frycz66 frycz66
186
BLOG

O niemieckim* Wrocławiu i polskiej wodzie....

frycz66 frycz66 Technologie Obserwuj notkę 2

Wielka woda, jazy, śluzy i nasze łazienki....

 

Wszystkich nas łapały za serce relacje Piotra Kraśko na tle zalanych wsi, miast i miasteczek... Ludzie w klapkach sypiący woreczki pod oknami bloków i na końcu przegrywający walkę...

Jakże bezdusznie w zestawieniu z tym wyglądała krótka relacja z Niemiec. Wzdłuż rzek zbudowane (nie usypane, nie ulepione z błota...
tylko Z B U D O W A N E z betonu, ziemi i umocnione darnią,
z pasażami spacerowymi na koronie i ławeczkami do siedzenia
) .
Jakże cynicznie wyglądał przy tym niemiaszek, który mówił „powodzi się nie spodziewamy, ale tak na wszelki wypadek..." po czym otworzył wielki nowy hangar - magazyn, a w nim stały uporządkowane w paletach tysiące latarek, tysiące koców, pomp wodnych, worków, namiotów i konserw.. Jakże to cyniczne! A gdzie polot? Gdzie żywioł? Gdzie słowiańska wyobraźnia? Gdzie szukanie worków w ostatniej chwili. A jeśli już krytykuję niemiaszków to pozwolicie, że pójdę krok dalej. Niemcy przekazali nam taki Wrocław (pożyczyli? oddali? użyczyli?) ale już zatroszczyć się o infrastrukturę to nie łaska? Przecież wiadomo, że my nie mamy ani technicznych umiejętności ani kasy ani serca aby się o to we właściwy sposób zatroszczyć. To tak jak podarować wielkiego skomplikowanego ośmiocylindrowego mercedesa rozkojarzonemu nastolatkowi bez prawa jazdy! Wiadomo, że go nie utrzyma.
Panowie niemiaszki, trochę odpowiedzialności! Serwisowanie infrastruktury Wrocławia to wasz moralny i finansowy obowiązek, przynajmniej do czasu, kiedy okrzepniemy technologicznie i finansowo. Czyli do roku 2045.

 

A w ogóle woda nas zalała bo nie mamy żadnej wodnej infrastruktury. Przed wojną na takiej małej Prośnie, ot rzeczka dla kajakarzy, było 125 młynów, elektrowni i zapór. Sto dwadzieścia pięć! Teraz nie ma chyba żadnej...I woda spływa demolując wszystko. Demolując i paradoksalnie się nigdzie nie zatrzymuje. Dlatego mamy zasoby wody PITNEJ takie jak Egipt, co może szokować, ale mówimy o wodzie PITNEJ a nie o tej z zalanych cmentarzy.

 

Tym bardziej zainteresowała mnie uwaga kolegi, który odwiedził innego kolegę i był pod ogromnym wpływem jego nowej łazienki. Opowiadał o niej z pasją i błyskiem w oczach. Jako że łazienka jest głównym centrum zużycia wody pitnej w naszych domach, zastrzygłem uszami. Spodziewałem się że kolega powie: „a ta łazienka , to ma taki plastikowy zbiornik na wodę i wyobraźcie sobie toaleta jest spłukiwana wodą w pralki a woda z prysznica jest używana do podlewania ogródka. Dzięki temu rozwiązaniu za 600 PLN. kolega oszczędza 12 tys. litrów wody pitnej rocznie." No niestety, nic takiego nie powiedział! Za to fascynacja kumpla poszła w zupełnie innym kierunku: Wyobraźcie sobie ze Piotrek ma saunę a w saunie ma dotykowy ekran LCD w ścianie, i system Bluetooth, tak ze może nawet tam odbierać rozmowy, extra!No tak, pomyślałem sobie, ciągle drzemią w nas te fascynacje technologiczne i jesteśmy niczym rosyjski nastolatek fascynujący się w radiu RDS-em, a my fascynujemy się olorowym ekranikiem LCD w saunie....

 

A czemu o tym piszę? Bo dobrze jest myśleć globalnie a działać lokalnie. Kiedyś zatkałem koreczkiem brodzik prysznica i zmierzyłem w prosty sposób, że na jeden prysznic mojego cielska zużywam 30 litrów dobrej czystej, gorącej wody pitnej. Uznałem, że to stanowczo za dużo. Po różnych eksperymentach zastosowałem najprostsze rozwiązanie. Zakleiłem dziurki w prysznicu na ½ obwodu Poxipolem. Po pomiarach okazało się że zużywam około 15-18 litrów wody, a subiektywne wrażenie intensywności strumienia i komfort mycia pozostał niezmieniony.

 

Czyli myjąc się 365 razy ww roku oszczędzam pięć tysięcy litrów wody pitnej rocznie! Pięć tysięcy litrów wody.. Przyznaję jednak, że słuchawka uszczelniona od wewnątrz Poksipolem jest dużo mniej spektakularna niż kolorowy ekran LCD, ale mam wrażenie że oszczędzając wodę mam pozytywną karmę wobec ziemi i moje życie na niej jakoś bardziej się bilansuje....

 

Ale oczywiście ekraniki LCD też są OK. Można sobie pooglądać jak to na śląsku ludzie w klapkach usypują wał z piasku i trocin, i się trochę powzruszać ich bezpłodną walecznością....

Robert Fryczkowski

 

*kiedyś niemieckim oczywiście, a jeszcze kiedyś - rdzennie piastowskim.

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Technologie