Przyznam się, że jestem w szoku. Widać jak na dłoni, że Tusk i jego gromadka nadwornych, młodych wilczków przeszarżowali. Tak długo znęcali się nad Rokitą, aż doprowadzili do tego co i tak musiało się stać. Rokita powiedział "dosyć". A Tusk? Cóż. Po raz kolejny pokazał, że lider z niego jak z koziej dupy trąba. Bardziej mu zależało na atrybutach władzy w partii aniżeli na jej sile i spójności. Wygląda na to, że nie tylko przewalił wybory, ale doprowadził swoje ugrupowanie do krawędzi rozpadu. Jakby nie patrzeć. PO bez Rokity będzie już innym ugrupowaniem. Uboższym. Z porywającego niegdyś programu pozostanie jedynie kaczożerstwo. Nie wiele więcej.
Jutrzejsza konwencja PO w Gnieźnie miała być medialną bombą. W tej sytuacji będzie małym kapiszonem. Głośne odejście Sikorskiego przy spektakularnym obróceniu się na pięcie Rokity odchodzi powoli w niepamięć. Można powiedzieć, że faza transferów zakończyła się przed czasem i nie ma już znaczenia kogo przeciągnie na swoją stronę amatorzy z PO.
Pytanie jakie się ciśnie pod czaszkę brzmi - dlaczego? Co zdecydowało o tym, że "Roki" powiedział "dość"? Tłumaczenie, że zrobił to z miłości do żony jest piękne, ale mało przekonujące. Według mnie zrozumiał, że wpływowa część PO prze w kierunku koalicji z LiDem i postanowił wypisać się z balu, na którym zaczynają opadać maski. I trzeba przyznać, że zrobił to z wdziękiem. Zamiast użerania się z krakowskimi gówniarzami wybrał "Sulejówek".
Miałem właśnie napisać coś o PO. Chciałem zasygnalizować, że jako potencjalny wyborca wciąż czekam na konkretny program ze strony tej partii. Na coś co pozwoli mi stwierdzić jak dobra jest Platforma, a nie jak zły jest PiS. W tej chwili to już nie ma znaczenia.
Pozdrawiam
PS: Podobno bombą ma być Stefan Meller. Być może miałoby to jakieś znaczenie gdyby pełnił on jakąś istotną rolę w polityce i nie był od początku marginalizowany w rządzie PiS. A tak bardziej jest postrzegany jako miły, starszy Pan z bogatym doświadczeniem ambasadorskim. Obawiam się, że nic więcej.
Inne tematy w dziale Polityka