eska eska
3596
BLOG

Zmiana pokoleniowa czyli koszmar 50-latka

eska eska Polityka Obserwuj notkę 93

Notka Coryllusa stała się z pewnym sensie inspiracją do podzielenia się moimi przemyśleniami. Oczywiście złożyło się na to wiele ostatnich zdarzeń, ale powiedzmy, że to była ostateczna inspiracja. Opiszę problem króciutko, zaczynając od własnej osoby.

Należę do tego samego pokolenia, co Kaczyński, Komorowski, Tusk itd. Tak  mi się ułożyło zycie, że co najmniej dwa razy mogłam dokładnie sprawdzić się „w boju”, jeśli można użyć takiego określenia. Pierwszy moment to czas Solidarności, drugi to czas Okrągłego Stołu i kilku lat po nim. W obydwu wypadkach byłam maksymalnie zaangażowana i oczywiście zapłaciłam za to określoną cenę. Tu przychodzi mi na myśl wers z poezji Szymborskiej, której ogólnie nie lubię, ale ten akurat cytat jest bardzo ważny: Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.
Ja już wiem, na co mnie stać (i bardzo jestem z siebie zadowolona :), wiem też, jaką cenę trzeba za to płacić. Dlatego nie muszę już niczego udowadniać, ani komukolwiek, ani sobie. To jest sytuacja doprawdy komfortowa, bo mogę robić, to co lubię, absolutnie nie martwiąc się o konsekwencje. Mogę spokojnie powiedzieć jak św. Paweł w liście do Tymoteusza > W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. A co dalej, to już jak Bóg da ....
Nasze pokolenie, które od wczesnej młodości miało mnóstwo okazji do wykazania się, powoli schodzi ze sceny politycznej, choć jeszcze na niej tkwi. Na nasze miejsca przychodzą ludzie w wieku naszych dzieci, np Andrzej Duda, który  jest niewiele starszy od mojej córki, a jego ojciec ma na koncie to samo, co ja – Solidarność, internowanie itp. I to jest w porządku, ale....

No właśnie! To „ale” dotyczy pokolenia pomiędzy, jeśli tak można powiedzieć. Pokolenia, które było świadome, ale za smarkate na rewolucję roku 1980-tego, pokolenia, które po 1989-tym było tylko pomocnicze wobec nas, wówczas szalenie aktywnych i zaangażowanych ludzi pokolenia średniego. Historia III RP tak się ułożyła, że o ile po stronie władzy to pokolenie mogło jeszcze szukać jakichś profitów, to po stronie opozycji zawsze było w drugim szeregu. A dzisiaj, kiedy wyraźnie widać, że idzie zmiana, to pokolenie jest już „za stare”, potrzeba młodszych, potrzeba góra czterdziestolatków. I jest problem.
To nie łatwo być zawsze drugim, zawsze trochę gorszym czy mniej zasłużonym od tych najbardziej zaangażowanych. Zawsze w roli asystenta czy pomocnika. To jest pokolenie, które zapatrzone w swoich idoli nigdy nie podjęło udanej próby przejęcia pałeczki. A jeśli nawet próbowało, to wychodziło to bez sensu (PJN, Ziobro).
I teraz, kiedy nagle rysuje się wyraźny plan wymiany elit, na scenę wkraczają „smarkacze”, ludzie zupełnie nowego zestawu, młodzi!
Oczywiście oni wcale nie są tacy młodzi, to już wiek średni, (około) czterdzieści lat to najlepszy czas w życiu, człowiek ma już wtedy wiele wiedzy i doświadczeń, a jednocześnie fantastyczny power! Wiem co mówię, bo sprawdziłam – jeżeli chcesz naprawdę dobrego pracownika, zatrudnij kobietę po 40-stce. Dzieci już odchowane, a ona nareszcie może pokazać, co potrafi, rewelacja! Dlatego decyzja o przekazaniu pałeczki na rzecz 40-latków jest naprawdę bardzo mądra.
Tyle że pozostawia poza grą całe pokolenie „pomiędzy” nami a tymi czterdziestolatkami. I to pokolenie, przez lata bardzo przecież aktywne i przyzwoite, nagle zobaczyło, że czas ich minął. Dosłownie – nie oni minęli się z czasem, tylko historia ich włożyła w nieciekawe miejsce. Dlatego obserwujemy różne, bardzo dziwne próby przebicia się i „załapania” różnych postaci.
Niestety – życie jest brutalne.  
Nie dali rady „zdjąć” nas, starych wyjadaczy, wyszkolonych jeszcze na prawdziwej wojnie i nie potrafili załapać nowych czasów i nowej sytuacji. Powtarzają jak mantrę nasze stare zaklęcia, nie rozumiejąc, że to już przeszłość. To sytuacja doprawdy przykra i smutna – pokolenie, które uwierzyło w zaklęcia, które były tylko metodą, ale nie celem. Cała ta sprawa dotyczy zresztą nie tylko pokolenia „pomiędzy”, także mojego pokolenia, które nie rozumie, że nasz czas już się kończy.
To nie jest sytuacja nowa, pamiętam rok 80-ty, wtedy było podobnie. Solidarność zrobili ludzie w wieku dzieci AK. Pokolenie „pomiędzy” nie było w pierwszym szeregu. Dzisiaj jest to samo – pałeczkę przejmują wnuki AK.
To przykre i rozumiem doskonale żal i próby przeciwdziałania, ale prawda jest prosta – tak się układa historia. I można tylko powiedzieć > ok, trudno, ku chwale Ojczyzny.
Wiem, jak to boli – zrezygnować, odstąpić młodszym, wspierać dalej, teraz już młodsze pokolenie. Ale tylko tak można zachować szacunek dla samego siebie i wierność temu, co najważniejsze.
Nie dane było pięćdziesięciolatkom z prawicy załapać się za rządzenie. Niestety. Natomiast przecież będzie dane tysiące miejsc do prawdziwej pracy – o ile zechcą zrozumieć, że czas przekroczyć „smugę cienia”. Uwierzcie,  tam dalej naprawdę jest nieźle. Przeżyłam to wszystko na własnej skórze, kolejne etapy. Dziś, po ćwiczeniach z zupełnie młodymi ludźmi, kiedy mam kolejkę chętnych do zapisania się na moje zajęcia, mogę powiedzieć tylko jedno -  idą nowe pokolenia, są niedouczone, ale pełne zapału. Są naprawdę świetni – a my mamy przekazać pałeczkę, bez nienawiści i lęków, przekazać to, co buduje solidarność i mądrość.

 

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka