Jutro imieniny Franciszka. Jednak nie papież jest najważniejszym jutrzejszym solenizantem. Kościół Katolicki obchodzi jutro wspomnienie św. Franciszka z Asyżu. Wielu uważa go za pierwszego ekologa. Słynął ze swego umiłowania przyrody. Zwykł mawiać, że skoro Bóg stworzył człowieka i przyrodę, to wszyscy: i baranek i krówka i gołąbek i drzewko i człowiek, wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, bo mamy wspólnego Ojca. I kochał całym sercem i dbał o tego baranka, o tę krówkę, o tego gołąbka, o to drzewko i o innych ludzi.
Szatan jednak nie zwykł chodzić na urlop. Wykrzywił ideę św. Franciszka. Stworzył jej karykaturę. Przyszło mu to tym łatwiej, że wykorzystał przyrodzoną skłonność człowieka do religijności, jego tęsknotę do duchowości. Oto pojawiła się nowa ideologia, a raczej religia. Religia głosząca wspólnotę Energii świata ożywionego i nieożywionego oraz kosmosu. Energia ta, to ten prawdziwy bóg. Bóg bezosobowy, a więc będący zaprzeczeniem Boga. Religia ta głosi duchową jedność człowieka ze światem i z kosmosem. Matka Ziemia, Matka Planeta itp.
Ta religia, to New Age. Ma rozbudowane podwaliny filozoficzne. Zyskuje coraz więcej zagorzałych wyznawców. Od ludzi z tytułami naukowymi, poprzez polityków, cele brytów, duchownych, aż po zwykłych zjadaczy chleba. Trzeba odważnie stwierdzić, iż papież Franciszek też się do nich zalicza. A nasi duchowni? Niedawno odbył się na błoniach przy klasztorze Jasnogórskim Festiwal Piosenki Chrześcijańskiej, pod skandalicznym tytułem „Jasna strona Mocy”. Nikt z duchownych się nie zreflektował (napisałem o tym notkę na Salonie. Nawet jej nie otagowano).
Kościół Katolicki cierpi od grzechów homoseksualizmu swych pasterzy i w następstwie potwornych grzechów pedofilii. To jednak można wyeliminować przy odrobinie dobrej woli i rozsądku. Natomiast wszechobecne wpływy religii New Age na mentalność duchownych i wiernych, wydają się o wiele groźniejsze. Nawet od ateizmu.
