Filokles Filokles
1772
BLOG

Seminaria Lucieńskie z dystansu.

Filokles Filokles Polityka Obserwuj notkę 7

Trzymam właśnie tom złożony z referatów wprowadzających do dyskusji. Jeszcze nie przeczytałem, ale zrobię to w najbliższym czasie. Chciałem tylko podzielić się paroma uwagami. Otóż, jeśli jesteś Czytelniku jednym z trzech tysięcy szczęśliwców, którzy otrzymali książkę będziesz mógł z łatwością się do nich odnieść. Sam do tej grupy nie należę, po prostu pracuję w instytucji, która otrzymała z Kancelarii Prezydenta RP jeden egzemplarz.

I. Skala.

Warto spojrzeć na listę uczestników lucieńskich spotkań. Bez względu na to, po której stronie politycznego sporu się opowiadamy, należy przyznać, że udało się skompletować grono wybitne i - co najważniejsze - mocno spluralizowane. Dla przykładu kilka nazwisk: Prof. Tadeusz  Gadacz, Prof. Karol Tarnowski, Prof. Wojciech Sadurski,  Prof. Jerzy Pomianowski, Prof. Jadwiga Staniszkis, Prof. Andrzej Nowak, Prof. Wojciech Roszkowski, Prof. Zdzisław Krasnodębski, Prof. Michał Kleiber.

Nie znam drugiego takiego cyklicznego przedsięwzięcia organizowanego przez Prezydenta RP w całej historii III RP. Jeśli ktoś wie o czymś takim, to będę wdzięczny za korektę. Abstrahując jednak od tego, faktem jest, że owe lucieńskie spotkania powinny być wzorcem dla organizowania takich przedsięwzięć w przyszłości. Gdyby udało się ustanowić pewien zwyczaj dotyczący tego, że Prezydent RP pozostaje w stałym kontakcie z elitami intelektualnymi i daje ich przedstawicielom okazję do przedłożenia swoich racji, myślę, że nasza demokracja zyskałaby na jakości.

II. Argument.

Seminaria Lucieńskie powinny zatem - moim zdaniem - stanowić istotny element oceny prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Jeśli bowiem była ona przedstawiana jako skrajnie partyjna i - co w tym kontekście szczególnie ważne - antyinteligencka, to fakt organizowania owych spotkań rzutuje dość mocno na tę opinię. W moim mniemaniu, Prezydent o nastawieniu antyinteligenckim nie organizował by takich spotkań; z pewnością nie czułby takiej potrzeby. Natomiast Lech Kaczyński zapraszał do dyskusji zarówno tych, którzy byli do jego projektu nastawieni pozytywnie, jak i tych, którzy byli jego ostrymi krytykami. To - moim zdaniem - stanowi kolejny plus tej prezydentury. Red. P. Zaremba w ostatnim "Uważam Rze" wspomniał o Lucieniu (co ciekawe umknęło to B. Wildsteinowi, który skupił się na innych aspektach polityki L.K.). Wydaje mi się jednak, że o Lucieniu za mało się mówi. Myślę, że gdyby wiedza o kształcie tych spotkań była większa, to trudno by było spójnie utrzymywać płaską opinię o prezydenturze L. Kaczyńskiego, jako o agresywnie nastawionej w stosunku do ludzi nauki.

III. Zdjęcie i cytat.

Na końcu tomu opublikowano zbiorowe zdjęcia dokumentujące kolejne spotkania w Lucieniu. Moją uwagę przykuło szczególnie jedno, które wydaje się doskonałym komentarzem do sytuacji, w jakiej znaleźli się przedstawiciele elit intelektualnych. Chodzi o fotografię z 23 czerwca 2006. Otóż przed zwyczajowo ustawionymi uczestnikami seminarium (z Prezydentem włącznie) stoi stoł do ping-ponga. Z jednej strony stoi Prof. Krasnodębski, a z drugiej Prof. Aleksander Smolar. Obaj uśmiechnięci od ucha, do ucha trzymając paletki odbijają piłeczkę w kierunku oponenta; każdy swoją. Widząć to pomyślałem, że właśnie z taką debatą chcielibyśmy mieć na co dzień do czynienia. Gdzie każda ze stron w pełnoprawny sposób może wyartykułować swoje racje, bez uciekania się do ataków personalnych. Ktoś powie, że to infantylne; ja odpowiem, że to ideał, do którego powinniśmy dążyć. Oczywiście, ktoś mógłby mnie skontrować w ten sposób, że jeden z obu Panów po katastrofie powiedział o przeciwnikach "..gardzę wami", natomiast drugi określa dziś przedsięwzięcia drugiej strony jako "pełzający pucz". Każda strona ma swoje racje (ja sam opowiadam się po jednej z nich). Niezależnie od tego, warto pamiętać o tym, że przynajmniej powinniśmy próbować podejmować racjonalną dyskusję. Inaczej, będziemy tylko budować sobie kolejne okopy.

Na koniec cytat z Prof. Marii Dzielskiej:

"Na początku pragnę z radością zauważyć, że Pan Prezydent sięga do źródeł klasycznych, ponieważ na miejsce naszych spotkań wybrał ogród i park, a jak wiemy, właśnie ogród był miejscem, w którym spotykali się filozofowie. (...) ogród to miejsce o zupełnej inności (...) w nim odgrywa się misterium poznania, które w każdym innym obszarze traci swój sens."
 

Filokles
O mnie Filokles

Żyję sobie w rdzeniu reaktora. Nowy tekst (rzadko błyskotliwy w treści, ale czasem o bardzo fajnym tytule:-) pojawia się zawsze w jakimś dniu tygodnia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka