Czasami idąc w pośpiechu zatłoczonymi uliczkami Dublina zdarza się, że ktoś kogoś potrąci. Z reguły w takim momencie pada jednocześnie z obu stron słowo "sorry" , wymiana niezręcznych uśmiechów i ludzie lecą dalej. Nikt nie ma czasu na bezsensowne awantury. Czas to pieniądz.
Słowo przepraszam z reguły stanowi zakończenie sporu lub niefortunnego nieporozumienia. Przeproszenie i przyjęcie przeprosin jest sposobem wyjścia z twarzą dla obu stron i zazwyczaj kończy definitywnie problem usuwając go z kalendarza.
Trochę inaczej jest w Polsce. Tutaj słowo "przepraszam" bardzo często jest traktowane jako słabość. No a jeżeli ktoś jest słaby to wiadomo - pod obcasy frajera.
Ostatnio przekonał się o tym Rafał Ziemkiewicz, który postanowił zakończyć idiotyczny spór z niejakim Michnikiem o to, że nazwał go "Urbanem III RP" (nota bene Urban jest serdecznym przyjacielem Michnika. Razem piją wódkę) i dla świętego spokoju w ramach sądowej ugody zgodził się przeprosić.
No i jak to bywa w Polsce elit z Czerskiej z miejsca dostał medialnego kopa w twarz. Za "podłość".
Morał z tej historyjki jest następujący. Jeżeli jakimś trafem jesteś w Polsce - nie przepraszaj. A już niech Cie ręka boska broni przed przepraszaniem kogokolwiek z koncernu "Agora". Tym sposobem możesz tylko pogorszyć swoją sytuacje ;)
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka