elig elig
431
BLOG

Gdy przyroda przychodzi po swoje...

elig elig Rozmaitości Obserwuj notkę 9

  Pięć kilometrów na północ od Pułtuska niedaleko lewego brzegu Narwi leży niewielka wioska.  Jeszcze kilkanaście lat temu zajmowano sie tam głównie rolnictwem i hodowlą bydła.  Ponieważ jednak ziemia tamtejsza jest szóstej klasy, to zajęcia te szybko okazały sie kompletnie nieopłacalne.  Większość pól leży teraz odłogiem, a we wsi zostało tylko kilka krów.  Liczne drogi prowadzace na pola i częśc łąk położonych nad Narwią stały się niepotrzebne.  Zarzucono stary obyczaj święcenia pół w oktawę Bożego Ciała, podczas którego ksiądz odprawiał modły przy specjalnie usypanych i przystrojonych kopcach na skraju pól uprawnych.  Opuszczone tereny zaczęła przejmować w swoje władanie przyroda.

  Okazało się natychmiast, że malownicze łąki nadnarwiańskie są mniej więcej tak samo naturalne jak samochód, czy kaloryfer.  Pozostawione samym sobie zaczęły błyskawicznie zarastać olchą i wierzbą.  Dla terenów nadrzecznych najbardziej charakterystyczny jest bowiem las łęgowy, a nie jakieś pastwiska.  Bardzo szybko zarosły też drogi.  Po paru latach nie sposób było się domyślić, iż jeździły tam kiedyś traktory i wozy.  Znaczna część okolicy wyrażnie zdziczała i zaczęła przybierać coraz bardziej pierwotny charakter.  Zdumiewajace jest szybkie tempo tego procesu.  Jeśli tylko przyrodę spuści się z oka, to potrafi działać bardzo sprawnie.

  Jeszcze wyraźniej widać to w tropikach.  Czytałam kiedyś reportaże z Kambodży. Opisano w nich miasta całkowicie zarośnięte przez roślinność zaledwie w kilka lat po tym jak Pol Pot wygnał z nich ludzi.  Sama też widziałam na Jukatanie miasta Majów /n.p. Coba/ pochłonięte przez dżunglę.  Zdarzają się też inne historie.  W książce Wojciecha Góreckiego "Planeta Kaukaz" /PWN 2002/ można znaleźć relację z Kałmucji.  Na początku lat 80-tych poziom Morza Kaspijskiego zaczął się ni stąd, ni zowąd podnosić o 15 centymetrów rocznie.  Po 18-tu latach Łagań, jedno z trzech miast Kałmucji zostało zupełnie zalane i przestało istnieć.  Starcy skwitowali to tak: "Morze zawsze wraca po swoje".

  We wrześniu tego roku miałam okazję obejrzeć pokaz aktualnych slajdów z Czarnobyla /opisałam je w notce "Slajdy z Czarnobyla", 20.09.09/.  Duże wrażenie zrobiły na mnie obrazy opuszczonego miasta Prypeci stopniowo zarastającego lasem.  Topolowe zagajniki rosną na ulicach i placach.  Gdy ludzie uciekli, to przyroda rozkwitła.

  Dziesięciolecia propagandy ekologicznej ukształtowały w nas zupełnie fałszywy obraz natury, jako czegoś kruchego, co trzeba starannie chronić, bo się może zaraz rozpaść i rozlecieć.  Odgrodzeni od niej murem cywilizacji, snujemy sentymentalne wizje pięknych kwiatków i łagodnych zwierzątek.  Zupełnie przestaliśmy sobie zdawać sprawę z potęgi sił działających na Ziemi i w Kosmosie, wobec których wciąż jesteśmy niczym.  Przyroda zawsze w końcu przyjdzie po swoje.

elig
O mnie elig

stara, tłusta, goła i wesoła (http://naszeblogi.pl/blog/196) (http://niepoprawni.pl/blog/6206)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości