteresowania

Zasada ta oznacza, że nie każdy poseł powinien mieć prawo głosowaniu każdej ustawy. Ustawy powinny się dzielić na dwa rodzaje - ustawy powszechne i ustawy specyficzne. Ustawy specyficzne poprzedzałaby procedura ustalająca prawo posła do głosowania. Przykładem takiej ustawy jest ustawa o prawach lokalnych społeczności do wyłącznego użytkowania swoich lokalnych stref połowowych (wewnątrz wyłącznej strefy ekonomicznej państwa). Takiej ustawy nie powinni głosować posłowie z okręgów wyborczych położonych w głębi interioru. To był przykład niekontrowersyjny. Przykładem kontrowersyjnym jest prawo do magazynowania ludzkich zarodków (np. minimalny i maksymalny czas utrzymywania ich przy "życiu", maksymalny wiek zarodka, maksymalna liczba zarodków od jednej pary itd.) - w tym przypadku jest oczywiste, że tylko lekarze mają prawo decydować, ale jak to przełożyć na procedurę głosowania przez Sejm? Głosować powinni tylko posłowie, którzy wylegitymują się jakimś dokumentem jakiegoś stowarzyszenia lekarzy ze swojego okręgu - taki poseł musi zagłosować zgodnie z ich rekomendacją.

Niektóre prawa dotyczące ochrony przyrody powinny być głosowane tylko przez posłów z okręgów zainteresowanych tematem, np. tylko tych, którzy mają Parki Narodowe (albo odwrotnie) i muszą być te głosy zgodne z ekspertyzami biologów, aby były zaliczone jako ważne. Podobnie niektóre regulacje dotyczące ochrony przed lawinami czy innymi katastrofami ograniczonymi - głosują tylko okręgi zagrożone... ale to ograniczenie znika, gdy ustawa może znacząco zwiększyć wydatki z budżetu państwa - wtedy powinni głosować wszyscy posłowie, ale głos posła z okręgu zagrożonego powinien ważyć tyle co dwa głosy posła niezainteresowanego.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka