Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo
642
BLOG

Jan Pospieszalski - Koniec fiesty

Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo Polityka Obserwuj notkę 0

 

Koniec fiesty - niezalezna.pl(foto. Zbyszek Kaczmarek)
La fiesta ha terminado – zabawa skończona. Orkiestra przestała grać, muzykanci spakowali instrumenty i gdzieś zniknęli. Jeszcze niektórzy nie mogą wyhamować i choć zachrypnięci, próbują nadal podtrzymać euforyczny ton. Przecież fajnie jest, bo fajnie było i fajnie powinno być zawsze.

Mamy piękne stadiony, mamy autostradę z Warszawy na zachód, a jak premier jechał nią do Łodzi i jak go filmowali z helikoptera, to tak ładnie wyglądało. Czytaliśmy w gazecie, że Polska super wypadła w oczach świata. Europejscy kibice nie mogli się nas nachwalić. A w ogóle to zaczynają się urlopy, pakowanie walizek i w nogi. Znów będzie fajnie, bo można pogrillować, na kilka tygodni odwlec powrót do rzeczywistości, zapomnieć o kredytach, rachunkach, zaległościach, przecież komornik nie wali do drzwi. Kto się nie cieszy, to moher.



Balonik i miodek

Słucham podobnych tekstów i przed oczami mam

scenę

z „Kubusia Puchatka”. Było tak. Puchatek przypomniał sobie, że właśnie dzisiaj Kłapouchy obchodzi urodziny. Misiowi zrobiło się smutno, bo nie miał prezentu. Ale przecież jest miodek, Kubuś złapał oburącz pękate naczynie i dalej w drogę przez las. Prosiaczek też postanowił odwiedzić Kłapouchego, ale jedyną rzeczą, która mogła uchodzić za prezent, był dmuchany balonik. Gdy Prosiaczek ściskając balonik, przemierzał las, Kubuś na swoim szlaku postanowił odpocząć. Zmęczenie i głód często idą w parze, więc zanim się spostrzegł, już wylizywał dno baryłeczki. W tym samym czasie Prosiaczek biegł co tchu i tak niefortunnie zahaczył nogą o króliczą norkę, że zrobiło się wielkie BUM! Mimo że z pięknego czerwonego balonika została mokra szmatka, nieco speszony dał ją Kłapouchemu.



Wkrótce dotarł i Puchatek, wręczając pustą baryłkę po miodzie. Składając życzenia, wytłumaczył praktyczną stronę prezentu – można do niej wkładać i przechowywać różne rzeczy – choćby to coś od Prosiaczka. Kłapouchy to, co kiedyś było balonikiem, złapał ochoczo w pysk, po czym wkładał i wyjmował, wkładał i wyjmował – szczęśliwy jak nigdy w życiu.



(U)skok cywilizacyjny

Euro miało być naszą szansą na skok cywilizacyjny. Przy wsparciu środków europejskich zakładano szybką modernizację sieci dróg, budowę stadionów, rozwój infrastruktury kolejowej. Organizacja turnieju wraz z Ukrainą była okazją, by wzmocnić wzajemne relacje. Elementarnym warunkiem był plan budowy

nowoczesnego

przejścia granicznego, do którego dałoby się wygodnie dojechać z Warszawy i połączonego z europejską siecią drogową przez dokończenie autostrady A4. Obiecano usprawnienie połączeń drogowych z miastami, w których rozgrywano mecze, ale także strategiczne odcinki północ – południe: S3 Szczecin– Jelenia Góra, S5 Poznań –Wrocław oraz jedyną polską autostradę o przebiegu południkowym – A1. Deklarowano jej budowę na odcinku Stryków – Pyrzowice i dalej do przejścia granicznego z Czechami. Niezależnie od piłkarskiego święta, zaplanowana była budowa drogi szybkiego ruchu S19, czyli najdalej na wschód położonej magistrali – biegnącej wzdłuż wschodnich granic Unii Europejskiej, łączącej kraje nadbałtyckie ze Słowacją, Węgrami, Rumunią, Bułgarią i dalej aż do Turcji. Lata zaniechań budowy dróg na trasie północ – południe przy mimo wszystko konsekwentnej realizacji autostrad z zachodu na wschód (A2 i A4) uprzywilejowuje tranzyt Niemcy – Rosja, pozostawiając olbrzymie obszary kraju w infrastrukturalnej zapaści. Właśnie droga S19 z Kuźnicy Białostockiej przez Białystok, Międzyrzec Podlaski, Lubartów, Lublin, Stalową Wolę, Rzeszów do Barwinka mogłaby być nie tylko nerwem transportowym dla ściany wschodniej, ale miała też szansę odgrywać ważną międzynarodową rolę. Jej polityczne znaczenie potwierdzono w Deklaracji Łańcuckiej w 2006 r., przy udziale śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ministrów transportu Litwy, Węgier, Słowacji



Prezenty à la PO

Dziś wiadomo, że wszystkich tych dróg nie zrobiono. Budowy wielu z nich zaniechano lub odsunięto na odległe lata.



Swoisty rekord to właśnie S19, której realizację przesunięto na rok 2030. Ta decyzja o jedno pokolenie odsuwa możliwości rozwoju ściany wschodniej. Jak widać, dla obecnego aparatu władzy współpraca z Litwą, Słowacją czy Węgrami jest wręcz niepożądana. Co innego tranzyt Wschód – Zachód. Wielka narodowa przebudowa utknęła gdzieś w błocie, a skupienie uwagi opinii publicznej na dokończeniu słynnego odcinka C na autostradzie A2 przypominało akcje propagandowe związane z walką ze stonką lub wodowaniem „Sołdka”.



Kto by się przejmował, że to zaledwie cząstka tego, co buńczucznie deklarowano. Przed laty podobne inwestycje infrastrukturalne w Hiszpanii, przy zaangażowaniu środków unijnych, dały możność rozwoju rodzimym firmom. Dzięki temu hiszpańskie przedsiębiorstwa budowlane stworzyły kapitał kompetencyjny i ekonomiczny.



W Polsce boom inwestycji drogowych obsługują firmy zagraniczne, choć przez łańcuszek pośredników faktycznie budują je polscy przedsiębiorcy, a wielu z nich doprowadzono do bankructwa.



Dochody z reklam zgarnęła UEFA, TVP dołożyła sporo do transmisji, hotelarze zostali z pustymi pokojami, a nadęte ambicje sportowe pękły jak balonik Prosiaczka.



Moi rodacy stoją nad baryłką, z której ktoś inny wylizał miód i co? Cieszą się jak Kłapouchy. Tylko nie wiem, czy pamiętacie, że Kłapouchy to osiołek.

Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka