Paweł Wroński postanowił się dzisiaj zabawić w pisołka. Zrobił to jednak dość nieudolnie. Zabawa w pisołka składa się bowiem z trzech odrębnych technik, które można połączyć lub rozdzielić na kilka osób.
Wszystkie te metody są dość toporne i naśladują zachowanie naszego ukochanego premiera. Weźmy sposób, w jaki w mediach rozmawia z Tuskiem.
Najpierw mamy szereg prowokacji i obraźliwych uwag. Premier lży Tuska na potęgę jak choćby przez insynuację, że z pomagierem Kwaśniewskiego nie ma co gadać. Mamy też różne okoliczne wypowiedzi zauszników premiera - od Dorna, który nigdy nie przepuści okazji do obelgi do szmatek w rodzaju Karskiego czy Kurskiego.
Oczywiście normalny człowiek w pewnym momencie nie wytrzymuje i mówi coś mocniejszego. Wtedy zdziwiony premier wyraża swoje zdziwienie brakiem kultury przeciwnika i robi obrażoną minkę. Tusk, który parę razy pokazał, że ma jakieś skrupuły nieco się mityguje a wtedy spektakl zaczyna się od początku. Wystarczy prześledzić wypowiedzi obu polityków z ostatnich dwóch tygodni żeby zobaczyć ten mechanizm jak na dłoni.
Efekt jest taki, że Tusk właściwie traci możliwość wypowiedzi, bo przeciwnik bezwględnie będzie mu przypominał wszystkie chwile słabości. A że sam premier jest chamem wszyscy się już przyzwyczaili a jego wyborcy wręcz go za to cenią.
Na salonie możemy obserwować podobną sztuczkę serwowaną przez pisołków. Najpierw różne Maryle, Rozwadowskie, adi777, Grube i podobne obrażają człowieka na różne sposoby. Walą chamstwem na odlew. Człowiek jak to człowiek, czasem straci nerwy i napisze coś mocniejszego. Wtedy przychodzą ci "kulturalni" pałkarze i z udawaną troską pochylają się nad upadkiem kolejnego oszalałego z nienawiści antypisowca. Widzieliście ich może, żeby zwracali uwagę swoim? Nie, skąd, "spijają im z dziubków", chwalą, zaśmiewają się jak w doborowym towarzystwie. Jeden Pan Marian potrafił powiedzieć parę słów jak było trzeba i Balzak, kiedy chodziło o kobietę. Reszcie wiadomo o co chodzi - zamknąć usta tym, którzy w odróżnieniu od pisołków chamstwa się wstydzą.
Druga metoda to kłamstwo. Monotonne, bezczelne, bezsensowne. Np. dziennikarz zadaje pytanie - czy Ziobro nadużył władzy? Jaka pada odpowiedź? PiS walczy z przestępczością. A czy są jakieś dowody, że Andrzej Lepper popełnił przestępstwo? Korupcja na szczytach władzy to patologia, którą PiS zwalczy. I tak dalej, i tym podobne. Łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy...
Tą sztuczkę możemy obserwować na salonie choćby w ocenie naszej dyplomacji - co by nie zrobiła, to jest dobrze. Był pierwiastek - wstajemy z kolan, nie ma pierwiastka, osiągnęliśmy sukces, nie ma Joaniny, mamy świetną dyplomację, nikt nas nie lubi, to najlepsze od Mieszka I!
Trzecia popularna
metoda to lżenie i pogarda. Wystrczy wejść na stronę Ernesta Skalskiego albo Pawła Wrońskiego żeby zobaczyć jak to wygląda. Miejscami jest tak żałosne że aż śmieszne. Taki Edzio, który wchodzi tylko po to, żeby skomentować że nudne, nie przeczytał i nie skomentuje. Albo absolutnie niezbędne odwołania do KPP i gówna czyli w rozumieniu pisołków - wyborczej.
Cóż, na forach internetowych zawsze było tego sporo. Ale PiS wprowadził tę nową jakość na salony. Jak komisarze ludowi walą nogi na stół, smarkają w palce i jak to nazwał Grim wprowadzają nowy paradygmat i nowy zestaw wartości. Cudowna nowomowa w mig rozprzestrzeniła się po języku polskim. Te wszystkie łżeelity, bure suki, wykształciuszki, żubrodupy, małpy w czerwonym i cała reszta. To całe porażające ubogacanie języka. Mamy tu cały zestaw doborowych twórców - Dorn, Łysiak, Kurski, Ziemkiewicz, oczywiście sam premier. Jeden Niesiołowski próbuje im na tym polu dorównać ale powiedzmy szczerze, wychodzi mu średnio.
Oczywiście za słowami idą czyny. Pogarda jest dla elektoratu bardzo ważna, bez jej ciągłego dopływu nie byłoby poparcia tych wszystkich rozpalonych frustratów, dla których jest ona radością życia. Dlatego Waltoś usłyszał w pociągu że już może nie przyjeżdżać, bo go pan minister zwolnił. Dlatego poważnych ludzi zwalnia się esemesami, dlatego debatę sejmową z Balcerowiczem musiał prowadzić Lepper - no bo któż by inny?
W każdym razie Pan Paweł nic a nic się do swojego eksperymentu nie przyłożył. A mogło być tak pięknie.
e.
"I've always been a supporter of the polish cause, even when my feelings was based on my instinct (...) My instinctive sympathy for Poland was born under the influence of the constant accusation tossed toward her; - And I can say - I established my opinions about Poland by listening her enemies. Namely, I came to infallible conclusion, that the Poland's enemies are almost always the enemies of generosity and bravery. Whenever it happened to me to meet a person that cultivates usury and the kult of terror, bugged down in the swamp of materialistic politik, I discovered in this miserable individual - a passionte hatred toward Poland. I learned to evaluate the quality of Poland on the foundations of this hatred - and this method proved to be fully reliable." Gilbert Keith Chesterton (1874 - 1936) Służcie swoim obyczajom, zostawcie mi moje. [Petrarka]
Krzysiek Leski u siebie
To nie ważne, czy Ojczyzna mi się podoba, czy nie. Z duszy jej sobie nie wyrwę.
(Jan Nowak-Jeziorański)
Dlatego nie ma w nas Arturze
Poezji co powinna być
Co się jak wino pnie po murze
Roślina, która pragnie żyć
A może tylko nie umiemy
Zapłacić takiej wielkiej ceny?
Zgoniona moja muza trwożna
Rimbaud - Aniele Stróżu mój
A nasza prawda tak ostrożna
Za dobrze wiemy ile można
Więc nas przedrzeźnia byle gnój
Więc nas przedrzeźnia byle gnój
(jonasz)
Wiem na pewno, że ze sobą zostaniemy
Chociaż życie nam układa się nieprosto
Nie możemy rozstać się trzasnąwszy drzwiami
Moja miła, moja droga
Moja Polsko (jonasz)
Nożyce pokaleczą skórę,
Kolana ścisną tępy łeb.
Przestań potykać się z tym murem,
Nie widzisz, że na dobre skrzepł?
(jacek)
Służba publiczna wg PiS:
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
(Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS, 4 marca 2007 w Gdańsku)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka