Platforma Obywateli Stachanowców

„Rząd Tuska szykuje bombę legislacyjną" Taki tytuł nadał „Dziennik" swojemu dzisiejszemu doniesieniu o planowanej próbie bicia stachanowskiego rekordu pisania ustaw na czas. Poprzeczka postawiona jest raczej wysoko, bo ponoć miłościwie nam panujący chcą przepchnąć w okrągłym dziesiątym miesiącu roku aż 120 głęboko mądrych praw.

Biorąc nawet pod uwagę że październik szczęśliwie nie jest lutym i ma aż 31 dni, daje to i tak niebanalną średnią 3,903 ustawy dziennie, toteż wyczyn ten (choć daleki jest od 1475% normy Aleksieja Stachanowa) mimo wszystko jest na tyle wyśrubowany, że pomocny może być jednak jakiś mały cud.

Dobrze byłoby również, by przełamawszy swą niechęć do kościoła, kibicujący swoim parlamentarzystom młodzi i dynamiczni wyborcy PO zanucili sobie wzorem moherowych babć: „Wiarą ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój".
Przyda się na pewno. Zwłaszcza, że w korzeniu umysłu elity nasz intelektualne wprawę powinny mieć znaczną. Przy odrobinie zaangażowania musi znów pójść jak z nut.

Ta „rewolucja październikowa" i „bomba legislacyjna" w jednym jest długo oczekiwanym preludium do niesamowitych reform państwa i aż serce rośnie, gdy słyszy się te dziwy. Czy można bowiem się nie radować wiedząc, że 80 ze 120 planowanych ustaw przygotowała komisja „Przyjazne Państwo" Janusza Palikota?

Pojawiają się wprawdzie pewne wątpliwości, czy pozostałe 40 ustaw będzie równie doskonałych, bo ponoć pracował nad nimi cały rząd, a to w naturalny sposób musi rozmywać zasługi poszczególnych stachanowców i gloria chwały nie będzie mogła skumulować się na konkretnym zuchu jak w przypadku trzystuprocentowego przekraczacza normy Palikota, to jednak nie traćmy nadziei. W końcu rządowi patronuje sam premier milionów Polaków Donald Tusk.

Przeszkodą w realizacji tego ambitnego planu może być jak zawsze zawistny Prezydent. Ten, od czasu próby bicia rekordu Guinnessa w długości składania obietnic na czas uskutecznianej przez Tuska podczas exposé, nie ustaje w wysiłkach zmierzających do zdyskredytowania ambitnego liberała z Gdańska.

Długo by wymieniać podłości Kaczora, więc spuśćmy zasłonę milczenia nad tym tematem. Szczęśliwie bowiem rząd przygotowany jest również na tę ewentualność.

Jak bowiem dowiadujemy się z lektury „Dziennika", Platforma planuje zagrywkę, którą informatycy nazywają Denial of Service i liczy, że spowoduje ona u prezydenta tak zwany buffer overflow.
Skutkiem tego przynajmniej część ustaw ma szansę uniknąć weta. Widać więc, że plan jest nie tylko ambitny, ale też perfidny. Wszystko jednak dla dobra Polski, więc spoko-luz.

Jedno tylko może martwić. Co będzie jeżeli rząd się rozpędzi i na kolejne 365 dni rządzenia wymyśli bicie nowego rekordu? Na przykład 730 laptopów dla gimnazjalistów na 730 dni rządzenia? Albo 17520 śniadań dla przedszkolaków na 17520 rządzenia dób?

Czy aby nie będzie wtedy tak, że tylko farmakologiczna kastracja zdoła powstrzymać ten rozpędzonej machiny rządowej cud?