"Książęta" w zarządach

Jak wygląda to zarządzanie spółkami, to przejadanie pieniędzy przez zarządy, rady nadzorcze i innych nieproduktywnych darmozjadów.
Członkowie zarządów podlegają pod ustawę kominową, jednak zgrabnie jest ona obchodzona, ponieważ zatrudniani są na tzw. kontrakty menedżerskie, czyli ich pensje mogą wynosić nawet paręset tysięcy złotych. Do tego dochodzą premie. A obejmuje to dużą część kadry zarządzającej. Samochody...No cóż samochodów służbowych od groma w spółkach, ale są to samochody służbowe do celu prywatnego. Czyli tankują, jeżdżą i korzystają z nich za nasze. 
Złote karty kadry zarządzającej, którymi płacić mogą niemal za wszystko.
Przykład z jednej rady nadzorczej państwowej firmy. Otóż członek rady nadzorczej przyjeżdżając do jednego z zakładów podlegających firmie miał rezerwowane miejsca w hotelach w Berlinie, Dreźnie. dlaczego tam? bo w regionie gdzie zakład się mieści nie było hoteli z wystarczającą liczbą gwiazdek.
Czyli, pensje, samochody, złote karty, premie...o paru rzeczach może zapomniałam, ale mam nadzieję, że uzupełnią Ci z Was, którzy się orientują. A to pochłania miliony miesięcznie.
Więc pytam jak ceny węgla, energii elektrycznej, gazu mają być logicznie niskie? Jak zakłady mają być rentowne?
Nie wspomniałam o innych patologiach...o których wszyscy wiemy...