dorola dorola
479
BLOG

Państwo to ja!

dorola dorola Polityka Obserwuj notkę 11

 

Państwo to ja! Nie, nie zwariowałam a w dalszej części tekstu nie będę namawiać, żeby zwracano się do mnie „królu- słońce” ( oczywiście, jeśli ktoś ma ochotę….).
Niemniej, zwrot „państwo to ja” rozumiem bardzo dosłownie i jak najbardziej wprost. Zwyczajnie, nasze państwo, kraj, w którym żyjemy, to ja. Ja, oraz Pan, Pani, Pani też, proszę nie oglądać się za siebie, do Pani mówię!
Mało tego- nasze państwo to nie tylko ja i ta Pani, ale jeszcze para zadbanych 30-latków w merolu, nówka sztuka, nieśmigana, z uroczym przedszkolakiem na tylnym siedzeniu, to również pediatryczna tego przedszkolaka, ich pomoc domowa, pani z warzywniaka u której kupują różne kiwi i papaje, ale też bezdomny w kartonowej pościeli, którego mijają w drodze do swojej doskonale płatnej pracy.
Czemu piszę te pozornie- tylko pozornie oczywiste rzeczy, trwoniąc swój czas i talent?
To proste- rozgorzała ostatnio dyskusja: co ciąć w państwowym budżecie, jakich wydatków można uniknąć, gdzie zaś ciąć nie wolno i właściwie czyje są pieniądze odkładane na emerytury.
Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że Państwo, nasze państwo kochane, to nie żadna ja, albo jakaś tam salowa, co nie odłoży, Państwo to panisko pełną gębą, jeździ po drogach, płaci na trzeci filar i sobie życzy, albo nie życzy, bo jest najważniejsze.
Jak kto tylko piśnie nieśmiało, że emeryt, że ubezpieczenie ze wspólnej kasy, że budżetówka, Państwo natychmiast wyzwie od bolszewika, poniekąd słusznie przewidując, że w kraju tak przez komunę doświadczonym, bolszewikiem można zamknąć wszelką dyskusję.
 
Tymczasem, dwie zasadnicze sprawy umykają uwadze mediów, polityków i komentatorów- po pierwsze- jakim cudem, w kraju który podnosi się po latach zapaści, gospodarka ma funkcjonować lepiej, lub choćby tak samo dobrze jak w krajach znacznie od nas zamożniejszych, z historią kapitału znacznie  dłuższą niż te nasze nędzne 20 lat- a co za tym idzie, jakim cudem nasz system emerytalny, użebrany na poczet emerytów od lat 90-tych, aż do teraz ze wspólnych funduszy- bo u licha, jak inaczej! Ma być porównywalny z systemami emerytalnymi bogatszej Europy?
I druga sprawa- dlaczego pewna część państwa- społeczności- ma wiecznie płacić za nasze wspólne opóźnienia, mało, płacić- płacić i tłumaczyć się z tego, że żyje, jako nierentowna, niedochodowa i generalnie na łasce bogatych wujów, czyli lepszej części Państwa.
Nie wiem, doprawdy nie wiem i stawiam pytanie- czemu zadowolony z życia emeryt ( salowa, pracownik socjalny, niepełnosprawny umysłowo) nie jest na liście priorytetów, nie tak bardzo, jak zadowolony kierowca, zadowolony pracownik banku, a już zwłaszcza, prezes któregoś z trzecich filarów, który to zanim zarobi, uprzedzając o ryzyku, potrąci stosowną prowizję?
Może to zabawne, ale akurat ja bym się świetnie obyła bez banku, który każe mi płacić za każdą najdurniejszą operację na karcie, za to trudno mi było ogarnąć się w szpitalu bez pomocnej salowej…..
Ok., dość populizmu, potrzebuję banku i potrzebuję salowej, mało tego, jako współobywatel państwa potrzebuję nawet bezdomnego, który jakby co- ma się gdzie wyleczyć i schronić w mrozy. Czemu? Bo może mi się zdazyć, że po latach prosperity, trafiona jakimś kataklizmem, chorobą czy nieszczęściem stracę dobytek i będę potrzebować pomocy.
Potrzebuję więc jakiejś podstawowej solidarności społecznej, zasady, wedle której obywatel nie jest gorszej kategorii tylko dlatego, że przez 40 lat uczył klasy 1-3 w peerelowskiej szkole.
Mówiąc szerzej- potrzebuje, te 20 lat po obaleniu komuny, pierwszym zachłyśnięciu się „Zachodem” na własnym podwórku- zdefiniowania, kim chcemy być jako Państwo i co właściwie ma dla nas znaczyć. Co i dlaczego? Jak to ma się przekładać na rozwiązania systemowe, w tym- finansowe?
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że z próżnego Salomon, itede, niemniej, balcerowiczowskie pouczanie nie jest objawieniem świętego ducha, a jedynie spojrzeniem na sprawę pod jednym- możliwym z wielu- kątem. Ekonomiści to nie wcielenie prawd objawionych, a wynajęci i opłacani fachowcy, którzy bronią tego, w czym im samym wygodnie.
Nawet nie mówię, że wszyscy maja krwiożercze, kapitalistyczne intencje ;). Po prostu po latach komuny spojrzenie inne niż liberalne gospodarczo wydaje się irracjonalne. Niesłusznie i najwyższy czas ochłonąć.
 
PS. Chciałam zauważyć, że w tekście nie odnoszę się do konkretnych rozwiązań obecnego rządu, bo świadomie zrobiła sobie odwyk, nie śledzę, nie analizuję.
Piszę wyłącznie o opiniach i reakcjach, jakie rządowe pomysły wzbudzają w komentatorach.
 
dorola
O mnie dorola

włażę między wrony, ale nie kraczę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka