Tą scenę pamiętają zapewne wszyscy. Donald Tusk staje na mównicy w parlamencie i mocnym głosem oznajmia, ze Marszałek Jurek bierze udział w korupcji politycznej. Podobne określenia padały kiedy posłowie PiS probowali przeciągnąć posłów PO na swoją stronę oraz kiedy poseł Lipiński rozmawiał z posłanką Beger proponując jej posadę w zamian za zmianę klubu.
Krótko potem pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, jako Prezydent Warszawy, zaczęła rozdawać cieple posadki partyjniakom z SLD i PSL, a dzisiaj to politycy PO wyciągają za uszy rożnych ludzi z ugrupowania Kaczyńskiego oferując im w zamian pierwsze miejsca na listach i inne smakołyki. A o korupcji politycznej w mediach - ani widu, ani słychu. Wszystko jest cacy. Innymi słowy, jeżeli Tusk zawali standardy to mamy do czynienia z realiami polityki. Kiedy Kaczyński - ze skandalem.
Nie mam nic przeciwko temu żeby dziennikarze walili w obecna władze tak jak to robią dzisiaj. Chciałbym jednak mieć pewność, że będą tak postępować niezależnie od tego kto będzie na świeczniku. Problem powstaje w wypadku nierównego traktowania określonych podmiotów politycznych. Jeżeli mniej więcej w tym samym czasie media okładają Kaczyńskiego za "korupcje polityczna", a Tusk może robić swoje "sensacyjne transfery" nie niepokojony przez nikogo, to coś jest nie tak. Powiem więcej. Środowisko pracowników mediów obecne działania PO przyjmuje z aplauzem, tak jakby przyjęło rolę arbitrów, a nie informujących.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka