*frustrat* *frustrat*
52
BLOG

Śmierć Jana Pawła II końcem ery postkomunizmu?

*frustrat* *frustrat* Polityka Obserwuj notkę 1

Nie pamiętam tego dokładnie, ale w jakiejś rozmowie, chyba nawet z samym Michnikiem, padł standardowy już slogan, że oto nastąpił koniec Polski Michnika i Kiszczaka. W odpowiedzi rozmówca, może to był nawet sam Michnik, powiedział, że to była Polska: Michnika, Kiszczaka i Jana Pawła II. Niby nic, kolejna dyskusja w stylu przekonywania przekonanych, ale jednak padło w niej coś ważnego. Coś, czego chyba staramy się nie przyjąć do wiadomości.

Jaka była rola Jana Pawła II w długim okresie 16 lat realnego poskomunizmu?

Czy ktoś odważył sie podjąć jakąs merytoryczną dyskusję w temacie tabu, jakim jest JPII? Wszyscy pamiętamy czerwiec 1979 i legendarną już homilię ze słowami: "Tej ziemi!", a potem eksplozję Sierpnia 80. To były wielke dni. Potem nastąpiły lata mroku stanu wojennego i apatii. W końcu była Magdalenka i Okrągły Stół.
Pewnie nawet przedszkolaki znają to na pamięć.

Co się potem stało?

Siwy staruszek przyjeżdżał na pielgrzymki albo ukazywał się  w oknie na placu św. Piotra. Coś tam mówił, ale nikt nie slyszał, bo tłum wrzeszczał: "Zostań  z nami", "Niech żyje papież", albo śpiewał "Barkę". Czy papież mówił nam coś o potrzebie rozliczenia lat komunizmu? Czy mówił coś o oddaniu elementarnej sprawiedliwości ofiarom, a potępieniu katów? Czy w jego kazaniach bylo coś o kłamstwach UBeckich sługusów, pozujących na postępowych Europejczykow?  Ja tylko slyszałem o potrzebie ochrony nienarodzonych, o cywilizacji śmierci, coś o ochronie najuboższych w kapitaliźmie oraz dużo o miłosci bliźniego. Fakt, że w tych papieskich stwierdzeniach znajduje się cała skomplikowana problematyka naszej rzeczywistości, ale ich ogólność powoduje, że każdy podpisuje pod nie wygodne dla siebie treści, zawłaszczając autorytet Jana Pawła II.

Mamy wiec istne deja vu, Ojciec Rydzyk szukając żydów i masonów odwołuje się do Naszego Papieża, jak również różne michnikoidy walcząc z lustracją, bełkoczą coś o naukach Ojca Świętego.

Jest to znak wielkości papieża, czy moze efekt braku wyrazistości poglądów?

Oczywiście, absurdem jest uznawać Jana Pawła II, obok Michnika, Kwaśniewskiego, Kiszczaka, za architekta III RP, ale czy brak jego zdecydowanego sprzeciwu nie był przypadkiem cichym przyzwoleniem lub nawet akceptacją postkomuny?

Pewnie, argument koronny to, że Jan Paweł II był głową innego państwa i nie mógł ingerować w polską politykę oraz musiał utrzymywać stosunki dyplomatyczne. Ale czy aby na pewno jest to dobry argument? W kraju, ojczyznie papieża, gdzie niemal w każdym domu wisi na naczelnym miejscu jego portret, papieska ingerencja w bieżące sprawy publiczne wydaje mi się niemal obowiązkiem!
Człowiek o tak wielkim, niekwestionowanm autorytecie, mógł powalić na kolana imperium Gazety Wyborczej kilkoma homiliami. Czy nasz Ojciec Święty, na litość boską, musiał podejmować Kwaśniewskiego aż na ośmiu audiencjach w Watykanie, nie licząc spotkań podczas pielgrzynek do kraju? Tak nie zachowuje się osoba otwarcie, bądź biernie protestująca przeciw sytuacji w Polsce. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że papież niejako legitymizował Kwaśniewskiego, wprowadzając w zakłopotanie jego przeciwników i uciszając poważniejsze dyskusje nad preziem.

Dziś mamy IV RP, koślawą i kulawą, która prbuje nieporadnie nadrobić lata postkomuny przywracając elementarne zasady i sprawiedliwość.  

Jednak czy gdyby Jan Paweł II żył, to IV RP miałaby szansę w ogóle sie pojawić?

 Jak Jan Paweł II zareagowałby na ujawnienie Hejnała, Malinskiego, Czajkowskiego? Niestety, obawiam się, że stanąłby on murem za nimi, razem z Gazetą Wyborczą i Radiem Maryja. Wprawdzie każdy zrobiłby to z innych pobudek, ale efekt byłby taki sam: "koniec rozliczeń z przeszłością, bo Ojciec Swięty tak mówi".

Wiele daje do myślenia postawa naszych purpuratów w sprawie Wielgusa. Ich buta, agresja, arogancja i taka zdumiewająca pewnosć siebie, wydaje mi się, że świadczy przede wszyskim o tym, że oni nie zauważyli, że nie ma już za nimi stalowego autorytetu Jana Pawła II. W tej całej sprawie zabrakło zabójczego stwierdzenia: "Nasz Papież mu wybaczył", ustawiającego Wielgusa w kolejce do natychmiastowej kononizacji.

Aby było jasne, ja nie oskarżam Jana Pawła II o udział w niegodziwościach III RP, ale jeśli już, to o miłość bliźniego i miłosierdzie chrzescijańskie, stwarzające podatny grunt pod gangstersko-SLDowsko-preziowską rzeczywistość lat postkomunizmu.
Ten wielki autorytet milaczał przez 16 lat, a przecież jedna jego pielgrzymka mogła zrobić więcej, niż Kaczyńscy zdołają zdziałać do końca życia.

 Milczał, a może akceptował? 
 

Dzis wszyscy powołują się na papieża i jego nauki. Wymyślają jakieś koszmarne pokolenia JPII itd. Ale czy zwolennicy IV RP i gruntownej przebudowy państwa, też mają do tego prawo? Przykro to pisać, ale niestety wydaje mi się, że parafrazując Jarosława Kaczyńskiego, dzisiaj Jan Paweł II stałby tam, gdzie kiedyś stało ZOMO.

 

*frustrat*
O mnie *frustrat*

. Potencjalny wielkomiejski elektorat PO, ktory nie może się jakoś zachwycić Donaldu Tusku i nie kupuje jego bałamutnych oszustw. .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka